Wydarzeniem tygodnia stało się ogłoszenie przez Fed dodrukowania ponad biliona dolarów. W ten sposób gwałtownie przyspieszenia w realizacji nabiera scenariusz inflacyjny, a może i nawet hiperinflacyjny. Ekonomiści lubią często gmatwać proste sprawy dla zmylenia publiki, ale osobom nie rozumiejącym na czym polega zagrożenie przedstawię proste wyjaśnienie:
Załóżmy, że masz 100 dolarów w portfelu. Teraz Fed, ot tak sobie, drukuje drugą stówkę i wręcza ją znajomym bankierom – przypadkiem udziałowcom Fedu. Zatem w skrócie twoja niedawna stówa warta jest teraz tylko połowę tego co wcześniej, a druga połowa wędruje do Morgana, Goldmana, AIG i reszty.
Amerykanie powoli zaczynają się buntować i dziwię się, że i tak spokojnie znoszą ich okradanie. Niektórym wystarczy obejrzeć zadowolonego prezydenta w komediowym show Jaya Leno i posłuchać jakie postępy poczynił w grze w kręgle, ale chyba jeszcze znajdzie się trochę normalnych ludzi w USA?
Na razie przed presją drukowania powstrzymuje się na szczęście ECB i euro jako tako jest bezpieczne – tu akurat zagrożeniem jest słabość PIGS (Portugal, Italy, Greece, Spain) oraz Irlandii, no i pośrednio naszego regionu. Wszystko może paść jak domek z kart.
Co w takim razie należy robić? Zamieniać papierki na coś trwalszego. Oczywistym tropem nr 1 jest złoto – planowałem tu dotąd 10% kasy trzymać w monetach, ale po tych szalonych ruchach Bernanke nieco zwiększam zaangażowanie i dołożę do około 20%.
W razie krachu naszego regionu złoty zanurkuje, więc cały czas będę powoli zwiększał zaangażowanie w euro kupując co tydzień po 50, aż dojdę do 10%.
Z lokatami mam coraz bardziej mieszane uczucia i na pewno nie będę ich zwiększał w tym roku, a wręcz lekko redukował, bo ryzyko jest znacznie większe niż oferowane oprocentowanie.
Zauważmy, że jeśli na rynku będzie panował względny spokój, to i akcje zdrożeją. W takim razie za dużo lokat czy obligacji nie ma sensu trzymać.
Z giełdą mam właśnie trudny orzech do zgryzienia i zastanawiam się czy część pustego pieniądza nie zostanie wpompowana tutaj kreując sztuczny odpał? Logiki w tym za bardzo nie widać, ale potencjalnie istnieje taka szansa. Oczywiście, jeśli przeważy zdrowy rozsądek i S&P500 znowu spadnie poniżej 750 pkt trzeba będzie się ewakuować, ale póki co nadal priorytetem pozostaje dla mnie powolnie zwiększanie stanu u maklera i nie interesuje mnie 7 czy 10 tysięcy, ale znacznie więcej.
Portfel 31 424,75 zł (6248,75+18948+2502+3726)
Biuro maklerskie 6248,75 zł:
Millenium 2860 akcji wartość 5262,4 zł
Ropa naftowa 100 certyfikatów wartość 979 zł
Gotówka 7,35 zł
Zacznijmy od błędów i wypaczeń. Elektroniczne złoto w postaci certyfikatów budzi nieco ambiwalentne uczucia i znalazłem pretekst, żeby jednak sprzedać RCGLDAOPEN, bo najpierw cena gold zeszła poniżej 900$, a potem S&P500 przebił 780. Co prawda w obu przypadkach zanotowaliśmy potem ruchy powrotne, ale ze względu na zbyt dużą zmienność i ryzyko upadku systemu finansowego postanowiłem jednak zdecydowanie pozostać przy złocie materialnym i po podsumowaniu wyszła mi ostateczna strata 270 zł/-5% (maksymalnie miałem 16 certyfikatów).
Ktoś może jednak zapytać w takim razie jakim cudem stan konta u maklera poprawił się? Odpowiedź: Immoeast. Nie mam pojęcia jak taką spółkę wycenić z tak niejasnymi informacjami i skąpymi danymi, więc podłączyłem się wczoraj do fali plotek o rychłym wykupie przez mityczne fundusze po 11 zł i zarobiłem 322,63 zł/+8%
Tym sposobem jednak delikatnie jestem na plus, tym bardziej, że zdrożała ropa naftowa oraz jestem już mniej więcej na zero z kupowanym w czwartek (500 sztuk) i w piątek Millenium.
Tym razem stop mam nieco poniżej 1,65 zł i jest to pozycja spekulacyjna pod hossę drukarzy.
Pisałem o tym gdzie indziej, ale pomocniczo do oceny potencjału danej spółki proponuję pomnożyć jej obecną cenę przez 2 i sprawdzić czy wtedy będzie droga czy tania oraz jak wygląda wykres. W przypadku banku Kotta dopiero 6 zł wzbudziłoby moje naprawdę duże wątpliwości.
Jednak na razie zakładam wariant pesymistyczny i jeśli wylecę poniżej 1,65, robię tydzień przerwy, a potem kupuję na dłużej nieduży pakiecik za około 1000 zł wybranego waloru i zakopuje tak jak teraz założyłem z certyfikatami na ropę naftową, na które zresztą nawet specjalnie nie zerkam.
Kolejne środki do maklera pójdą na przełomie marca i kwietnia.
Lokaty i depozyty 18 948 zł:
Open Finance/Noble Bank 1430 zł
Deutsche Bank 7000 zł
SKOK lokaty 10484 zł
Eurobank 34 zł
Waluty 2502 zł
550 euro
Złoto 3726 zł
36 g w monetach
W tym tygodniu, w poniedziałek kupiłem 50 euro po 4,5 zł (udało się prawie po minimum) z 200 zł nowych oszczędności + 25 zł z Eurobanku, a za kolejne zaskórniaki oraz stówę z Eurobanku, za 856 zł znowu kupiłem następną złotą monetę. Ich wartość liczę dość nisko po cenie NBP skupu złomu czystego złota w nich zawartego. Kolejnym ruchem będzie kupno sztabki 10 g w kwietniu i podobnej w maju (częściowo kosztem lokat).
Co do bloga, to nie zawsze udaje mi się codziennie stworzyć solidny wpis, ale staram się pisać w miarę na bieżąco i oferować Czytelnikom przydatną treść od strony praktycznej (czyli dzięki której także można poprawić stan swoich finansów).
Kryzys nabrał przyspieszenia i zastanawiam się jak się to wszystko potoczy i naprawdę żyjemy w niezwykle ciężkich czasach, także dla inwestorów. Trudno płynie się w takim sztormie, ale co nas nie zabije, to nas wzmocni. Z tego powodu wszystkich, którzy doczytali do tego miejsca zachęcam, aby w przyszłym tygodniu odłożyli choćby kilkadziesiąt złotych i wpłacili nawet na lokatę, konto lokacyjne (ja proponuję raczej tym razem monety, surowce lub dla odważnych akcje) czy zmniejszyli swoje zadłużenie dodatkowo spłacając kartę kredytową czy kredyt gotówkowy.
sobota, 21 marca 2009
Portfel pod presją drukarzy
Napisane przez
Zbyszek Papiński
o godz.
08:51
Tagi Millenium, portfel, RCGLDAOPEN, ropa naftowa, Złoto