poniedziałek, 17 sierpnia 2020

10 zasad Bogleheads

Kim są "Bogleheads"? Nazwa po angielsku przypomina "bobbleheads", czyli figurki z dużymi głowami, które czasem Amerykanie ustawiają sobie na przykład za szybą z tyłu samochodu.

W tym przypadku chodzi o grę słów nawiązującą do zmarłego w ubiegłym roku Johna "Jacka" Bogle'a.

Bogle był niestrudzonym orędownikiem tanich funduszy indeksowych i ETF-ów, założycielem i prezesem grupy Vanguard.

7 lekcji ojca pasywnego inwestowania >>

Dzięki niemu powstała cała społeczność, żartobliwie nazywająca samą siebie "Bogleheads", dzieląca te same wartości. Działa aktywne forum, napisano też kilka książek na ten temat (przykład).

Filozofia Bogleheads kładzie nacisk na regularne oszczędzanie i inwestowanie, szeroką dywersyfikację i twarde trzymanie się swojego planu inwestycyjnego, bez względu na okoliczności rynkowe. Jest ona zawarta w dziesięciu najważniejszych zasadach.

1. Przygotuj realny plan działania.

Powinien on zawierać cele i określać czas ich osiągnięcia. Cele zamieniamy na konkretne liczby, czyli na przykład ogólnikowe "pieniądze na edukację dzieci w przyszłości" na "100 tys. zł na studia córki za 10 lat".

Kolejna sprawa to określenie, ile nadwyżek finansowych jesteś w stanie generować co miesiąc. Obowiązuje zasada, aby przychody stale przekraczały wydatki i inwestowanie nadwyżek z żelazną konsekwencją.

Przyjmując 600 zł miesięcznie ze stopą zwrotu 6,5 procent rocznie - po 10 latach mamy ponad 100 tys. zł, czyli akurat powinno starczyć na planowane dofinansowanie studiów (pomijam teraz podatki).

Zauważmy, że ta kwota z czasem dynamicznie rośnie dzięki procentowi składanemu: po 20 latach robi się z niej ponad 295 tys. zł, a po 30 latach już ponad 660 tys. zł - kalkulator.

A dlaczego akurat wybrałem 6,5 procent?

Taką średnią roczną realną stopę zwrotu (po uwzględnieniu inflacji CPI) dla rynku amerykańskiego na przestrzeni 120 lat wylicza Credit Suisse. Z wiadomych względów nie da się wykonać takich obliczeń dla Polski, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby w obecnych czasach tanio inwestować również za granicą.

Niestety, taka symulacja pięknie wygląda tylko na papierze i powinna być traktowana jedynie jako jeden ze scenariuszy - w realnym życiu panuje wielka zmienność, przykładowo w 2007 r. indeks S&P 500 zyskał 3,5 procent, w kolejnym roku stracił aż 38,5 proc., by w następnym wzrosnąć o ponad 23 proc.

Dlatego część portfela inwestycyjnego warto trzymać w mniej kapryśnych instrumentach - na przykład obligacjach, ewentualnie depozytach bankowych. Inna sprawa, że obecnie zysk z nich jest mizerny.

2. Inwestuj jak najwcześniej i jak najczęściej.

To wynika z magii procentu składanego. Jeżeli 25-latek będzie regularnie odkładał i inwestował po 600 zł miesięcznie, w wieku 45 lat może liczyć na blisko 300 tys zł kapitału. Wtedy będzie posiadał kolosalną przewagę nad 45-latkiem, który nagle ocknie się, że nie ma żadnych oszczędności. Ten drugi musi albo więcej inwestować albo podejmować wyższe ryzyko, aby dojść do poziomu kapitału przezorniejszego rówieśnika.

3. Nigdy nie ponoś ani zbyt dużego, ani zbyt małego ryzyka.

100 procent w akcjach w marcu mogło doprowadzić wiele osób do zawału. Z drugiej strony ich kompletny brak w portfelu frustruje wiele osób pomstujących na, ich zdaniem. nieuzasadnione zwyżki (fakt, że rajdy wielu wydmuszek z NewConnect ciężko ogarnąć rozumem).

