poniedziałek, 3 lutego 2014

W co zainwestować 200 zł? Budujemy portfel [Elementarz Inwestora]

Elementarz Inwestora doczekał się już dość rozbudowanej bazy teoretycznej, więc pora na praktykę.

Tak naprawdę pierwszą częścią tego artykułu jest podcast, który ukazał się pod koniec stycznia. Dlatego przed przystąpieniem do lektury dzisiejszego tekstu zapraszam do zapoznania się z nagraniem.

Kto nie lubi słuchać, TUTAJ  przeczyta zapis transkrypcji podcastu.

Jeśli ktoś z Was ma problem, aby wygospodarować choćby wspomniane tytułowe 200 zł, dziesiątki sposobów znajdzie we wpisie Michała.

No to teraz przejdźmy do kwestii, w co konkretnie zainwestować te dwie stówki miesięcznie.


To jest artykuł z cyklu Elementarz Inwestora prowadzonym równolegle na blogach Jak oszczędzać pieniądze? oraz APP Funds. Jeśli chcesz być na bieżąco powiadamiana/-y o nowych artykułach, zapisz się na  newsletter. Akcję można śledzić też na Facebooku przez dołączenie do grupy Elementarz Inwestora (tu będziemy na bieżąco podawać zawierane transakcje) oraz na Twitterze - #ElementarzInwestora. Aktualny spis wszystkich materiałów znajdziesz tutaj.



UWAGA! Informacje przedstawione w tym artykule i na tej stronie internetowej są prywatnymi opiniami autora i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715). Czytelnik podejmuje decyzje inwestycyjne na własną odpowiedzialność!

Mamy pieniądze i ręce aż świerzbią, żeby szybko dokonać pierwszej transakcji i cieszyć się zyskiem. Tego typu zachowanie jest dość powszechne, zwłaszcza wśród nowicjuszy. Jednak nie prowadzi ono do niczego dobrego.

W ten sposób nieco przypominamy gracza, który obstawia w ruletce, że wypadnie jakiś kolor. Dlatego PRZED zawarciem pierwszej transakcji potrzebne jest przygotowanie solidnego planu (strategii inwestycyjnej) i późniejsza jego realizacja. Plan powinien obejmować:
  • Zasady wyboru rynku, gdzie inwestujesz.
  • Warunki wejścia.
  • Wielkość otwieranej pozycji.
  • Maksymalne ryzyko (potencjalną stratę).
  • Zasady wyjścia z rynku (zarówno w przypadku strat, jak też zysków).
 Jeśli czegoś teraz nie rozumiesz, nie przejmuj się. Wróć do tej listy później.

Taka mapa pozwala łatwiej nawigować, zwłaszcza w czasie sztormów.

W przypadku Elementarza Inwestora przyjęliśmy pewne założenia. Wśród nich między innymi:
  • Uporządkowaliśmy budżet domowy, zbudowaliśmy poduszkę finansową i regularnie generujemy nadwyżki finansowe.
  • Co miesiąc dorzucamy do puli po 200 zł i nie wycofujemy żadnych środków.
  • Projekt trwa co najmniej 12 miesięcy.
  • Nie interesuje nas nadmiernie stopa zwrotu, tylko walor edukacyjny akcji, czyli prezentujemy różne możliwości zainwestowania tych środków, a niekoniecznie szukamy najwyższego zysku.
  • Buduję portfel agresywny, a Michał bezpieczny.

W realnym życiu byłoby nieco inaczej.

Przede wszystkim, jeśli nasze cele finansowe są krótkoterminowe, powiedzmy obejmujące tylko rok, raczej powinniśmy pozostać przy bezpiecznych formach lokowania kapitału. Natomiast prezentowane tu sposoby służą do realizacji celów długoterminowych, wymagających cierpliwości i samodyscypliny.

Aby je kształtować, warto prowadzić dziennik transakcji i zapisywać w nim wszystko, co się da. 

Przykładowe pytania: Dlaczego otworzyłem daną pozycję? Dlaczego zamknąłem? Jakie targały mną wątpliwości i emocje?

Dzięki takiemu dziennikowi możesz spojrzeć wstecz i łatwiej skorygujesz błędy. Może on przybrać dowolną formę - papierową czy elektroniczną. Ważne, aby go regularnie aktualizować.

