środa, 16 października 2019

Dywidendowy arystokrata debiutuje w portfelu. Czy to dobry czas na takie inwestowanie?

Niemal każdy inwestor chciałby regularnie otrzymywać gotówkę spływającą na konto. Ze względu na słabość rynku kapitałowego, w Polsce taki model jest popularny przede wszystkim wśród osób inwestujących w nieruchomości na wynajem.

Klasyczną alternatywą dla tego pomysłu są spółki dywidendowe. W Polsce zazwyczaj wypłacają one pieniądze raz w roku, natomiast na najbardziej rozwiniętym rynku, czyli w USA - najczęściej co kwartał.

Potem możemy te dywidendy po prostu sobie wypłacać albo reinwestować w kolejne akcje i tym samym powiększać potencjalny strumień gotówki płynący do naszego portfela.


Samodzielna budowa i monitorowanie takiego portfela zajmuje sporo czasu, więc pośrednim rozwiązaniem jest kupno gotowego portfela dywidendowego w postaci taniego funduszu typu ETF.

Między innymi dlatego w maju br. testowo otworzyłem sobie bezpłatny rachunek maklerski w holenderskim DeGiro i zacząłem zbierać jednostki funduszu Vanguard FTSE All-World High Dividend.

Do tej pory już dwukrotnie otrzymałem drobne dywidendy w lipcu i październiku, łącznie 24,50 USD (oznaczenie Vanguard FTSE HDY). Aby powiększyć screeny z rachunku, proszę w nie kliknąć:


Kolejna w styczniu będzie nieco wyższa, ponieważ ostatnio powiększyłem pozycję z 21. do 37 sztuk. Równolegle korzystam z ETF-ów bez prowizji i dokładam Vanguard S&P 500, a w planach mam kolejne.



Aktualny wynik z uwzględnieniem wzrostu wartości jednostek i wypłaconych dywidend jest na plusie, ale nie przywiązuję się do niego i jestem przygotowany także na zejście pod kreskę. Dlatego podchodzę do tematu ostrożnie.

Mam świadomość, że hossa na światowych giełdach trwa wiele lat i wyceny akcji nie są szczególnie atrakcyjne. W każdej chwili grozi nam przecena, choćby podobna do tej z końcówki zeszłego roku, a nikt nie da gwarancji, że później rynek podobnie szybko odbije.



Wybrany przeze mnie fundusz Vanguard FTSE HDY sam płaci podatek od dywidend w przypadku dużej części spółek (dzięki jednemu z użytkowników Twittera za wskazanie tej wady), co pomniejsza potencjalne zyski. Jednak jest to na pewno wygodne rozwiązanie (stopa dywidendy na koniec września wynosiła 3,53%).

Wolałbym oczywiście bezpośrednio kupować amerykańskie ETF-y, a nie ich europejskie klony z ograniczonym wyborem, ale unijne regulacje odcięły nas od tego segmentu i jakoś musimy z tym żyć.

Natomiast pomyślałem, że spróbuję jeszcze lekko podkręcić stopę dywidendy samodzielnie, kupując amerykańskie spółki.

A co z polskimi akcjami? Na ten temat niedawno pisałem na blogu tutaj (ostatnio postawiłem na średnie spółki za pomocą ETF-u). Przy okazji przypominam, że aktualnie najniższą prowizję na fundusze ETF notowane na GPW oferuje ING Bank Śląski: 0,1% (min. 1,5 zł), a dodatkowo na nowych klientów banku czeka premia 140 zł za otwarcie konta oraz kolejne 200 zł za regularne inwestowanie w fundusze (także dla obecnych klientów).

Polscy brokerzy od razu odpadli w przedbiegach, ponieważ naliczają 30% podatku od dywidendy w USA. Niedawno ktoś pytał też o portugalski DiF Broker - prowizja minimalna 15 USD jest dla mnie za wysoka. Z kolei Revolut za krótko oferuje akcje, aby go ocenić.

W takim razie postanowiłem nieco poszerzyć portfel w DeGiro, gdzie zapłacę jedynie 15% podatku od dywidendy (a kolejne 4% będzie do samodzielnego oddania w Polsce do końca kwietnia).

Poza tym w DeGiro prowizja na rynku amerykańskim jest naprawdę niska (0,5 euro + 0,004 USD za akcję), zdecydowana niższa niż u polskich brokerów, co pozwoli mi na regularne zakupy za nieduże kwoty (w tym reinwestowanie dywidend).

