Dwa lata temu pojawiła się tu ankieta, z której wynika, że blog najczęściej odwiedzają młodzi mężczyźni poszukujący zysku w okolicach 10 procent rocznie (najchętniej z niskim ryzykiem lub wręcz bez ryzyka).
Te 10 procent rocznie stanowi dość popularną wartość i ciągle wraca. Nawet istnieje nakierowany na inwestycje giełdowe blog z takim tytułem.
No to zastanówmy się:
Jak zarobić 10 procent rocznie bez ryzyka?
Pozornie proste pytanie kryje kilka zagadek - a jedną z nich jest wspomniane 10 procent. Czy chodzi o 10 procent brutto czy netto, a może o realne 10 procent, czyli 10 punktów procentowych powyżej inflacji? W 2000 roku inflacja wynosiła według GUS 10,1 proc. i nic dziwnego, że mBank płacił wtedy 16,5 proc. na eMAksie:
Teoretycznie mogę powołać się na GPW i pokazać przykład spółki, która ucieszyła się z wymienienia jej nazwy na tym skromnym blogu wśród dobrze rokujących w marcu tego roku:
W ostatnich dniach akcje spółki Krynicki Recykling po prostu eksplodowały i przez nieco ponad cztery miesiące (od momentu pojawienia się wpisu) są już 60 procent na plusie. Doskonale.
Jednak, po pierwsze - szewc bez butów chodzi i nie mam tych akcji w portfelu IKE (po harcach rządu z OFE nadal zamierzam kupować polskie akcje wyłącznie na rachunku IKE z powodu tarczy podatkowej, ale za środki, których ewentualna częściowa czy całkowita grabież mocno mnie nie zaboli).
A po drugie, jakoś tak się dziwnie składa, że najpopularniejsze spółki na GPW przynoszą dramatyczne stopy zwrotu
Dlatego bardzo wątpliwe, aby osoba która nie ma pojęcia o inwestycjach na rynkach kapitałowych i pyta, jak zarobić 10 procent rocznie, nie znalazła się w gronie tracących (przez jakiś czas może ratować ją fart i uczestnictwo w hossie).
Ba, podejrzewam, że taka inwestycja w przykładowego Krynickiego byłaby traumatycznym przeżyciem. Zauważmy, że spółka w marcu zdrożała powyżej 5. zł, aby potem potanieć do 4,18 zł i stawiam dolary przeciw orzechom, że początkujący miałby zbyt dużą pozycję w stosunku do posiadanego kapitału i sprzedałby w okolicach dołka, czyli znalazł pod kreską, a teraz z frustracją obserwował lecącą do nieba rakietę.
I tu dochodzimy do kolejnego punktu - nie da się zarobić 10 procent rocznie bez ryzyka. Kropka. Jeśli to sobie wbijesz do głowy, nigdy nie dasz się nabrać oszustom.
Zaraz ktoś może wyskoczyć w kontrze z obligacjami korporacyjnymi, więc proponuję sprawdzić, ile spółek nie wywiązało/nie wywiązuje się ze zobowiązań.
Niby banał, a jednak nawet osoby teoretycznie inteligentne ciągle są zaślepiane przez chciwość i dają się oszukiwać sprzedawcom marzeń.
Co w takim razie warto robić?
Nie istnieje idealna recepta pasująca do wszystkich ludzi.
Wielkie kontrowersje na blogu wywołał jeden z użytkowników, który zanegował oszczędzanie i chce żyć pełnią życia, licząc na to, że dorobi się dzięki swoim kwalifikacjom i dobrze płatnej pracy.
I tu można wpaść w ton moralizatorski. Jednak taki jest jego wybór i niech próbuje. Oby nie obudził się za późno.
Teraz przedstawię sylwetkę jednego z miliarderów. Wyceniany przez "Forbes" na 4,3 mld dolarów Bruce Kovner zaczął karierę tradera od tego, że zaspekulował na rynku soi za 3 tysiące dolarów pożyczone z... karty kredytowej. Czy to było rozsądne?
