Na warszawskiej giełdzie notuje się akcje ponad 900 spółek (477 na głównym rynku oraz 440 na NewConnect). Niestety poważnym problemem większość z nich jest bardzo niska płynność.
Jeżeli różnica między najlepszymi ofertami kupna i sprzedaży sięga kilku procent, a na dodatek zakup czy sprzedaż pakietu wartego ledwie kilka tysięcy złotych oznacza poważny problem, zasadniczo powinniśmy omijać takie inwestycje z daleka.
Arkusz spółki Ambra dziś przed sesją |
Przykładem takiej spółki może być choćby podawany przeze mnie po poniedziałkowej sesji jako ciekawy typ techniczny Eurocash. Po jednodniowej korekcie we wtorek i zamknięciu się na 46,35 zł w kolejne dwa dni zyskał 5%:
Kliknij, aby powiększyć |
Do zakupów dodatkowo zachęca przełamanie trendu spadkowego na wykresie WIG, co nastąpiło po wczorajszej sesji:
Kliknij, aby powiększyć |
Taką hipotezę potwierdza zachowanie większości rynków wschodzących, które rosną od początku IV kwartału:
INWESTOWANIE W NIEPŁYNNE SPÓŁKI
Tak jak napisałem nieco wyżej, zasadniczo proponuję trzymać się od takich akcji z daleka.
Natomiast jeśli ktoś koniecznie chce się sparzyć lub przetestować własną silną wolę, może spróbować mojego podejścia. Zaznaczę, że nie każdy musi się z nim zgadzać, ani nie jest to żadna prawda objawiona, tylko moje prywatne spojrzenie wynikające z wieloletniej obecności na rynkach kapitałowych.
Jedną z opcji jest długoterminowy zakup spółki dywidendowej, najlepiej na rachunku typu IKE, który zwalnia nas z podatku od dywidendy 19%.
W ten sposób działamy zgodnie ze znaną maksymą Warrena Buffetta:
Nigdy nie próbuję zarabiać na giełdzie. Kupuję z założeniem, że następnego dnia mogą zamknąć giełdę i nie otworzą jej przez pięć lat.
W takim razie niepłynne spółki spełniają ten warunek z nawiązką - o ile przetrwają te pięć lat ;-) A dywidenda jest dodatkowym zabezpieczeniem.
I teraz pojawia się kluczowa kwestia - za ile kupić?
Tego typu akcje nie powinny, moim zdaniem, stanowić więcej niż 5-10% portfela, z dodatkowym zastrzeżeniem, że jedna spółka nie przekracza 1-5% jego wartości.
Inaczej mówiąc - jeśli masz portfel warty 50 tys. zł, nie pakuj więcej w tego typu walory niż 5 tys. zł.
Skąd taki pomysł?
Na takich akcjach bardzo ciężko ustawić sensowny stop-loss (zlecenie obronne), więc jeśli nasza pozycja stanowi 1-2% kapitału, to nawet bankructwo spółki oznacza dla nas utratę tylko 1-2% wartości portfela. Z drugiej strony ograniczamy potencjalny zysk.
Oczywiście jako praktyk rynku, a nie wyłącznie teoretyk wykonałem taki testowy zakup akcji spółki Ambra:
Przymusowe zakupy na raty nawet tak małego pakietu |
Kliknij, aby powiększyć |
Nie wiem, po co w tle gra ta wkurzająca melodyjka.
No to teraz zobaczymy, czy faktycznie utrzymam tę pozycję długoterminowo. Czas start :-)
Na koniec chciałbym Was prosić o samodzielne podejmowanie decyzji inwestycyjnych i nie kopiowanie moich ruchów - realizujcie własną strategię i własne pomysły. Ja tylko staram się pobudzić do myślenia - nie musicie wcale się ze mną zgadzać.
A jakie są Wasze doświadczenia w inwestowaniu w tego typu spółki? Zapraszam do komentarzy.