Powinienem też dodać, że za jakiś czas DeGiro pobierze mi opłatę roczną 2,5 euro za dostęp do giełdy w Nowym Jorku. No i tracę ok. 0,1% na przewalutowaniu z euro na dolary przy transakcji w USA. Są to wszystko dla mnie akceptowalne koszty, ale docelowo chciałbym otworzyć taki rachunek bezpośrednio w USA. Spokojnie czekam aż IBKR Lite z zerowymi prowizjami będzie dostępny także dla klientów z Polski (aktualnie tylko dla Amerykanów i mieszkańców Indii).

DeGiro podlega holenderskiemu nadzorowi finansowemu i tamtejszemu systemowi ochrony inwestorów (w tym środki pieniężne do 20 tys. euro). Osobiście nie planuję wpłacić do tego brokera łącznie więcej niż 10 tys. euro, czyli stosunkowo niedużą część mojego kapitału inwestycyjnego (obecnie aktywnie zarządzam kwotą rzędu kilkuset tys. zł). Aktualnie wartość całego mojego portfela w DeGiro wynosi nieco ponad 2500 euro:



Na początek postanowiłem poszukać wśród tak zwanych "dywidendowych arystokratów S&P 500", czyli spółek z tego indeksu, które co najmniej od 25 lat wypłacają rosnące dywidendy.

Po namyśle zaczynam od otwarcia pozycji w akcjach AT&T (tu znajdziesz sporo informacji o spółce, łącznie z notowaniami i wykresami, a tutaj podstawowe wskaźniki finansowe). Zaraz po wtorkowym otwarciu kupiłem pierwszych 8 akcji po 37,50 USD (łączna prowizja 0,53 euro):


Spółka w tym roku już mocno urosła (grubo ponad 30%) i nie wykluczam korekty, po której ewentualnie dobiorę kolejny pakiecik.

Po pierwszej sesji jestem na plusie. Jednak podkreślę jeszcze raz, że tu interesuje mnie dywidenda (obecna stopa dywidendy 5,4%, historia wypłaty dywidend).


Oczywiście przestrzegam przed ślepym naśladownictwem, ponieważ inwestowanie zawsze wiąże się z ryzykiem utraty części lub w ekstremalnych przypadkach nawet całego zaangażowanego kapitału. Dlatego najlepiej inwestować głównie nadwyżki finansowe. Poza tym w przypadku inwestycji za granicą dochodzi jeszcze ryzyko walutowe (raz zarobimy na osłabieniu złotego, innym razem stracimy na umocnieniu itd.).

Natomiast wszystkich zainteresowanych zachęcam do przetestowania DeGiro i skorzystania z mojego linku partnerskiego:


Inwestowanie może być satysfakcjonujące, ale nie jest pozbawione ryzyka. Możesz stracić (część) swojego depozytu.

Ten wpis nie jest sponsorowany, ani nie powstał we współpracy z DeGiro. Jedynie wstawiłem linki partnerskie i ewentualnie otrzymam wynagrodzenie za założone przez Was rachunki. Z góry dziękuję za skorzystanie z mojego linku!

Przy wpłacie na rachunek DeGiro ze względów bezpieczeństwa i pobieraną opłatę lepiej nie korzystajcie z Trustly, tylko ze zwykłego przelewu bankowego. Wpłatę wykonujemy z polskiego banku na konto DeGiro w Polsce do Deutsche Bank Polska w złotych, a następnie broker automatycznie w nocy przelicza PLN-y na euro po kursie międzybankowym (ok. 0,1% różnicy wobec kursu z rynku Forex). Możemy też ręcznie przewalutować złote na euro zaraz po zaksięgowaniu przelewu.

Chętnie poznam Wasze opinie i wrażenia z inwestowania u tego brokera.

Powtórzę, że zasadniczo zamierzam wykorzystywać DeGiro do kupowania funduszy ETF, w dużej części bez prowizji, a w dłuższym terminie amerykańskie spółki dywidendowe chciałbym dobierać raczej u amerykańskich brokerów.

A co z pytaniem zadanym w tytule? Czy nadal mamy dobry czas na inwestowanie dywidendowe?

Moim zdaniem, oczywiście, że tak. Z tym, że osobiście trzymam spory zapas gotówki do ewentualnych tańszych zakupów i nie polegam tylko i wyłącznie na tej jednej strategii. Uważam ją za cenne uzupełnienie pozostałych.