Kolejną bardzo istotną kwestią jest kontrola ryzyka. W przypadku Elementarza możemy sobie pozwolić na dość dużą ekstrawagancję w tym względzie - w końcu 10 czy 20 procent straty na początku oznacza raptem kilkadziesiąt złotych na minusie. Przy większych pieniądzach należy postępować zdecydowanie rozważniej.

Standardowo ryzyko wynosi 1-3 procent kapitału w pojedynczej transakcji. W takim razie, jeśli posiadasz kapitał 10 000 zł i akceptujesz jednorazową maksymalną stratę 2 procent, możesz tylko zaryzykować 200 zł. Z tego powodu konieczne jest podzielenie kapitału na co najmniej kilka części tak, aby nie wypadać co chwilę z rynku - na przykład: kupujesz akcje spółki XYZ za 2000 zł i wtedy możesz dopuścić do ich przeceny o 10 procent (200 zł) bez mocnego obsunięcia wartości całego portfela.

Ryzyko możemy znacząco ograniczyć przez odpowiednią dywersyfikację portfela, czyli stosowanie się do reguły: Nie wkładaj wszystkich jajek do jednego koszyka. Oczywiście budowa portfela składającego się z kilku czy kilkunastu akcji w dużym stopniu zapewni nam taką dywersyfikację, ale przy braku doświadczenia i czasu na tego typu działanie, prościej i taniej osiągniesz podobny efekt kupując cały rynek w postaci naśladującego ruch danego indeksu giełdowego ETF-u lub funduszu indeksowego.

Następna sprawa - określenie i przetestowanie metody inwestycyjnej.

Większość inwestorów jest przekonana, że pokona rynek i próbuje zgadywać jego zachowanie. Nadmierna pewność siebie jest powszechnym zjawiskiem i na giełdzie miewa opłakane skutki.

Spójrzcie na rzeczywiste średnie roczne stopy zwrotu amerykańskich inwestorów na tle różnych wskaźników w latach 1992-2011:
źródło: Business Insider
Objaśnienie: REITs = specjalistyczne fundusze nieruchomości, Oil - ropa naftowa, S&P 500 - indeks amerykańskiej giełdy, Gold - złoto wyrażone w dolarach, Bonds - obligacje, EAFE - akcje rozwiniętych rynków poza USA, Inflation - inflacja, Homes - domy, Avg. Investor - przeciętny inwestor.

Do podobnych wniosków doszli też naukowcy. Oprócz tego wyraźnego przegrywania z indeksami i ETF-ami, inwestorzy chętnie pozbywają się akcji rosnących, a przetrzymują w portfelach taniejące oraz niespecjalnie przejmują się dywersyfikacją.

Dlatego z tym większym sceptycyzmem wobec szans znaczącego pokonania rynku powinien podchodzić początkujący. Skoro większość inwestorów nie potrafi dorównać indeksom, to może uzyskajmy lepsze wyniki od przeciętnych w najłatwiejszy sposób po prostu regularnie kupując indeks?

Na dodatek nie musisz posiadać specjalistycznej wiedzy, ani przeprowadzać zbyt częstych analiz.

Niby proste, ale wcale nie łatwe. Dlaczego?

Chodzi o ciągłe zmagania z własną psychiką. W czasie euforii na rynkach chętnie dokupujemy, w okresie spadków sprzedajemy, także z powodu sygnałów płynących z otoczenia: mediów, od doradców, rodziny i znajomych.

I tu poruszę niezwykle istotną sprawę - musisz wziąć pełną odpowiedzialność za swoje decyzje na rynku. Owszem, warto wysłuchać opinii innych, ale nie szukaj guru, który zna przyszłość, bo taki nie istnieje.  

Wróćmy do zasadniczego tematu. Niestety w Polsce borykamy się z problemem braku ETF-u/ funduszu indeksowego dokładnie powielającego zachowanie indeksu szerokiego rynku akcji WIG. Jednak i na to znajdziemy pośredni sposób.

W podcaście przytoczyłem moje wyliczenia z ostatnich 15 lat, kiedy okazało się, że indeks WIG przyniósł średnio rocznie około 9,4 procent zysku.