Nie, a jednak udało mu się. No właśnie - i w tym momencie walimy głową w mur statystyki. Ilu jest takich ludzi jak Kovner? A ilu próbuje sił w tradingu, czy w ogóle budować majątek i ponosi porażkę? O tych milionach bezimiennych nie pisze się w kolorowych pisemkach, czy książkach z cyklu "Jak szybko zostać milionerem."
Dlatego, jeśli wrócimy do bezpiecznej strategii, czyli "bez ryzyka" lub "z minimalnym ryzykiem" moja propozycja brzmi następująco.
1. Bezwzględnie zbuduj fundusz awaryjny (minimum równowartość trzymiesięcznych wydatków danego gospodarstwa domowego).
Stale powiększaj go, aż dojdziesz do co najmniej rocznej poduszki finansowej. Jeśli wydasz część/całość puli, musisz go odbudować.
Do tego celu wykorzystuj konta oszczędnościowe i krótkoterminowe lokaty.
2. Dla większości ludzi bardziej efektywne jest oszczędzanie niż inwestowanie na rynkach kapitałowych
Po prostu wybór i założenie lokaty czy przelanie pieniędzy na konto oszczędnościowe nie zajmuje wiele czasu, a w zamian za niewielki zysk mamy pewność, że nie stracimy. Jeżeli posiadasz kilka/kilkanaście/kilkadziesiąt tysięcy złotych, regularnie dorzucając do oszczędności bezstresowo istotnie powiększysz kapitał. Więcej tutaj.
Natomiast osoby z większymi pieniędzmi, czyli powiedzmy powyżej 100 tys. zł (granica może być bardzo płynna) powinny od razu przejść do kolejnych punktów.
3. Inwestuj w siebie i swoje kwalifikacje
Kasa może wyparować a nasze umiejętności i papierki zostaną. Dla części osób rozwiązaniem jest założenie własnego biznesu. Jednak nie każdy ma takie predyspozycje. Natomiast wszyscy mogą się rozwijać i zostać ekspertami w swojej dziedzinie. Tu nie warto żałować pieniędzy.
4. Inwestuj na rynkach kapitałowych pieniądze, których strata nie zaboli, zwłaszcza Twojej rodziny
Tu widzę pewną pułapkę psychologiczną. Jeśli podejdziesz do tych pieniędzy jako takich, które można stracić, możesz podświadomie nakierować się na porażkę i rynek faktycznie je Tobie zabierze (tak się dokładnie stało z moją ostatnią próbą na Foreksie; staram się to naprawić).
Dlatego liczy się też pozytywne nastawienie i co ważne, posiadanie udokumentowanej metody, która pozwala na zarabianie na rynku. Więcej tutaj.
Jeśli nie wiesz kto jest owieczką do golenia przy stoliku z zawodowcami (czyli na rynku kapitałowych), jesteś nią Ty,
5. Inwestuj tylko wtedy, jeśli dokładnie rozumiesz to, w co inwestujesz
Jeśli coś jest zbyt skomplikowane, po prostu odpuść. W ten sposób możesz uniknąć przygód, które opisuje Kamil.
6. Jeśli nie tolerujesz strat, nie inwestuj na rynkach kapitałowych
Bardzo wielu ludzi nie toleruje ryzyka i strata kilku/kilkunastu/kilkudziesięciu tysięcy staje się dla nich traumatycznym przeżyciem. Jeśli należysz do nich, po prostu odpuść sobie wszelkie spekulacje. I nie chodzi tylko o giełdę...
7. Ciesz się życiem tu i teraz
Obojętnie czy zbierasz na mieszkanie, walczysz o pierwszy milion na giełdzie czy FX, albo po prostu próbujesz zbilansować budżet domowy, nie odkładaj życia na później.
Czy postępowanie według tych zasad da 10 procent rocznie bez ryzyka? Tego nie wiem na pewno, ale szanse będą spore i to nawet na więcej...