niedziela, 28 kwietnia 2013

Bogaci mają po prostu farta...

W różnych poradnikach na temat tego, jak się wzbogacić, często pomija się istotny element: szczęście i rolę przypadku w życiu (a tu możesz sprawdzić swoje miejsce na liście najbogatszych).

Niektórzy nazwą je przeznaczeniem i będą odwoływać się do Boga, inni po prostu uznają, że są po prostu genialni, jak niedawno tutaj opisywany James Altucher.

Tymczasem Charles Kenny dowodzi, że wspomniane szczęście jest niepotrzebnie marginalizowane. Niestety, aż 80 proc. naszych przyszłych dochodów determinują dwa czynniki: gdzie się urodziłeś oraz kim są twoi rodzice

Dla większości ludzi zapewne ta wiadomość stanie się wspaniałym wytłumaczeniem własnych słabości i inercji. OK, hejterzy i trolle niech sobie żyją własnym życiem..

Jednak stanowi też poważne ostrzeżenie dla wszystkich, którzy widzą w rynkach kapitałowych maszynkę do zarabiania pieniędzy (mogą nią być, jeśli znajdziesz się po drugiej stronie barykady: produkujesz akcje jak pan Rysio, kasujesz prowizje, sprzedajesz książki, prowadzisz szkolenia itd.).

Zauważmy ciekawą zbieżność i potwierdzenie zasady Pareto.

Jednak poszedłbym tu o krok dalej, czyli nie wystarczy przeczytać określonych książek, wykonać dziesiątek/setek transakcji i uczestniczyć w najlepszych szkoleniach (ciekawa dyskusja o szkoleniach Jacka Borawskiego).

Potrzebne jest coś jeszcze. I nie tylko chodzi o to, że część ludzi po prostu nie nadaje się do inwestowania z różnych powodów (na przykład paniczny strach przed stratami albo skłonność do nadmiernego hazardu itd.).

Popatrzmy na ten most w Chicago (fot. JeremyA/Wikimedia):


Aby zdobyć kapitał potrzebny do inwestowania na parkiecie CME, Eli Radke zdecydował się na skok z tego właśnie mostu. Wygrał zakład z kompanem o 5 tys. dolarów i tak zaczął karierę (więcej na blogu Radke).

Dla jednych jest to głupota (dla mnie raczej też), dla innych skrajna determinacja.

I ta determinacja jest potrzebna, aby dać sobie i szczęściu prawdziwą szansę. W takim przypadku łatwiej możesz trafić na taki okres, jak na przykład hossa na rynkach towarowych w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, manię internetową czy na rynku akcji w Polsce w latach 2002-2007. Albo na świetny  pomysł na zyskowny biznes .

Zresztą właśnie biznes uznaje się za łatwiejszą (nie mylić z łatwą) drogę do prawdziwego bogactwa.. I dlatego w pewnym momencie odnoszący sukcesy inwestorzy/traderzy zwykle decydują się albo na wczesną emeryturę, albo zakładają fundusze.

Nie wszyscy chcą być inwestorami czy biznesmenami. Jednak patrząc na rozpad systemu emerytalnego w Polsce i inercję biadolącej "ulicy" podejrzewam, ze wszyscy będą musieli spróbować tego kawałka chleba, w tej czy innej formie.

Na szczęście początek jest dość prosty. Wystarczy przestawić myślenie i w końcu dorosnąć, czyli wziąć odpowiedzialność za swój byt w swoje ręce, a nie liczyć na państwo/ZUS/rodziców itd.  Prawdziwe schody zaczną się później...

Zauważmy też, że w trudnej sytuacji finansowej większość z nas posiada w zanadrzu plan B, który często ignoruje - czyli zmiana lokalizacji i emigracja za chlebem (dla jednych będzie to wyjazd z Łomży do Warszawy, a dla innych z Warszawy do Oslo). Nie jest to idealne rozwiązanie, lecz czasem jedyne sensowne. W ten sposób naginamy szczęście w swoją stronę.