Dziś obejrzeliśmy tradycyjny fixing cudów na WIG20, ale szczerze mówiąc niespecjalnie mnie on dziwi i nie mam złudzeń co do naszego rynku. Grubasy śmieją się z nadzoru i nasza bananowa giełda nie pozostawia złudzeń czemu znaleźliśmy się w koszyku z Ukrainą i innymi gigantami.
Tymczasem niezbyt się tym ekscytuję i dorzuciłem do portfela kolejne dwie spółki w tym tygodniu:
oraz Teta dziś 120 sztuk po 7,61 zł.
wtorek, 31 marca 2009
Poza szulernią. Armatura i Teta do kompletu
niedziela, 29 marca 2009
Co kupić na giełdzie?
To pytanie przewija się non-stop. Niecierpliwi szukają najchętniej typów z konkretną nazwą i najlepiej gdyby to było z 50% zysku w tydzień lub dwa. Faktycznie w ostatnich tygodniach takie wystrzały obserwujemy na wielu mniejszych spółkach, ale nie tylko - ostatnio na przykład także na Lotosie.
Najpierw kilka liczb.
WIG20 liczy się od poziomu 1000 punktów od 16 kwietnia 1994 roku. Zatem przez niemal 15 lat urósł on raptem o 57,5% + dywidendy. WIG w tym samym czasie zyskał 148,5% +dywidendy, a więc już widać, że mniejsze spółki są zdecydowanie lepsze i premia za ryzyko wydaje się wystarczająca.
piątek, 27 marca 2009
Portfel spokojnie rośnie
Mimo marnego zakończenia, tydzień dla większości posiadaczy akcji okazał się udany dzięki sparafrazowaniu przez szalonych Jankesów dawnego hasła lotto: bilion w środę, bilion w sobotę, którym od niedawna karmi się publikę. Nieuchronnym jedynym rozwiązaniem kryzysu wydaje się podanie prawdziwej liczby trefnych papierów - sumy bilionowe, przejęcie upadających banków przez państwo i wywalenie nieudolnych zarządów na bruk, wyczyszcznie bilansów i dopiero potem odsprzedaż prywatnym inwestorom (pytanie tylko skąd wziąć kompetentnych ludzi?). Tak przynajmniej twierdzą Roubini i Johnson (ciekawy artykuł w linku). Niestety, lobby bankierów nie chce dopuścić do utraty swoich synekurek i doi naiwnych Amerykanów z kasy ile się da (na tym polegają kolejne programy pomocowe), co może doprowadzić do kataklizmu w USA, nie wykluczając zamieszek i upadku dolara jako waluty rezerwowej świata. W takim przypadku złoty też nie będzie wiele warty.
czwartek, 26 marca 2009
Ile lokat trzymać w portfelu?
Niedawna sytuacja, gdy lokaty dawały oprocentowanie rzędu 10 i więcej procent rocznie przy prognozowanej inflacji około 4% wydawała się bajką. Niestety znalazła się łyżka dziegciu w tej beczce miodu i na przykład na początku stycznia założyłem lokatę roczną na 9,5%, zadowolony z dobrego posunięcia, a tymczasem cały zysk z odsetek został wyzerowany przez spadek złotego do euro.
Zakładam, że długoterminowo, w perspektywie kilku lat przejdziemy jednak na euro, więc już na stałe znajdzie się w portfelu pozycja pod nazwą euro. Nadal istnieje obawa o stabilność systemu finansowego, więc za 1% rocznie netto nie mam zamiaru ich pożyczać bankom. Na razie kwota jest nieduża, ale później pomyślę nad tym, gdzie trzymać te środki.
wtorek, 24 marca 2009
Pesymizm dobrą trampoliną do odbicia
Przez poprzedni tydzień na blogu znajdowała się ankieta z pytaniem czy ostateczne dno bessy na WIG20 wyznaczyliśmy na 1253,24 (sam wybrałem odpowiedź, że nie). Zastanawiający wydaje się dość wyraźny pesymizm:
Jednak nadal nie ma tu sprzeczności z sytuacją na giełdzie – teraz zaczyna się walka z oporami na WIG20 w okolicach 1550-1600 punktów. Jeśli zakończy się sukcesem, nie widzę przeszkód w podjeździe do 1900-2000 punktów i potem powrotu do głównego trendu lub do boczniaka.
Fundamentalnie powinno to wiązać się z rozczarowaniem, że plany drukarskie niewiele pomogły i wtedy sprawdzimy czy te 1253 to faktycznie dołek czy tylko przystanek.
niedziela, 22 marca 2009
Jak wycenić nieruchomość i zarobić?
