sobota, 14 marca 2009

Pan „kup i trzymaj” nie wytrzymał


Derek Foster nazywa siebie najmłodszym kanadyjskim emerytem.

W wieku 34 lat porzucił pracę i postanowił żyć z inwestowania w akcje, a właściwie z dywidend wypłacanych przez spółki (zestawienie polskich spółek płacących dywidendy). Tysiące Kanadyjczyków zachwyciły się perspektywą łatwego i pięknego życia z odcinania kuponów i kupiło dwie jego książki (zarobił na nich około 200 000 dolców).

Tymczasem gość, który głosił, że w czasach spadków należy dokupywać więcej akcji i trzymać walory dobrych spółek „na wieki” nie wytrzymał i sprzedał większość swoich walorów w ubiegłym miesiącu.


Jakie jest jego uzasadnienie tego ruchu? Foster w wywiadzie twierdzi, że kurczące się zyski firm oznaczają malejące dywidendy, a historycznie dno powinno być przy tym wskaźniku dla S&P500 około 6%. Podobnie P/E dla tego indeksu wynosi ponad 10, a powinna to być liczba jednocyfrowa.

Dość desperacko zdecydował się spekulować wystawiając opcje put na spółki (moim zdaniem trochę ryzykownie pod prąd, ale skoro wolno Buffettowi …).

Od siebie dodam, że prognozowanie zysków oraz dywidend firm jest teraz niezwykle trudne, a ktoś, kto chciałby żyć obecnie z dywidend na przykład z polskich spółek niech pamięta, że nawet KNF zaleciła bankom, aby ich nie wypłacały.

Marzenie o tym, że wrzucimy pieniądze do czarnej skrzynki i o nich zapomnimy, a w zamian dostaniemy regularne wysokie profity jest mrzonką, lecz przy okazji całkiem zyskownym biznesem dla sprzedawców marzeń - vide automaty do gier w całej Polsce.

Złośliwie można zgadywać, że dno już blisko skoro fundamentaliści sprzedają akcje (wystarczyłby rozsądny stoploss i po problemie), ale ja wciąż upieram się, że nawet jeśli czeka nas teraz fala wzrostowa, to będzie czystą spekulacją i wrócimy przynajmniej do rejonów ostatnich dołków.

Kłopot w tym, że linia spadkowa trendu (więcej dywagacji i wykresów tutaj) wisi aż na 2000 punktów na WIG20, więc premia do zdobycia w razie ruchu powrotnego (trend powinien być co jakiś czas testowany) jest całkiem spora i jeśli S&P500 przejdzie nad 800 pkt to też znowu kupię akcje, ale nie będę liczył na dywidendy czy emeryturę z nich, a wyłącznie na zarobek kilkunastu-kilkudziesięciu procent.