Na początku stycznia przedstawiłem swoją prywatną strategię dla polskiego rynku akcji na 2015 rok. Zasadniczo nie byłem zbyt optymistycznie nastawiony do GPW i dlatego moje zaangażowanie w rodzime walory ogranicza się do rachunku IKE. Dopiero głębsza korekta oznaczałaby dla mnie trochę większe zakupy.
Jako alternatywne rozwiązanie wskazałem fundusz MetLife Akcji Azjatyckich, który na razie wypracował w tym roku 17,7% zysku oraz ETFSP500 - tu zarobek sięga ponad 8,5% (co wynika w dużej mierze z umocnienia dolara do złotego).
W obydwu przypadkach zamknąłbym teraz pozycje i czekał na gotówce/kontach oszczędnościowych/lokatach.
Tymczasem nasza giełda radzi sobie nadspodziewanie dobrze i po otrząśnięciu się ze styczniowego szoku związanego z uwolnieniem kursu franka WIG wspina się coraz wyżej. W sumie w 2015 r. wzrósł już o 8%.
A jak to wyglądało we wcześniejszych latach?
Roczne stopy zwrotu indeksu WIG |
W kwietniu na wykresie miesięcznym zaobserwowaliśmy wybicie górą z wielomiesięcznej konsolidacji, czyli teoretycznie powinna nas czekać hossa.
Kliknij, aby powiększyć |
Wybory prezydenckie pokazały wzbierającą falę niezadowolenia, widoczną zwłaszcza wśród młodych ludzi, której zdaje się nie dostrzegać rządzący obóz. Jesienne nowe rozdanie po wyborach parlamentarnych oznacza wielką niewiadomą, a takiej niepewności rynki nie lubią.
Dlatego inwestorzy musieliby ponownie wykazać się niezwykłą odpornością nerwową, aby zignorować negatywne sygnały i skupić się wyłącznie na pozytywach, takich jak przyzwoity wzrost PKB (3,6% w I kwartale), dodatnie salda TFI czy solidne wyniki spółek.
Oczywiście tego wariantu nie wykluczamy i technicznie wciąż istnieją szanse na dokończenie ruchu indeksu WIG w stronę 60 tys. pkt, o którym wspominałem na początku maja.
Zauważmy, że na przykład Węgrzy urośli w tym roku aż o 34,5% pomimo negatywnego odbioru premiera Orbana przez Zachód.
Dlatego zmiana koalicji rządzącej w Polsce nawet na nielubianą przez banki inwestycyjne nie musi automatycznie przełożyć się na długoterminową przecenę na GPW.
Wieczni optymiści łatwo znajdą sobie na przykład następujący argument: nadchodząca wymiana niemal całego składu RPP (łącznie z prezesem NBP) wprowadzi do Rady gołębi, które dla pobudzenia gospodarki będą bardzo długo utrzymywać stopy procentowe na niskich poziomach, nawet kosztem rosnącej inflacji. W takim środowisku łatwiej o wyższe zyski przedsiębiorstw i wyższe kursy akcji.
Czy rynek kupi tę wersję?
Na razie raczej nie. Ważniejsze będą zagrożenia zewnętrzne oraz wspomniana niepewność przed jesienią. Moim zdaniem, mamy teraz idealne środowisko do zrealizowania sezonowej słabości rynku.
Oczywiście giełda pójdzie w swoją stronę, jednak taki wariant nie będzie dla mnie zaskoczeniem.
O ile w przypadku szerokiego rynku skłaniam się ku korekcie na razie bez wielkiego przekonania (patrz wykres WIG powyżej), to od dawna utrzymuję niedźwiedzie nastawienie do akcji banków. Ostatnia propozycja z ich strony w sprawie pomocy frankowiczom niczego nie rozwiązuje i wydaje się, że za kilka miesięcy banki za to słono zapłacą.
Sektor finansowy nie ma dobrej prasy na całym świecie, nie tylko w Polsce, więc dodatkowe ukaranie go nowym podatkiem bankowym zapewne znajdzie społeczny poklask (inna sprawa, ze klaskać będą ci, którzy później sami za to zapłacą). W sumie trwa już debata nie na temat tego "czy", tylko "jak" i "co konkretnie".
Jesienią i zimą zapewne zobaczymy nowe rozdanie w wielu spółkach kontrolowanych przez skarb państwa. Po cichu plotkuje się też o powrocie na stanowisko prezesa GPW Ludwika Sobolewskiego.
Dlatego możliwe, że lepiej skupić się na akcjach poza zasięgiem ministerstwa skarbu.
Wróćmy do rozliczeń typów z początku roku - ze spółek, które wskazywałem jako potencjalnie ciekawe rozczarował przede wszystkim Arctic Paper, który do tej pory stracił ponad 17,5%.
Kliknij, aby powiększyć |
Dlatego zostawiłem sobie w portfelu IKE trochę akcji i spokojnie przyglądam się z boku - po cichu liczę na jakąś promocję na parkiecie (między innymi PZU, gdzie zacząłem powoli budować pozycję). A jeśli nie nastąpi? Trudno. Poczekam na inną okazję.
A jaka jest Wasza strategia na kolejne miesiące w 2015 roku? Zapraszam do komentarzy.