niedziela, 1 marca 2009

Warren Buffett w opałach

2008 rok okazał się najgorszym w historii Berkshire Hathaway. Wystarczy zerknąć na wykres i wszystko wiadomo:


Szczególnie gwałtowna wyprzedaż akcji nastąpiła od jesieni do teraz, gdy kurs BRK-A spadł ze 147 000 dolarów (Buffett nie lubi splitów) 19 września do zaledwie 78 600 obecnie. Optymiści liczą na wariant z 2000 roku (zaznaczyłem kółkiem na obrazku).



Wyrocznia z Omahy przyznała, w swoim najświeższym liście do akcjonariuszy (link), że wiadomo na pewno, że gospodarka amerykańska pozostanie w fatalnym stanie w 2009 roku i pewnie jeszcze dłużej, a co do akcji nikt nie wie, kiedy kursy zaczną rosnąć.

Najgorszą inwestycją dla konglomeratu stał się zakup udziałów w koncernie naftowym Conoco Philips tuż przy górce na ropie. I tu mogę się pocieszać, że my jako niewielcy indywidualni inwestorzy mamy ten komfort, że nawet w razie pomyłki wyjdziemy sobie szybko z niewielką stratą na stop lossie, a Warren B. nie.

Co ciekawe, Buffett jak wielu innych upiera się, że ropa zdrożeje i tu natchnął mnie do zakupu w przyszłym tygodniu certyfikatów na ropę RCCRUAOPEN. Tym razem zagranie będzie zupełnie inne od dotychczasowych i kupię za parę stówek bez żadnego stoplossa (zaryzykuję za około 2% kapitału). Liczę, że prędzej ropa pójdzie w górę niż zbankrutuje wystawca certów, czyli Raiffeisen (taki czarny humor z czasów recesji).

Buffett wtopił na irlandzkich bankach 89%, ale upiera się, że Goldman Sachs to dobra inwestycja – dostał uprzywilejowane akcje i 10% dywidendy co roku więc myślę, że faktycznie na nich zarobi.

Trzymam się od akcji banków z daleka mimo pozornie dość kuszących cen (PKOBP poniżej ceny emisyjnej, nawet wliczając 4% premii z I transzy). Zastanawiałem się nad tym PKO, ale zdecydowałem, że na razie odpuszczam. Popatrzcie sobie na Ukrainę czy Łotwę co tam się dzieje. W wersji hardcorowej czeka nas to samo, czyli limity wypłat, zamrożone konta itd. W wersji łagodnej - prawdopodobne rozwodnienie kapitału, coś w rodzaju Citigroup.

Jeśli sytuacja nieco się poprawi, to minister Grad od razu zrobi emisję, czyli rozwadnia kapitał. W wersji dalszego rozkładu systemu, bank pod presją ogólnej sytuacji też powinien tanieć.

Poza tym nie podoba mi się zarząd, który na tracącej inwestycji na Ukrainie próbuje ewidentnego hazardu i chce wpompować kolejne kilkaset mln zł w swój Kredobank – to są moje zupełnie prywatne przemyślenia, a nie żadna rekomendacja.

Na pewno będę interesował się akcjami PKO, ale podejrzewam, że uda mi się je kupić dużo taniej, o ile będę jeszcze wtedy je chciał.

Z WIG20 interesuje mnie też na przykład TPSA, ale jak wyliczyłem gdzieś po 12,5-13 zł, ze względu na dywidendę 1,5 zł i planowany dalszy skup akcji. Spółka defensywna na czas kryzysu, ale cena jeszcze nie jest dla mnie okazyjna.

Wróćmy do Buffetta. Dziwne, że w takich czasach uparcie trzyma się także sektora finansowego i cierpi na tym holding, który tylko w ostatnim kwartale stracił 8% wartości księgowej (w całym roku 9,6%). Nie tylko zostawił w portfelu akcje Wells Fargo czy American Express, co wydaje się tylko świadectwem raczej uporu niż chłodnej analizy, ale na dodatek dołożył co nieco z tego segmentu. Przykład: zapakowanie się w General Electric, który przecież posiada GE Money Bank nie wygląda zbyt rozsądnie.

Pamiętacie ten emocjonalny list do New York Timesa, żeby kupować amerykańskie akcje w październiku? Wydaje mi się, że poniosła go fantazja i presja wystawionych putów na indeksy giełdowe.

Na koniec wypada zastanowić się co dalej? Według mnie nic nie wskazuje na koniec kryzysu, ale z akcjami jest taki problem, że zaczynają rosnąć jeszcze przed jego końcem. Trudno trafić w dołek i można po prostu przyglądać się wykresom czekając na jakiś wyraźny sygnał kupna. Po piątkowym minimum w Stanach wątpliwe, żeby dno było już za nami.