poniedziałek, 10 sierpnia 2020

Trwa hossa wszystkiego, czyli w poszukiwaniu realnych zysków.

Szybki szacunek GUS inflacji CPI w Polsce za lipiec br. wskazał na 3,1 proc. w skali rok do roku. Z kolei w projekcji NBP na 2020 r. średnioroczna inflacja w tym roku ma wynieść 3,3 proc. i spaść w przyszłym roku do tylko 1,5 proc. Generalnie ekonomiści uważają, że inflacja będzie powoli maleć, choć niekoniecznie w tempie wskazanym przez NBP.

Po uwzględnieniu podatki Belki oznacza to, że obecnie zaczynamy realnie zarabiać dopiero po przekroczeniu 4 procent brutto w skali roku.

Nie sposób znaleźć taką stawkę dla depozytów w bankach, a co więcej, oprocentowanie schodzi coraz niżej. Nic dziwnego, że od lutego do końca czerwca br. klienci indywidualni wycofali z lokat 40 mld zł.

Również oferta obligacji skarbowych znacznie się pogorszyła od maja. Procenty pozostają nieco lepsze niż w banku, ale niekoniecznie zadowalają.

Osobiście wykonałem manewr przerzucenia kawałka bezpiecznej części portfela do 10-latek indeksowanych inflacją już wcześniej - przykładowo dla serii EDO0629 miałem w pierwszym roku 2,7%, a w kolejnym dostaję 4,9%.

Podobne zjawiska obserwujemy na całym świecie - bezpieczne instrumenty przynoszą realne straty i trzeba ryzykować, aby cokolwiek zarobić. Na dodatek na rynki płynie tani pieniądz z banków centralnych i rządów, które chcą stymulować przygniecione pandemią gospodarki. 

Dlatego trwa hossa wszystkiego - drożeją akcje, ale równocześnie złoto czy srebro, obligacje (rośnie ich cena, spada rentowność) i wiele innych aktywów

W odniesieniu do akcji nawet odkurzono stary akronim TINA (There Is No Alternative), czyli "nie ma innej alternatywy", który ma usprawiedliwiać wysokie wyceny.

W przypadku polskiej giełdy widać wzmożone zainteresowanie akcjami ze strony inwestorów indywidualnych. W pierwszym półroczu założono w Polsce ponad 70 tys. nowych rachunków maklerskich.

Jednym z najważniejszych parametrów inwestowania jest wysokość prowizji. Dlatego zainteresowanych odsyłam tu do przydatnego zestawienia:

Najlepsze tanie konta maklerskie w Polsce - edycja 2020

Indywidualni skoncentrowali się przede wszystkim na mniejszych spółkach. Aż 93 proc. obrotów na NewConnect generują właśnie drobni.

Jak na razie, w trakcie odbicia po marcowej panice najlepiej radzi sobie indeks rynku NewConnect NCIndex:

Tak wysokie, szybkie zyski mogą zawrócić w głowie, zwłaszcza nowym inwestorom. Na otrzeźwienie przyjdzie czas przy pierwszej głębszej korekcie. 

Widać wzmożony ruch na forach i grupach w serwisach społecznościowych. Oby inwestowanie nie skończyło się w taki sposób:

Niemiecki StarCapital wskazuje na wciąż wysoką atrakcyjność polskiej giełdy i wycenia ją jako trzeci najtańszy rynek na świecie (stan na koniec lipca br.):
Trzeba jednak zauważyć, że niska wycena nie oznacza z automatu świetnej okazji inwestycyjnej.

W indeksach takich jak WIG czy WIG20 znajdziemy wiele spółek z sektora finansowego, energetycznego czy wydobywczego, często z dużym udziałem Skarbu Państwa. Ich perspektywy zysków na najbliższe kwartały w większości przypadków nie wyglądają zbyt optymistycznie.

Tegoroczna anomalia związana z nadzwyczaj wysokimi stopami zwrotu z mniejszych spółek nieco zaciemnia długoterminowy obraz inwestowania w polskie akcje jako całości.

W 2020 r. indeks szerokiego rynku WIG wciąż znajduje się ponad 10 proc. pod kreską, a w dłuższym terminie też nie wygląda to zachęcająco:
źródło: Stooq.pl
źródło: Stooq.pl

Oczywiście ktoś zaraz może wskazać przykłady spółek, które odniosły sukces na GPW. Jednak obraz całości nie przedstawia się aż tak różowo i na trudnym rynku nawet najlepsza selekcja spółek w długim terminie nie pozwoli na omijanie przeróżnych pułapek.

A sprawdzone na rozwiniętych rynkach inwestowanie indeksowe na naszej giełdzie na razie daje słabe wyniki:

Dlatego od dawna zachęcam do wyjścia również poza GPW i inwestowania za granicą, w tym za pośrednictwem taniego, holenderskiego brokera DeGiro.

Przykładowe artykuły:



WYŻSZE GWARANCJE BEZPIECZEŃSTWA W DEGIRO

W przypadku DeGiro mam dobrą wiadomość. Holenderski bank centralny wydał zgodę na przejęcie DeGiro przez niemiecki flatex z dniem 1 sierpnia br. Oznacza to, że przy okazji zniknie jeden z minusów DeGiro, czyli gwarancje bezpieczeństwa kapitału jedynie do 20 tys. euro oraz trzymanie niewykorzystanych środków w funduszu rynku pieniężnego.

