piątek, 19 listopada 2021

Degiro wprowadza zero, czyli handel bez prowizji z gwiazdką

Dziś w nocy dostałem radosnego maila z Degiro z nagłówkiem: "DEGIRO wprowadza zero", w którym broker chwali się, że już od najbliższego poniedziałku umożliwi handel na giełdach w USA i Kanadzie bez prowizji.


Disclaimer: Inwestowanie wiąże się z ryzykiem strat.

W pierwszej chwili ucieszyłem się i pomyślałem, że i tak niskie koszty spadną jeszcze bardziej - aktualnie płacę prowizję 0,5 euro + 0,004 USD za każdą akcję.


Jednak to nie wszystko.

Degiro prowadzi rachunek w euro i przy zakupie akcji za dolary musi przewalutować euro na USD, co robi automatycznie z prowizją za tą usługę 0,1 proc. (tzw. AutoFX).

W takim razie jeśli kupuję 10 akcji spółki XYZ po 100 dolarów na giełdzie nowojorskiej, obecnie ponoszę koszty 0,5 euro + 0,04 USD + 1 USD za przewalutowanie (to wszystko razem przeliczane na euro).

W poniedziałek znikną dwie pierwsze opłaty i zostanie jedynie dolar za przewalutowanie.

I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie mała gwiazdka, czyli nowa tabela opłat obowiązująca od 20 grudnia br.


A cóż w niej znajdziemy?

Owszem handel w USA i Kanadzie będzie teoretycznie bezprowizyjny, ale już na stronie 7 Degiro pisze o... opłacie 0,5 euro za wykonanie zlecenia, czyli niby 0,5 euro zniknęło, ale wróciło.

Co więcej, broker istotnie podnosi opłatę za przewalutowanie z 0,1 do 0,25 proc.

Z tego wynika, że za zakup 10 akcji spółki XYZ po 100 dolarów po 20 grudnia zapłacimy 0,5 euro za wykonanie zlecenia + 2,5 dolara za przewalutowanie, czyli w sumie więcej niż obecnie.

Tak naprawdę taniej będzie dla osób wykonujących transakcje pomiędzy 22 listopada, a 17 grudnia br. - tu wyszłoby dla tej przykładowej transakcji jedynie 1 USD za przewalutowanie.

Poza tym jeśli ktoś sprzeda akcje w USA i wyłączy AutoFX, wtedy może obracać tymi dolarami bez ich przewalutowania

Do tego należy jeszcze dołożyć opłatę roczną za połączenie z giełdą 2,5 euro.

Dla akcji z GPW aktualnie obowiązuje prowizja 1 PLN + 0,09 proc. Po 20 grudnia br. będzie to 1 PLN + 5 PLN opłata stała, czyli nie będzie opłacało się składanie bardzo małych zleceń, rzędu kilkuset złotych.

W sumie Degiro wciąż pozostaje w gronie tanich brokerów, ale stało się nieco mniej atrakcyjne. Poza tym po przejęciu przez flatex z niemiecką licencją bankową zdecydowanie wzrosło bezpieczeństwo.

Moim zdaniem nadal przydatnym produktem pozostają bezprowizyjne fundusze ETF - tutaj pisałem o nich na blogu.


Natomiast konkurencja nie śpi. 

Interactive Brokers nie wymaga już aktywów 100 tys. USD, aby nie pobierać opłat miesięcznych.

W przypadku zagranicznych brokerów dla wielu osób problemem jest brak formularza PIT-8C i konieczność samodzielnego wyliczania podatków. W tym momencie nie da się tego przeskoczyć przy inwestowaniu dywidendowym w amerykańskie spółki i w Polsce wciąż pobierany jest podwójny podatek 30 procent zamiast 15 proc., pomimo ciągłych obietnic o likwidacji tej niedogodności.

Dla inwestujących we wzrostowe spółki czy ETF-y akumulujące dywidendy niewątpliwie wygodniej korzystać z polskiego brokera/domu maklerskiego, zwłaszcza jeśli jest niedrogi.

Dlatego przypomnę, że w Polsce od zeszłego roku bezprowizyjny handel akcjami i ETF-ami oferuje XTB (do 100 tys. euro miesięcznie, minimalne zlecenie 100 USD/euro lub 500 PLN).

W tym roku zacząłem kupować w XTB ETF-y bez prowizji - na przykład VWCE i jest ok.