Warszawska giełda spada od ponad pół roku. Od szczytu z 8 maja WIG stracił 16,5 procent, a WIG20 aż 24 procent. W ostatnim półroczu gorsze w Europie były jedynie rynki w Grecji i na Ukrainie.
Czy widzę jakieś pozytywy?
Niezbyt wiele. Głównym plusem obecnej mizerii wydaje się kompletny brak zainteresowania giełdą ze strony "ulicy", która dość obojętnie przyjmuje przecenę. Jeżeli czytamy lub słyszymy dramatyczne historie o stratach, najczęściej dotyczą one teraz rynku Forex. Widać, że tam przenieśli się poszukiwacze szybkich zysków.
Co niepokoi?
Pogorszenie się wyników finansowych spółek. Problem dotyczy także innych gospodarek, w tym amerykańskiej, o czym pisze Bloomberg: spółki z indeksu S&P 500 zarobiły w pierwszych trzech kwartałach 2015 r. o 3,3 procent mniej niż przed rokiem.
Jeżeli nie chcieliśmy rosnąc przy silnych Stanach, co będzie się u nas działo po spadkach na giełdzie w Nowym Jorku?
W Polsce dochodzi jeszcze czynnik lokalny. Mimo że od wyborów minęło już kilka tygodni, nadal nie znamy konkretów na temat planowanych podatków. Podobno mają się pojawić gdzieś w połowie grudnia.
Tymczasem spójrzmy prawdzie w oczy - technicznie na głównych indeksach GPW trwa bessa.
WIG wyłamał się z trendu bocznego i wyraźnie zszedł poniżej poziomu 50 tys. pkt. Tym samym w układzie miesięcznym wygenerował kolejny sygnał sprzedaży:
Kliknij, aby powiększyć |
Kliknij, aby powiększyć |
Osobiście jestem w tym roku nastawiony do polskiego rynku umiarkowanie sceptycznie, o czym pisałem w strategii na 2015 rok w styczniu. Trochę zaskoczyła mnie siła rynku w pierwszej części roku, ale i tak zbytnio nie zmieniła mojej oceny i w maju uparcie twierdziłem, że nie wierzę w letnią hossę na GPW.
Dlatego moja aktywność na polskich akcjach ogranicza się wyłącznie do portfela IKE. W najbliższym okresie nie przewiduję większych zmian, ponieważ w styczniu wpłacę limit na 2016 rok, więc gotówki mi na razie wystarczy.
A kiedy stanę się większym optymistą?
Jeśli WIG i WIG20 wrócą do wcześniejszej konsolidacji, czyli odpowiednio poziomów ponad 50 tys. i 2018 punktów.
Większością portfela IKE chcę zarządzać bardzo pasywnie, a na spekulacyjne zagrywki przeznaczam parę tysięcy złotych. Czasem uda się coś zarobić, czasem nie.
Tym razem przekombinowałem (?) na Vistuli.
Po zakupach miesiąc temu po 3 zł spółka wystrzeliła do 3,20 zł i zgasła. Kiedy cały rynek zaczął się osuwać, przesunąłem dość specyficznego, mentalnego stop-lossa z 2,40 na 2,80 zł i po jego przełamaniu sprzedałem akcje na następnej sesji po 2,75 zł.
W ten sposób poniosłem stratę 528,64 zł/-8,8%.
Tymczasem sygnał okazał się fałszywy i Vistula szybko odbiła, więc... odkupiłem 2000 sztuk po 2,94 zł. Jedyny wygrany na tej operacji to broker - wpadło mu kilkadziesiąt złotych z prowizji.
Kliknij, aby powiększyć |
Niedawno pytałem, kiedy dolar przebije poziom 4 złotych. Wydarzyło się to już w listopadzie i nikt nie wydaje się specjalnie zaskoczony. Teraz część osób liczy na odwrócenie trendu i że stanie się podobnie jak w zeszłym roku przy poziome 3 zł, który zatrzymał spadki. Zobaczymy.
Kliknij, aby powiększyć |
Trudno przewidywać, kiedy ta sytuacja ulegnie zmianie. Na razie czekamy na 3 grudnia i kolejne informacje o europejskim QE, potem na 16 grudnia i komunikat FOMC Fed, a lokalnie na konkrety dotyczące szykowanych podatków.
W międzyczasie co najmniej do połowy grudnia istnieje spora szansa na kontynuację obecnych trendów na GPW i walutach.