Na łamach "Quory" zadaje się różne pytania, na które odpowiadają użytkownicy. Czasem naprawdę interesująco. Niedawno ktoś zadał takie:
Jak to jest szybko stracić duże pieniądze?
Najciekawszej odpowiedzi udzielił James Altucher (pewnie również ze względu na jego niewątpliwy talent pisarski) i znających angielski zapraszam do samodzielnego przeczytania jego wpisu .
Altucher jest naprawdę wielkim oryginałem - uważa na przykład, że dzieci nie powinno się posyłać na studia, a posiadanie domu nie ma sensu.
Można byłoby go uznać za jeszcze jednego szukającego za wszelką cenę sensacji dziennikarza/blogera - teoretyka od finansów, biznesu czy inwestycji. Jednak on naprawdę miał te miliony dolarów, tracił je i i odzyskiwał.
Zaczął w latach 90. ubiegłego wieku i idealnie się wstrzelił w odpowiednią niszę, najpierw tworząc strony internetowe, a potem sprzedając firmę w 1998 roku, kiedy wszystkich ogarnęła mania dotcomowa.
Skasował wtedy 15 mln dolarów, które szybko roztrwonił, kupując akcje spółek internetowych, a balon właśnie wtedy pękał:
Skutki bankructwa były opłakane, zarówno psychiczne, jak też fizyczne.
Jak Altucher się podniósł?
1. Zaczął codziennie uprawiać sport
2. Zadbał o dietę
3. Odciął się od ludzi nastawionych do niego negatywnie. Spotykał się tylko z tymi, którzy go wspierają i kochają.
4. Wrócił do programowania
5. Zamiast na ślepo inwestować na giełdzie - jak miliony innych, wykonał statystyczną analizę i rozwinął własne systemy inwestycyjne
6. Codziennie zapisywał pomysły na artykuły, które mógłby napisać o internecie i giełdzie (Efekt? Przez kilka lat posiadał kolumnę w dzienniku "Financial Times")
7. Codziennie modlił się i cieszył z tego, co ma, w tym swoich córek. Niczego nie żałował.
8. Codziennie szukał pomysłów na nowy biznes - a inspiracji w książkach
9. Założył fundusz hedgingowy, fundusz funduszy, newsletter...
Znowu zarobił miliony sprzedając jeden biznes za 41 mln dol., a potem drugi (stronę StockPickr!).
Obecnie zarządza Formula Capital.
I jak przyznaje, parę razy był znowu w dołku.
Jednak nauczył się czegoś ważnego, że aby podnieść się po klęsce, warto zadbać o higienę ciała i umysłu, zaoferować innym ludziom konkretną dodatkową wartość przez nasz produkt czy usługę, no i dążyć do sukcesu.
A czy ktoś z Was kiedyś szybko stracił duże pieniądze? Jak się wtedy czuliście i co się potem stało?
Myślę, że pytanie jest na czasie zwłaszcza teraz (ciekawy był ten drugi wykres przy Bitcoinie, prawda?), kiedy cała rzesza ludzi walczy o bogactwo na lewarowanych rynkach i jakże wielu może powiedzieć to samo, co jeden bohaterów artykułu w "Newsweeku":
"– Znam to, też obracałem milionami. A teraz szukam jakiejkolwiek pracy na etacie, choćby za dwa tysiące – mówi 35-letni Jacek Gduś z Poznania. Z początkiem 2011 roku rzucił pracę weterynarza, postawił wszystko na jedną kartę i stał się day traderem. – Zdopingowały mnie do tego przyzwoite dochody z wcześniejszej gry z doskoku na FX. Pozwalające wierzyć, że przy pełnym zaangażowaniu zdołam zapewnić rodzinie godziwy byt. Dziewięć-dziesięć godzin przed monitorem, w pełnym napięciu, opuchnięte oczy, na koniec dnia totalne odmóżdżenie. Nie powiem, długi czas byłem na sporym plusie. Ale po kilku chudych miesiącach zacząłem tracić nerwy. A asekuracja i niezdecydowanie są najgorsze dla gracza. Otwiera się za małe pozycje, za szybko zamyka się te zyskowne. I zaczyna się równia pochyła. W ślad za nią wypalenie, alkohol, depresja. Straciłem wszystko, wpadłem w długi, rozbiłem rodzinę – opowiada."
Dlatego uważałem, że warto napisać taki post, który może jakoś pomóc osobie leżącej dziś na deskach.