Dlatego trzeba zbudować portfel, z którym będziesz czuł się komfortowo. 

W Polsce sporo w tym temacie znajdziesz u  Jacka Lemparta. Pomocny może też być ten kwestionariusz inwestora.

4. Nie poluj na dołki i górki.

Naprawdę szkoda czasu. Owszem, możesz czasem trafić, ale to nie powinno być podstawą Twojej strategii inwestycyjnej.

5. Korzystaj z funduszy indeksowych, jeżeli to możliwe.

W długim terminie zdecydowana większość aktywnie zarządzanych funduszy przegrywa z benchmarkami.

W Polsce nikt nie prowadzi takich badań, więc podaję dane z rynku amerykańskiego. Zwróćcie uwagę na dwie ostatnie kolumny: ile procent aktywnie zarządzanych funduszy akcji jest pokonywanych przez benchmarki:


W takim razie sensowniej jest kupić taki benchmark zapakowany w tani fundusz indeksowy/ETF i nie liczyć na łut szczęścia, że trafimy na te nieliczne wygrane fundusze aktywnie zarządzane.

W Polsce fundusze indeksowe to wciąż ograniczona oferta, podobnie jak mało mamy ETF-ów notowanych na GPW. Dlatego warto sprawdzać też tanie zagraniczne:


6. Pilnuj kosztów.

O ile nie możemy kontrolować ruchów rynków, to ponoszone koszty już tak. Dlatego warto je ciąć do minimum, w tym prowizji maklerskich.

7. Dywersyfikuj.

Samodzielna budowa portfela spółek dla wielu osób bywa zbyt czasochłonnym i trudnym zajęciem, więc po prostu kupują od razu gotowy indeks - na przykład S&P 500, czyli portfel kilkuset największych amerykańskich spółek, w wielu przypadkach działających globalnie. Na pewno korzystacie z usług i produktów wielu z nich także mieszkając w Polsce: Apple, Google, Facebook, Amazon, Microsoft, Netflix, Nike, McDonald's, Coca-Cola, Visa, Mastercard, PepsiCo...

Oczywiście można wybrać jakiś ETF globalny, na przykład taki.

Dywersyfikacja oznacza też włączenie do portfela innych aktywów: na przykład obligacji czy surowców.

8. Minimalizuj podatki.

W naszych realiach warto pochylić się nad PPK i rachunkami IKE/IKZE. Na plus jest tu niedawne udostępnienie rynków zagranicznych przez mBank i DM BOŚ. 

Poza tym inwestując długoterminowo, także poza rachunkami emerytalnymi, równocześnie odraczasz w czasie zapłacenie podatku od zysku.

9. Keep it simple - trzymaj się prostoty.

W inwestowaniu długoterminowym nadmierna komplikacja najczęściej przeszkadza. Warto zautomatyzować większość procesów i nie budować zbyt skomplikowanych portfeli. Trudniej je monitorować i rebalansować, a niekoniecznie przynosi to większe zyski.

10. Nie zbaczaj z kursu.

To najważniejszy i najtrudniejszy punkt. Nawet najlepszy plan nic nie znaczy, jeśli porzucisz go po roku czy dwóch.

Do realizacji strategii regularnego inwestowania relatywnie niedużych kwot może przydać się holenderskie DeGiro. Znajdziesz tam fundusze ETF, które możesz kupować raz w miesiącu bez prowizji: lista. Broker oferuje też bardzo niskie prowizje dla akcji i innych instrumentów.

Jeżeli chcesz przetestować DeGiro, zapraszam do skorzystania z mojego linku partnerskiego:




Inwestowanie może być satysfakcjonujące, ale nie jest pozbawione ryzyka. Możesz stracić (część) swojego depozytu.


Uwaga! To nie jest wpis sponsorowany, ani nie powstał we współpracy z DeGiro. Jedynie mogę dostać wynagrodzenie za skorzystanie z powyższych linków partnerskich i założone przez Was rachunki maklerskie. Z góry dziękuję!