Ostatnie tygodnie na GPW niewątpliwie upływają w cieniu demontażu OFE. Grudzień okazał się bardzo słabym miesiącem dla inwestorów, co w dużej mierze było spowodowane przegłosowaniem „reformy” emerytalnej przez parlament i późniejszym podpisaniem ustawy przez prezydenta Komorowskiego.
W efekcie od szczytu z 25 listopada do minimum 10 stycznia WIG stracił blisko 11 procent:
Kliknij, aby powiększyć |
Teraz sytuacja nieco się poprawiła. Od razu pojawiły się nieśmiałe głosy, że czeka nas fala wzrostowa wywołana przez… OFE.
Dlaczego?
Fundusze emerytalne musiały przygotować się do przekazania gigantycznych środków do ZUS (głównie w postaci obligacji) i teraz przyszła pora na kolejny etap, czyli walkę o byt PTE.
A nic nie przekonuje lepiej niż konkretne liczby i zyski. Na dodatek OFE nie mogą przecież reklamować się pod groźbą wysokich kar.
Skoro Polacy mają zdecydować od kwietnia do końca lipca, czy chcą pozostać w OFE, być może teraz obejrzymy „hossę emerytalną”, która pokaże naszą siłę na tle reszty rynków wschodzących.
W końcu OFE stają się obecnie agresywnymi funduszami akcyjnymi.
Takie rozumowanie byłoby uzasadnione, gdyby na rynek wpływał tylko jeden czynnik. Tymczasem wszystkie rynki wschodzące już od dawna słabną, co w dużej mierze jest spowodowane zmniejszaniem skali luzowania ilościowego przez Fed.
Poza tym rynki dyskontują przyszłość, a nie bardzo chce mi się wierzyć, żeby Polacy nagle zapałali miłością do OFE.
Dlatego długoterminowo spółki z dużym udziałem funduszy emerytalnych w akcjonariacie wydają się bardzo ryzykowne. Ich kursy mogą znacznie się wahać – na przykład teraz rosnąć silniej niż rynek, a po wakacjach oddać wszystko z nawiązką.
Oto 20 spółek z największym udziałem OFE w akcjonariacie (dane na koniec 2013 r., źródło: PAP, całe zestawienie tutaj):
Jakie jest moje zdanie na temat ewentualnego rajdu OFE?
Na razie WIG nie zanegował wzrostów i tej wersji się trzymam.
Kliknij, aby powiększyć |
Zima kazała na siebie długo czekać i tak samo zwyżki. Teraz przekonamy się, na ile są trwałe.