Po aktualizacji - według najnowszych danych na koniec stycznia 2014 roku stopa zwrotu spadła obecnie do  8,7 proc., czyli widać, jak szybko potrafi się zmieniać w zależności od tego, kiedy ją obliczamy.

Bardzo podobnie na jego tle zaprezentował się fundusz Legg Mason Akcji, a nawet udało mu się minimalnie wygrać (zaktualizowane dane do ostatniej wyceny jednostek funduszu 30 stycznia 2014 r.) i to po uwzględnieniu opłaty za zarządzanie (3,5 proc. rocznie rozłożone równomiernie w czasie przez proporcjonalne odliczanie jej z bieżących wycen):

Kliknij, aby powiększyć
Obliczyłem wtedy, że gdybyśmy na początku każdego miesiąca kupowali jednostki tego funduszu za 100 zł, udałoby nam się obecnie uzbierać tym sposobem nieco ponad 37 tys. zł. Całkiem niezła suma za tak niewielkie wyrzeczenie. A gdyby to było 200 zł, albo 500?

Nie ma co się nadmiernie ekscytować, ponieważ dane historyczne mogą nie zostać powtórzone w przyszłości,  ale przy okazji urealnijmy swoje oczekiwania wobec giełdy. Długoterminowo, każda dwucyfrowa średnia roczna stopa zwrotu (a trochę nas jeszcze podgryza inflacja) dla strategii pasywnych powinna być uznana za zadowalającą.

I naprawdę istnieje bardzo duża szansa, niestety nie stuprocentowa, że nawet te skromne 200 zł miesięcznie stale inwestowane i co jakiś czas indeksowane inflacją, zapewni nam na przykład bardzo sensowny dodatek do emerytury.

Cichym założeniem tej strategii jest długoterminowy wzrost polskiej gospodarki. Kto nie wierzy w rozwój Polski i idące za nim rosnące zyski spółek giełdowych, musi poszukać innego rozwiązania.

Zauważmy również, że na giełdach panuje duża zmienność i wiele osób kupuje jednostki funduszy, czy bezpośrednio akcje na szczytach, aby się ich pozbyć w dołku, tak jak pokazywałem to na początku artykułu o funduszach.

Ten problem w dużej mierze rozwiązuje automatyzacja i można na przykład złożyć zlecenia zakupów na wiele miesięcy naprzód, a potem jedynie pilnować, aby zapewnić środki na rachunku. Do tego celu dobrze nadaje się mBank i jego Supermarket Funduszy Inwestycyjnych. Dzięki niemu unikasz opłat za nabycie jednostek.

Natomiast pozostaje nierozwiązana sprawa podatku przy sprzedaży.

W tym przypadku mamy do rozważenia IKE funduszowe - więcej w oddzielnym artykule lub inwestowania pod tak zwanym parasolem, czyli przenoszenia się do innego typu funduszu w ramach jednego TFI.

Ogólnie podoba mi się idea kupowania jednostek agresywnego funduszu za stałą kwotę pieniędzy jako koncepcja wyjściowa. Później trzeba będzie się między innymi zastanowić, jak ewentualnie nie dopuszczać do zbyt dużych obsunięć wartości portfela.

Natomiast warto pamiętać o tym, że w ten sposób nasz portfel jako całość będzie cechować bardzo duża zmienność. Da się ją wygładzić kosztem nieco niższych zysków przez dołożenie do niego bezpiecznych instrumentów typu lokaty czy obligacje (więcej na ten temat w podcaście).

Przykładowe proporcje: 60 procent akcje (fundusze akcji/ETF-y), 40 procent instrumenty bezpieczne. Inny pomysł - odejmuj od 100 (czasem 110, bo żyjemy coraz dłużej) swój wiek i tyle procent Twojego portfela powinny stanowić akcje i ich odpowiedniki.

Długoterminowo teoretycznie te pomysły działają dość nieźle w USA. Jednak w Polsce borykamy się z problemem zbyt małej liczby danych statystycznych, a co ważniejsze - każda osoba nieco inaczej toleruje ryzyko i reaguje na straty. Dlatego trzeba samodzielnie się nad tym zastanowić.

