sobota, 24 listopada 2012

Straciłem wszystko. Czwarty raz zaczynam od zera

O tym się nie mówi. Wszyscy patrzą tylko na szczyt i tych, którzy odnieśli sukces, a tymczasem szara rzeczywistość jest taka, że większość przegrywa pieniądze na rynkach kapitałowych.

Właśnie w tej sprawie napisał do mnie jeden z Czytelników, który stracił cały swój kapitał. Po raz czwarty. Co ma teraz  zrobić?

Po pierwsze, nie wracaj za szybko na rynek. Daj sobie czas na ochłonięcie - minimum kilka tygodni. Lepiej nawet kilka miesięcy.
 
Nie próbuj wracać na przykład z tysiącem złotych na FX za tydzień i gry na mikrolotach, żeby się na siłę odegrać (tu mi się przypomniał Z. Komar - masz tysiąc dolarów, graj na mikrolotach; masz 10 tysięcy, możesz przejść na mini; a jak sto, to na całe loty - nie zawsze tak trzeba, ale początkujący na pewno powinni do tego się z zasady stosować).

Teraz można pobawić się w naukowe dywagacje, czyli poszukać diagnozy w nadmiernej aktywności, albo przetrzymywaniu tracących pozycji i szybkim ucinanie zysków itd. Można przy okazji  pochwalić się swoją metodę inwestowania jako jedyną drogą do sukcesu (ja akurat lubię proste, ale przetestowane statystycznie - przykład).

Może jednak tu posłużę się ilustracją pożyczoną od Bartka:

Tak, te niewidoczne literki to system transakcyjny.

Zdecydowanie najważniejszym czynnikiem jest psychologia i dokładne poznanie samego siebie. Bez tego nigdy nie da się zrobić kroku naprzód, bo rynek daje ci dokładnie to, czego szukasz (autor - Ed Seykota). Także porażkę i utratę pieniędzy, jeśli nie wierzysz w swój sukces i podświadomie dążysz do bankructwa.

Kto nie chce się przyznać do swojej słabości, straci przez swoje ego naprawdę dużo pieniędzy. Na przykład ludzie wykształceni mają często ogromny problem z uznaniem, że się pomylili i wolą stracić pieniądze licząc, że rynek się odwróci, niż zmienić swoją decyzję.

Dlatego według mnie warto prowadzić dziennik inwestora i zapisywać przy każdej transakcji najróżniejsze uwagi, także dotyczące emocji. Szybko można odkryć, że nie da się ich wyłączyć całkowicie, ale można częściowo je kontrolować, między innymi przez stosowanie określonego, przetestowanego systemu (przynajmniej u mnie to działa nieźle na futures).

Do dziennika warto wrócić właśnie po zonku i łatwiej wtedy zdiagnozować konkretną przyczynę porażki.

Szczerze mówiąc, nigdy sam nie wyzerowałem się na rynku tak naprawdę do końca, choć zdarzały mi się duże obsunięcia kapitału i długie okresy na minusie.

Dlatego na pewno lepszym studium przypadku może służyć na przykład Jesse Livermore i jego historia.

Może jednak odniosę się do swoich aktualnych strat na foreksie i jak sobie z tym radzę.

W sumie w tym roku wpłaciłem do bukmachera brokera 10 tys. zł. Aktualny kapitał: 7911,01 zł, czyli ponad 20 proc. pod kreską.

Tylko tu trzeba pamiętać, że mój cały kapitał inwestowany jest zupełnie inny i na poważnie (mam jeszcze IKE, ale to też wciąż nieco ponad 20k zł) jedynie inwestuję w pewnym stopniu na rynku futures FW20 i jeszcze gdzieś (tu nie będę rozwijał), więc stosuję dywersyfikację.

Rozumiem ją też wielowymiarowo, czyli staram się równocześnie dywersyfikować źródła przychodów.

A zatem działa to tak, że jak stracę na tym wspomnianym wcześniej foreksie, to zarobię na przykład na futures (ostatnio miałem szczęśliwą serię sześciu wygranych z rzędu).

Liczy się też zarządzanie kapitałem. Mogę podać świetny przykład ze swojej zabawy na FX. Już kilka razy zdarzało mi się zająć pozycję we właściwym kierunku, po czym rynek mnie wyrzucał i dopiero potem wracał w obstawianą przeze mnie stronę. Dlaczego wyleciałem? Miałem za dużą pozycję.

Standardowo jest to 1-3 proc. inwestowanego kapitału. Uważam, że można czasem zagrać mocniej (ponad te 3), ale dopiero wtedy, kiedy wiesz, że twój system ma oczekiwaną wartość dodatnią i piramidujesz się, gdy rynek idzie w twoją stronę.

I wreszcie - system transakcyjny/metoda o dodatniej wartości oczekiwanej (posiadający edge).

Bankructwo to świetny moment, żeby zacząć testować wszelkie możliwe systemy i sprawdzić, które działają, a które nie.

Najgorsze, co możesz zrobić, to zbierać kasę i wrócić z myślą - Teraz muszę się odegrać

Włączą się emocje, wyłączy myślenie i wracamy do błędnego koła.

Dlatego po bankructwie zrobiłbym sobie przerwę, dokładnie przeanalizował co się da w moich transakcjach (nawet bez dziennika inwestora mamy dostęp do historii transakcji) i testował system/-y, szukając pasującego do mojego profilu inwestora, równolegle odbudowując kapitał. 

Dopiero, kiedy zyskałbym pewność, że moja psychika jest już w porządku i znalazłem metodę, która działa, wróciłbym na rynek.