wtorek, 31 marca 2009

Poza szulernią. Armatura i Teta do kompletu

Dziś obejrzeliśmy tradycyjny fixing cudów na WIG20, ale szczerze mówiąc niespecjalnie mnie on dziwi i nie mam złudzeń co do naszego rynku. Grubasy śmieją się z nadzoru i nasza bananowa giełda nie pozostawia złudzeń czemu znaleźliśmy się w koszyku z Ukrainą i innymi gigantami.

Tymczasem niezbyt się tym ekscytuję i dorzuciłem do portfela kolejne dwie spółki w tym tygodniu:


oraz Teta dziś 120 sztuk po 7,61 zł.


Pozycje są niewielkie i stopy szerokie. Podejrzewam, że obie powinny dobrze testować moją cierpliwość. W tej drugiej trochę nie podoba mi się za duży udział instytucjonalnych panikarzy, co zwiększa ryzyko w razie turbulencji wywołanych rzucaniem o glebę WIGu 20 przez zuchwałego misia.

Możliwe, że kupuję za wcześnie, wtedy walory wypadną, ale przeszedłem teraz od spekulacji do akumulacji, bo nikt nie wie kiedy będzie dno, dopóki nie zostanie wyraźnie minięte, a ceny prawdopodobnie dyskontują większość czarnych scenariuszy dla spółek.

W dalszym ciągu niecałe 7k zł na giełdzie nie stanowi zbyt wielkiego zaangażowania procentowego portfela (ledwie ponad 20%) i spokojnie będę je zwiększał tak, aby nową hossą rozpocząć z odpowiednią ilością towaru. Brakuje mi do niej fazy zniechęcenia i akumulacji, której będę z utęsknieniem wypatrywał i wcale nie pogniewam się jak zaczniemy trwalsze wzrosty, gdy będę miał kilkadziesiąt tysięcy w akcjach.

Jeśli czeka nas krach walutowo-finansowy, to lokaty przed niczym nikogo nie uchronią i traktuję je jako przechowalnię –oczywiście zawsze szukając solidnego oprocentowania, ale ubezpieczam się złotem i euro.