środa, 25 maja 2016

Dramatyczna przecena spółek energetycznych. Okazja do kupna?

Kiedy pod koniec 2013 roku do debiutu na GPW szykowała się Energa, dość długo zastanawiałem się, czy wejść w IPO, czy odpuścić temat. Ostatecznie nie kupiłem tych akcji, zadowalając się zyskiem z wcześniejszej oferty publicznej PKP Cargo.

Wiele osób jednak wzięło udział w IPO i w dniu debiutu spotkało je srogie rozczarowanie. 11 grudnia 2013 r. akcje wystartowały po 16,95 zł, 5 groszy poniżej ceny emisyjnej, po czym ostro zanurkowały, kończąc dzień na poziomie 16,09 zł. Niecierpliwy akcjonariat obywatelski pozbył się parzących w ręce gorących kartofli.

Mam znajomego, który uczestniczył w IPO Energi. Po falstarcie stwierdził, że w takim razie zostawia akcje na rachunku i będzie po prostu kasował dywidendy, czekając na swój czas, kiedy kurs pójdzie wyraźnie w górę. Co więcej, nawet dobrał jeszcze trochę towaru poniżej ceny emisyjnej na rachunku IKE, na który dywidendy spływają bez podatku 19 proc.

Po kilku miesiącach triumfował - kurs Energi zaczął wspinać się coraz wyżej, a podekscytowany zarząd spółki w rocznicę debiutu świętował sukces na GPW.


Na dodatek w międzyczasie Energa wypłaciła dywidendę 1 zł na akcję, czyli część gotówki wróciła do inwestorów, a po roku łączny zysk przekraczał 40 procent.

Fantastyczna sprawa. A więc warto inwestować długoterminowo i kasować dywidendy.


Później akcje nieco potaniały, ale pod koniec lutego ubiegłego roku znowu ruszyły na północ, aby w kwietniu rysować maksima na 27,70 zł.

Kliknij w wykres, aby powiększyć
Kurs zaczął opadać. Jednak na osłodę w maju ubiegłego roku akcjonariusze otrzymali kolejną dywidendę. Tym razem 1,44 zł na akcję.

Co stało się później?

Kliknij w wykres, aby powiększyć
Akcje Energi tąpnęły - w tym tygodniu znalazły się na najniższych poziomach w historii, poniżej 10 zł.

Co zrobił mój znajomy?

Nic. Trzyma się swojej strategii i liczy, że karta się kiedyś odwróci. Jak mi mówił, po prostu przegapił dobry moment do wyjścia, a potem już zrobiło się za tanio, żeby sprzedawać.Poza tym spółka w tym roku deklaruje dywidendę 49 groszy na akcję.

Czy to jest sensowne?

Niech każdy sam oceni.

Moim zdaniem, generalnie inwestowanie w spółki energetyczne i liczenie na stały strumień dywidend brzmi rozsądnie. W końcu ludzie muszą regularnie płacić rachunki za energię elektryczną niezbędną do normalnego funkcjonowania.

Jednak w Polsce wplątano do tego politykę i w tym momencie spółki energetyczne są ryzykowną inwestycją.

CZY PROMOCYJNE CENY AKCJI TO OKAZJA DO KUPNA?

Spółki energetyczne kuszą niskimi wycenami. A może warto w nie teraz wejść, przy skrajnym pesymizmie wobec sektora? 

Zdominowany przez PGE indeks branżowy WIG-Energia szoruje po dnie:

Kliknij w wykres, aby powiększyć
Niech każdy samodzielnie rozstrzygnie ten dylemat. Tymczasem przedstawię mój punkt widzenia.

9 maja DM PKO BP opublikował raport sektorowy i wszystkich zainteresowanych zachęcam do jego lektury z tradycyjnym zastrzeżeniem, żeby traktować go jako źródło informacji, a do samych wycen spółek i rekomendacji podchodziłbym z wielką rezerwą.

Rząd zaangażował energetykę w ratowanie kopalń, w których restrukturyzacja idzie, jak zwykle, opornie. Opisywana wyżej Energa, PGE oraz PGNiG Termika wykładają po pół miliarda na utworzoną niedawno Polską Grupę Górniczą (PGG). Wcześniej Tauron przejął Brzeszcze, a po rynku krążą plotki o ewentualnej emisji akcji przez JSW, w którą miałaby się zaangażować Energa. Poza tym analitycy PKO BP przewidują, że w tym roku w ratowanie KHW zostanie wplątana Enea.

Tymczasem cena węgla nie chce wyraźnie rosnąć, co oznacza wciąż niską (ujemną) rentowność kopalń:

źródło: DM PKO BP
Na dodatek spadają też ceny energii, co nie pomaga sektorowi, który ma sfinansować górnictwo.

Dla równowagi - rząd stawia na energetykę konwencjonalną, a w Sejmie znajduje się projekt ustawy o OZE, która drastycznie ograniczy rozwój energetyki wiatrowej. Oznacza to kłopot dla spółek typu Polenergia, ale pewną ulgę dla liderów branży.

Trzeba pamiętać, że energetyka jest sektorem kapitałochłonnym, wymagającym ciągłych inwestycji. Ich koszty są ogromne, co sprawiło, że w 2012 roku Energa wycofała się z projektu budowy nowego bloku w Ostrołęce. Wczoraj ogłosiła że do niego wraca.

I w tym miejscu ktoś może zapytać: A może te wszystkie negatywne informacje już są zdyskontowane w cenach akcji?

Tym bardziej teraz, kiedy skrajny pesymizm pojawia się nawet w rekomendacjach, takich jak ta sprzed kilku dni z Haitong Banku:

źródło: PAP

Natomiast DM PKO BP przekonuje (str. 25), że atrakcyjną inwestycją okaże się PGE i wycenia jedną akcję na 14,70 zł. Za największy plus spółki uznaje jej stabilną politykę dywidendową.

Nie bardzo rozumiem ten hurraoptymizm - jeśli okaże się, że w kasie PGE znajduje się wolna gotówka, państwo nie zawaha się jej użyć do ratowania górnictwa lub inwestycji w energetykę. Niby czemu akurat ta spółka miałaby być odpuszczona?

Nasza władza ma w głębokim poważaniu interes drobnych inwestorów. Tak samo było za czasów koalicji PO-PSL - przypominam choćby historię z Eneą i  Bogdanką.

MÓJ WERDYKT

Z mojego punktu widzenia obecnie spółki energetyczne zupełnie nie nadają się do portfela z horyzontem średnio- i długoterminowym. Natomiast nie wykluczam tu spektakularnych, krótkoterminowych rajdów, podobnych do tego na JSW, w dużej mierze powiązanego z odbiciem ceny węgla na światowych rynkach.


A jakie jest Wasze zdanie? Posiadacie te spółki w portfelu, albo planujecie je kupić? Czy trzymacie się od nich z daleka?