W najbliższych tygodniach DeGiro umożliwi klientom otwarcie konta w niemieckim flatex Banku i podpięcie go do platformy inwestycyjnej. W ten sposób niewykorzystane środki będą leżeć na koncie bankowym z niemieckimi gwarancjami bankowymi do 100 tys. euro.

Broker wysłał już klientom maila w tej sprawie:
Może to trochę potrwać, ponieważ do DeGiro również napływa niespotykana fala nowych klientów - w pierwszym półroczu br. otwarto tu aż ponad 217 tys. nowych kont, czyli ok. trzy razy tyle, co zanotowały wszystkie razem wzięte działające w Polsce biura maklerskie.

Jeżeli chcesz przetestować DeGiro (na przykład ETF-y bez prowizji), zapraszam do skorzystania z mojego linku partnerskiego:




Inwestowanie może być satysfakcjonujące, ale nie jest pozbawione ryzyka. Możesz stracić (część) swojego depozytu.


Uwaga! To nie jest wpis sponsorowany, ani nie powstał we współpracy z DeGiro. Jedynie mogę dostać wynagrodzenie za skorzystanie z powyższych linków partnerskich i założone przez Was rachunki maklerskie. Z góry dziękuję!

CO DALEJ?

A co nas czeka w najbliższych miesiącach? Tego nikt nie wie, łącznie z wybitnymi inwestorami, takimi jak Howard Marks

W ogóle ostatnie lata są bardzo trudne dla walczących z rynkiem, o czym świadczą wyniki funduszy hedgingowych działających na akcjach. Pomimo stosowania najróżniejszych metod, w tym zaawansowanej statystyki, jako całość stale przegrywają z indeksami:

źródło: Bloomberg

Na danych historycznych wszystko fajnie wygląda, zwłaszcza po ich optymalizacji,  a potem przychodzi zderzenie z rzeczywistością...

Dlatego prościej wybrać tani fundusz indeksowy/ETF i uzyskiwać lepsze wyniki od średniej aktywnych funduszy.

Specyficzną cechą obecnego rynku w USA jest wysoka koncentracja kapitału w gigantach technologicznych.
W rezultacie ich aktualne wyceny rynkowe (kapitalizacja liczona przez pomnożenie ceny akcji przez łączną ich liczbę) sięgają rekordów wszech czasów (dane za agencją Bloomberg, stan 9 sierpnia br.):

1. Apple 1,9 bln dol.

2. Microsoft 1,61 bln dol.

3. Amazon 1,59 bln dol.

4. Alphabet (Google) 1,02 bln dol.

5. Facebook 764,7 mld dol.

Dla porównania - kapitalizacja wszystkich polskich spółek notowanych na GPW wynosi 491 mld zł, czyli ok. 124,6 mld dol.

Część analityków argumentuje, że wysokie wyceny technologicznych gigantów są uzasadnione, ponieważ w obecnym środowisku bardzo niskich stóp procentowych brak sensownych alternatyw dla akcji, a na dodatek pandemia przyspieszyła cyfryzację życia społecznego i wzmocni pozycję sektora.

Natomiast tak duża koncentracja kapitału w tej niewielkiej grupie (22,7 proc. wartości indeksu S&P 500) oznacza podwyższone ryzyko i w razie jakiejś zmiany sentymentu do sektora "Tech" może przynieść poważne kłopoty całemu rynkowi.

Co interesujące, Berkshire Hathaway Warrena Buffetta trzyma aż 44 proc. portfela inwestycyjnego w akcjach Apple (92 mld dol z 207 mld dol, stan na 30 czerwca br.). W efekcie Berkshire wykazało w weekend wysoki zysk za II kwartał (26,3 mld dol), ale wynika on w dużej mierze ze zwyżki kursu Apple (43 proc. w II kwartale). Jeśli Apple ulegnie korekcie, wpłynie to negatywnie na raportowane wyniki Berkshire.

Na pewno Buffett doskonale zdaje sobie z tego sprawę i posiada odpowiedni bufor gotówki na zakupy przydatnej w razie ewentualnej przeceny (146,6 mld dol - gotówka i jej ekwiwalenty plus bony skarbowe). Na razie w II kwartale Berkshire wydało 5,5 mld dol na skup akcji własnych.

U nas (i nie tylko) niepokoją rekordy zarażeń koronawirusem, co może przynieść powrót ograniczeń i dalsze problemy dla gospodarki.

Osobiście spodziewam się podwyższonej zmienności, między innymi związanej z wojną gospodarczą USA-Chiny (jedna z odsłon) oraz nadchodzącymi wyborami prezydenckimi w USA. W sondażach prowadzi Joe Biden, który jest zwolennikiem wyższych podatków dla korporacji. W efekcie średnia stawka podatku dochodowego płaconego przez przedsiębiorstwa skoczyłaby z 14,1 do 26,1 proc. Taka perspektywa może (nie musi) negatywnie wpłynąć na notowania akcji.

Dlatego na rynkach może zrobić się nerwowo, co dla mnie oznacza szansę na kolejne zakupy po niższych cenach, w tym funduszy ETF i wybranych spółek. Spekulację zostawiam innym.