MOJA STRATEGIA INWESTYCYJNA

Zdecydowałem się na formułę agresywnego portfela i dlatego dziś całość lokuję w jeden instrument. Z powodów technicznych praktycznie mam do dyspozycji teraz tylko fundusze (czekam na kod aktywacyjny z db Maklera - strasznie to długo trwa). Z czasem będzie ich więcej, dzięki regularnym dopłatom po 200 zł miesięcznie..

Jeszcze raz zastrzegam, że w trakcie trwania Elementarza Inwestora niekoniecznie wybiorę najbardziej efektywną strategię.

Muszę dość oszczędnie gospodarować niewielkim kapitałem, żeby zachować go na realizację innych pomysłów, a przy okazji pokazuję nieco aktywniejszą metodę inwestowania. Szczerze mówiąc, dla tak niedużych kwot nie ma ona za bardzo sensu ekonomicznego (poświęcony czas na analizę i realizację zleceń w zamian za niepewny niewielki zarobek), a jedynie posiada walor edukacyjny.

Najrozsądniej byłoby trzymać się metody pasywnej - na przykład zakupów za stałą kwotę jednostek funduszu indeksowego/ETF-u uzupełnionego obligacjami czy lokatami.

Jednak wiem, że część osób na pewno bliżej zainteresuje się rynkami kapitałowymi, a pieniądze wydane w trakcie projektu może potraktować po prostu jako opłatę za szkolenie.

No to w co konkretnie zainwestowałem na początek (członkowie grupy na Facebooku poznali tę informację już wczoraj wieczorem)?

Przyznam, że zastanawiałem się nad złotem oraz ewentualnie Japonią. Złoto próbuje odbijać od początku roku i być może czeka nas coś większego niż mała korekta trendu spadkowego - w przeliczeniu na naszą walutę zyskało przez miesiąc blisko 8 procent.

Natomiast japoński indeks Nikkei po wielu latach bessy stara się wybić z marazmu:

Kliknij, aby powiększyć
No i są to jakieś tematy do samodzielnej analizy.

Na przykład można się dowiedzieć, że fundusz PKO Złota nie inwestuje wcale w złoto, tylko w akcje kopalni złota, a Investor Gold Otwarty w... jednostki funduszy DWS kupujących akcje spółek wydobywczych. Wybór funduszu wcale nie jest taki prosty i oczywisty. Sama nazwa czasem ukrywa w środku coś nieco innego, niż się spodziewasz.

Kto pragnie więcej materiału do analiz, podsuwam mu strategię inwestycyjną na 2014 rok przygotowaną przez Dom Maklerski mBanku (d. BRE).

Wszystko dobrze filtrujcie. Także moje pomysły.

Ostatecznie zdecydowałem się na praktycznie jedyny dostępny fundusz indeksowy z oferty SFI mBanku do nabycia za tak niewielką kwotę:


Uwaga! Zlecenie składam w niedzielę wieczorem, czyli powinienem otrzymać jednostki z datą wyceny 03.02. Jeśli zlecenie złożyłbym w poniedziałek po 6.00 rano, prawdopodobnie jednostki byłyby zaksięgowane po cenie z  04.02. Orientacyjna tabela znajduje się na stronie mBanku.

Cóż to za cudo ta Ipopema m-Indeks?

Fundusz stawia sobie za cel wierne odwzorowanie zachowania indeksu średnich spółek z GPW mWIG40. I mniej więcej mu się to udaje, mimo stosunkowo wysokiej opłaty za zarządzanie (wiadomo, Polska, czyli musi być drogo) 1,5 proc. rocznie (0,8 proc. dla jednostek kategorii A, ale tu minimalna wpłata wynosi 200 tys. zł, czyli nadają się do innego cyklu - Elementarz Oligarchy).

Kliknij, aby powiększyć

Kto powinien rozważyć jego zakupy?
źródło: karta funduszu
W ramach Elementarza Inwestora nie bardzo da się spełnić założenie długoterminowej inwestycji z horyzontem przynajmniej pięciu lat. Dlatego wynik tej transakcji o niczym nie będzie świadczył. Znacznie lepszym pomysłem byłoby systematyczne dokupowanie tych jednostek sposobem omówionym na przykładzie z funduszem Legg Mason Akcji.

