W trakcie ubiegłotygodniowego długiego weekendu inwestorów zelektryzowała wiadomość, że według doniesień "Rzeczpospolitej" rząd planuje połączyć wszystkie OFE w jeden państwowy moloch, którym zarządzałaby jedna ze spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa, na przykład BGK lub PZU.
W poniedziałek w tej sprawie wypowiedział się wiceminister Marcin Zieleniecki, który zapewnił, że do zakończenia okna transferowego z ZUS do OFE, czyli do końca lipca, nie ma tematu. Jednak przyznał, że od sierpnia rozpocznie się gruntowny przegląd systemu emerytalnego.
Realizacja pomysłu jednego państwowego OFE przyniosłaby opłakane skutki dla i tak rachitycznego polskiego rynku kapitałowego. Złota Jesień PZU (czy cokolwiek innego wymyślą politycy) mogłaby sprowadzić indeks WIG20 do wartości oscylujących w okolicach jesieni średniowiecza i przynieść spustoszenie w portfelach inwestorów.
Już pierwsza "reforma" OFE w 2011 roku doprowadziła do gwałtownego spadku obrotów na GPW i masowego odpływu inwestorów indywidualnych z warszawskiej giełdy. Zabranie z OFE obligacji skarbowych tylko pogorszyło sytuację. Nic dziwnego, że WIG nawet nie zbliżył się do rekordów z lata 2007 r., podczas gdy większość indeksów światowych notowała maksima wszech czasów.
Co wzbudza największy niepokój?