Przyznam się, że nigdy nawet nie rozważałem kredytu hipotecznego z tego powodu, że czułbym się dość kiepsko mając perspektywę pracy na rzecz banku przez kolejne 20 czy 30 lat. Wolałem zacisnąć zęby i więcej pracować, żeby kupić sobie mieszkanie za praktycznie własne środki. Rozumiem jednak ludzi, którzy mają na przykład małe dzieci i gnieżdżą się z rodzicami czy wynajmują mieszkanie.
Na ich miejscu po prostu kupiłbym nieco mniejsze mieszkanie na kredyt (małe dwupokojowe) - program "Rodzina na swoim" (tu trochę więcej na ten temat) też pomoże i ruszył do boju, żeby zarabiać pieniądze i odkładać na większe.
sobota, 21 marca 2009
Portfel pod presją drukarzy
Wydarzeniem tygodnia stało się ogłoszenie przez Fed dodrukowania ponad biliona dolarów. W ten sposób gwałtownie przyspieszenia w realizacji nabiera scenariusz inflacyjny, a może i nawet hiperinflacyjny. Ekonomiści lubią często gmatwać proste sprawy dla zmylenia publiki, ale osobom nie rozumiejącym na czym polega zagrożenie przedstawię proste wyjaśnienie:
Załóżmy, że masz 100 dolarów w portfelu. Teraz Fed, ot tak sobie, drukuje drugą stówkę i wręcza ją znajomym bankierom – przypadkiem udziałowcom Fedu. Zatem w skrócie twoja niedawna stówa warta jest teraz tylko połowę tego co wcześniej, a druga połowa wędruje do Morgana, Goldmana, AIG i reszty.
Amerykanie powoli zaczynają się buntować i dziwię się, że i tak spokojnie znoszą ich okradanie. Niektórym wystarczy obejrzeć zadowolonego prezydenta w komediowym show Jaya Leno i posłuchać jakie postępy poczynił w grze w kręgle, ale chyba jeszcze znajdzie się trochę normalnych ludzi w USA?
Napisane przez
Zbyszek Papiński
o godz.
08:51
Tagi Millenium, portfel, RCGLDAOPEN, ropa naftowa, Złoto
środa, 18 marca 2009
Złoto czy papierki?
John Paulson (ten sam, u którego pracuje teraz Greenspan) zarobił dla klientów swojego funduszu hedgingowego miliardy dolarów, a dzięki tym rewelacyjnym wynikom w zeszłym roku otrzymał rekordowe jednorazowe wynagrodzenie w historii Wall Street 3,7 mld dolarów za to, że trafnie obstawił kryzys hipoteczny przy pomocy pochodnych. Więcej o nim można przeczytać tutaj.
Dzisiejszy "Financial Times" przynosi informację, że tym razem kupił on 11,3% akcji kopalni złota AngloGold z RPA. Teraz Paulson stawia na złoto przeciw papierkom z cyferkami drukowanym przez szalonych bankierów (USA, Wlk. Brytania, Szwajcaria ...).
poniedziałek, 16 marca 2009
Kredyt hipoteczny – spiesz się powoli
Ostatnio w mediach trwa pewnego rodzaju nagonka na potencjalnych nabywców mieszkań, działek czy domów, żeby koniecznie teraz kupowali, bo taniej już nie będzie, a jeśli nawet to bardzo niewiele. Takie gadanie budzi moje zdumienie i pewien niesmak. Wiadomo, że pośrednicy kredytowi, agenci nieruchomości czy deweloperzy będą zawsze recytowali taką samą mantrę, ale szkoda, że nie istnieją niezależni eksperci, którzy nie są bezpośrednio zainteresowani jak największą sprzedażą, od której przecież zależy ich końcowe wynagrodzenie.
W sumie dobrze, że teraz mamy tak powszechny w bankach wymóg około 20% wkładu własnego i to oznacza, że potencjalny chętny musi się zmobilizować do oszczędzania i będzie bardziej szanować każdą złotówkę, a nie traktował swój kredyt hipoteczny jako wirtualne cyferki.
sobota, 14 marca 2009
Pan „kup i trzymaj” nie wytrzymał
Derek Foster nazywa siebie najmłodszym kanadyjskim emerytem.
W wieku 34 lat porzucił pracę i postanowił żyć z inwestowania w akcje, a właściwie z dywidend wypłacanych przez spółki (zestawienie polskich spółek płacących dywidendy). Tysiące Kanadyjczyków zachwyciły się perspektywą łatwego i pięknego życia z odcinania kuponów i kupiło dwie jego książki (zarobił na nich około 200 000 dolców).