Natomiast widzę nieco inne zagrożenie dla tego projektu związane ze zmianami na GPW. Z końcem przyszłego roku znika kilka indeksów: WIG20, mWIG40 oraz sWIG80. Zostaną one zastąpione nowymi; WIG30, WIG50 oraz WIG100. W związku z tym zadałem Ipopemie pytanie, co TFI zamierza zrobić z funduszem indeksowym i czy ewentualnie przekształci go w fundusz indeksowy WIG50.

Odpowiedź wygląda następująco:

"w tej chwili nie mogę odpowiedzieć na Pana pytanie. Mamy jeszcze dużo czasu na ewentualne dostosowanie. Jeszcze nie podjęliśmy decyzji, jaki ostatecznie kształt przybierze produkt."

Kolejna kwestia - czyli przekonanie o potencjale średnich spółek. Skoro Elementarz Inwestora trwa mniej więcej rok (przynajmniej w pierwszej części), więc porównajmy stopy zwrotu za ostatni rok indeksu mWIG40 na przykład z indeksem WIG20 oraz WIG20 Total Return (WIG20 z dywidendami spółek), dla którego ETF znajdziemy przecież na GPW (symbol ETFW20L):


Kliknij, aby powiększyć
Różnica kolosalna, na korzyść mWIG-u. Wiadomo, że wyniki historyczne o niczym nie świadczą, ale w razie kolejnych wzrostów na GPW, kapitał powinien płynąć tu nadal szerokim strumieniem.

A skąd miałyby się wziąć te zwyżki?

Tym razem można podejrzewać OFE. Dlaczego?

Teraz będą starały się ze wszystkich sił udowodnić sens swojego istnienia przez pokazanie wysokich stóp zwrotu. W końcu od kwietnia do końca lipca Polacy mają zdecydować, czy chcą pozostać w OFE, czy z automatu przejdą do ZUS.Najlepiej do wyobraźni przemawiają liczby i zyski.

I wszystko byłoby proste i oczywiste, gdyby nie ostatnie zawirowania na rynkach, zwłaszcza wschodzących, do których zalicza się również Polskę. Zmniejszanie skali luzowania ilościowego przez Bank Rezerwy Federalnej (czyli prościej mówiąc - ograniczenie podaży "drukowanych" dolarów) najsilniej uderza w waluty i giełdy rynków wschodzących. Z tego powodu mam mieszane uczucia. Tym bardziej, że wzrosty na giełdach trwają już blisko pięć lat i wyceny wielu spółek znalazły się na wysokich poziomach.

Oczywiście w przypadku perspektywy wieloletniej zapewne i tak spróbowałbym inwestować nawet w takich niepewnych warunkach – te najlepsze, kiedy czujesz się komfortowo, są zwykle na samym szczycie, tuż przed rozpoczęciem spadków.

Natomiast w ramach Elementarza Inwestora postanowiłem, że teraz otwieram pozycję za całe 200 zł  - portfel agresywny zobowiązuje. Moment wejścia jest po części przypadkowy, a po części zbiega się zarówno z początkiem miesiąca oraz transferem środków z OFE do ZUS, czyli OFE nie powinny być na razie stroną podażową.

Jeśli wartość jednostek spadnie o ponad 10 procent, to je umorzę. Indeks mWIG40 obecnie wynosi niecałe 3400 punktów, więc zejście poniżej 3000 punktów na zamknięciu dnia, oznacza, że zlecę likwidację tych jednostek (czyli sprawdzam notowania co kilka dni, a gdyby indeks zaczął spadać, zapewne częściej).


Kliknij, aby powiększyć

Jeśli zaś utrzymają obecny poziom lub nieco wzrosną, następnym razem lekko powiększę pozycję (za 100 zł). Z realizacją ewentualnych zysków nie ma sensu się spieszyć i dam indeksowi parę tygodni, aby spróbował przebić się powyżej 3500 punktów. Wtedy być może obecny opór stanie się wsparciem.

Pesymistycznie (realistycznie?) zakładam, że Polacy nic nie zrobią w sprawie OFE i przejdą z automatu do ZUS, co może oznaczać jesienną dodatkową podaż akcji. Jednak o tym, co się naprawdę stanie i tak zdecyduje rynek. Dlatego lepiej reagować niż prognozować.

Jeżeli macie jakieś pytania, uwagi, wątpliwości, zapraszam do komentarzy. A już niedługo swój portfel ujawni Michał. Sam jestem ciekaw, co on wymyśli.