Tymczasem gość, który głosił, że w czasach spadków należy dokupywać więcej akcji i trzymać walory dobrych spółek „na wieki” nie wytrzymał i sprzedał większość swoich walorów w ubiegłym miesiącu.
piątek, 13 marca 2009
Portfel w ekstremalnych czasach
Inwestowanie teraz nieco przypomina chodzenie po polu minowym i właściwie nie ma żadnej pewnej, bezpiecznej przystani. Ceny wszystkiego latają jak szalone i zachowanie zimniej krwi nie jest proste. Priorytetem dla każdego powinno być przetrwanie i utrzymanie kapitału, a dopiero na drugim miejscu jego powiększanie.
WIG20 znalazł się w strefie oporów i teraz czekamy czy wyjdzie nad 1600 punktów. Skoro trwa bessa, to obstawiam, że nie, ale jak przejdzie zasieki kupię jakieś akcje zamiast certyfikatów na złoto.
czwartek, 12 marca 2009
Złoto jako short
W czasach, gdy zaczynamy poddawać w wątpliwość wartość papierowego pieniądza (na razie chodzi głównie o dolary czy funty), złoto staje się coraz popularniejszą alternatywą, aby uciec przed pauperyzacją naszego majątku.
Wczoraj zamknąłem bardzo zyskowną procentowo pozycję na Comarchu (+21,2% w 8 dni) oraz nieco mniej na Millenium (ale też na plusie +4%) i już miałem się wstrzymać z dalszymi ruchami, ale podumałem trochę i stwierdziłem, że umocnienie naszej waluty oraz korekta na rynku akcji mogą się właśnie wyczerpywać (np.: WIG20 wczoraj otworzył się na 38,2% zniesienia Fibonacciego fali między 7 stycznia, a 18 lutego i zamknął niżej). Znamy trend długoterminowy w obu przypadkach, więc zajęcie pozycji przeciw złotemu i akcjom wydaje się logiczne – problemem jest tylko punkt wejścia. Co ważne, jeszcze przez kilkanaście dni będziemy ściślej chodzić z Ameryką dzięki rozpoczynaniu ich notowań o 14:30 naszego czasu (do 27 marca), zatem nie da się tak całkowicie samodzielnie jechać na rynku akcji jak na przełomie lutego i marca.
środa, 11 marca 2009
Kredyt – prosta zasada
Prawie każdy z nas staje w pewnym momencie przed dylematem czy wziąć kredyt lub pożyczkę, czy też nie. Aby pomóc rozwiązać problem, proponuję postępować zgodnie z prostą zasadą:
„Nigdy nie pożyczaj na aktywa, które na pewno nie zyskają na wartości.”
Inaczej mówiąc kredyt - tak, ale na bardzo szeroko rozumiane inwestycje.
Reguła wydaje się przejrzysta i ważny jest dodatek „na pewno”, bo czasem ciężko ocenić czy dany wydatek przyniesie nam w przyszłości dochód czy nie. Na przykład boleśnie przekonali się o tym spekulujący na nieruchomościach w poprzednich latach. Teraz został im kredyt do spłaty i taniejące mieszkanie, ale to i tak jest mądrzejsze niż pożyczki na wydatki typowo konsumpcyjne.
W każdym przypadku trzeba jednak sprawę rozpatrywać indywidualnie. Jeśli samochód jest niezbędny w czyimś życiu, bo na przykład musi dojeżdżać do pracy, w takim przypadku czasem nie ma rady i trzeba kupić auto na kredyt. Wtedy można zastosować regułę 20/10/4, czyli 20% własnej kasy, rata maksymalnie 10% twoich dochodów i pożyczka na 4 lata. Tak mniej więcej można zdroworozsądkowo podejść do kredytu samochodowego.
Zresztą warto pamiętać, że najczęściej taniej jest naprawić nasze auto niż kupować następne, no chyba, że jeździsz kilkunastoletnim gratem –tu sprawa jest dyskusyjna.
Fachowcy twierdzą, że przeciętny człowiek powinien kupować dwu-pięcioletnie solidne auta, na przykład japońskie i jeździć nimi przynajmniej 5 lat, a potem zmieniać na kolejne.
Niebezpieczną pułapką wydaje się karta kredytowa, która wbrew nazwie nie służy do pożyczania pieniędzy, jak sądzą naiwni, tylko do płacenia za bieżące zakupy z odroczoną płatnością. Kto umie się zdyscyplinować, to oczywiście zyska na niej, tylko zawsze musi pamiętać o 100% spłaty zadłużenia. Wtedy faktycznie opłaca się.
Wracając do tematu, kryterium badania opłacalności kredytu należy stosować przy każdym większym zakupie. Telewizor na kredyt? Nie (co innego na raty, o ile są naprawdę 0% bez haczyków). Komputer na kredyt? O i tu mamy ciekawy dylemat. Ktoś kto pracuje na laptopie z czystym sumieniem może nieco posiłkować się kredytem konsumpcyjnym, ale do gier czy surfowania po sieci nie bierzemy na krechę.
Za każdym razem wykonaj taką kalkulację i będziesz wiedział czy brać kredyt czy nie.
Sam jestem w tej kwestii mocno konserwatywny i na przykład zamiast brać kredyt na akcje wolałbym wykorzystać kontrakty terminowe lub opcje z odpowiednio skalkulowanym ryzykiem.
niedziela, 8 marca 2009
Jak najtaniej kupić złoto w Polsce
Trudno powiedzieć czym dokładnie skończy się obecny kryzys, ale papierowy pieniądz wzbudza moje coraz większe wątpliwości. Do szalonych Jankesów dołączyli flegmatyczni Brytyjczycy i w tym tygodniu bank Anglii ogłosił dodruk 75 mld funtów. Te posunięcia przypominają mi upiorne czasy PRL-u czy ZSRR i powinny skończyć się taką samą katastrofą jak zawsze.
Naturalną alternatywą wydają się realne aktywa, czyli ziemia, domy, mieszkania oraz metale szlachetne jak złoto czy srebro.
Moim zdaniem nieruchomości są w Polsce wciąż zbyt drogie. Gdybym mieszkał w Hiszpanii czy na Florydzie, wcale nie zastanawiałbym się, tylko kupił sobie kawałek ziemi. Niestety Polska wydaje się bujać wciąż w obłokach.
Kolejny trop to złoto lub srebro. Najpierw odrzuciłem wszelkie wirtualne byty typu certyfikaty czy instrumenty pochodne, bo w razie katastrofy zapis w komputerze niewiele mi da.
Mit o dodatniej korelacji walut i giełdy
W tej chwili patrzymy na kurs złotego i na tej podstawie próbujemy zgadywać sytuację na GPW. W sumie wyprzedaż akcji od początku stycznia była skoordynowana ze spadkami na walucie, ale kiedy popatrzymy na poniższy wykres w ujęciu wieloletnim (kliknij, aby powiększyć), trudno mówić o jakieś trwałej tendencji:
sobota, 7 marca 2009
Bezpieczne fundusze inwestycyjne
Za najpewniejsze fundusze uważa się pieniężne oraz nieco bardziej ryzykowne obligacyjne i papierów dłużnych. Powszechnie synonimem solidności w Polsce są Niemcy. Czy może być coś bezpieczniejszego niż niemiecki fundusz pieniężny? Wystarczy kliknąć w poniższy obrazek i przekonać się:
piątek, 6 marca 2009
Portfel powyżej 30 000 zł
Pierwszy krok za mną. 30 000 zł pokonane. Mam nadzieję, że kolejny procent planu zrobię zdecydowanie szybciej dzięki mocy procentu składanego i kolejnym oszczędnościom, choć przyszłość nas wszystkich wydaje się niepewna.
Na giełdzie obserwujemy nieoczekiwaną siłę polskich indeksów, które wyraźnie chcą odciąć się od spanikowanych Stanów pikujących koszącym lotem może nawet do 400 punktów na S&P500..
środa, 4 marca 2009
Nowe inwestycje: ropa naftowa i Comarch
Wczoraj kupiłem 83 certyfikaty na ropę naftową RCCRUAOPEN po 9,56 zł. Pewnie dałoby się taniej, ale mówi się trudno. Te niecałe 800 zł zainwestowane w tym przypadku niech leży i nie mam tym razem stopa – wielkość pozycji pozwala mi na taką ekstrawagancję.
niedziela, 1 marca 2009
Warren Buffett w opałach
2008 rok okazał się najgorszym w historii Berkshire Hathaway. Wystarczy zerknąć na wykres i wszystko wiadomo:
Szczególnie gwałtowna wyprzedaż akcji nastąpiła od jesieni do teraz, gdy kurs BRK-A spadł ze 147 000 dolarów (Buffett nie lubi splitów) 19 września do zaledwie 78 600 obecnie. Optymiści liczą na wariant z 2000 roku (zaznaczyłem kółkiem na obrazku).