wtorek, 13 października 2015

Banki już się nie boją podatku?

Już za 12 dni wybory parlamentarne. Sondaże wskazują, że prawdopodobnie wygra je opozycyjny PiS, co zapewne oznacza zmianę władzy.

Na blogu staram się omijać tematy polityczne. Jednak tym razem muszę zrobić wyjątek, ponieważ PiS planuje ważne zmiany dotyczące giełdy i portfeli inwestorów.

W sobotę posłowie tej partii przedstawili między innymi propozycję nowego podatku bankowego w wysokości 0,39% od aktywów. Podatek miałby objąć banki, ubezpieczycieli i SKOK-i. Natomiast mogą odetchnąć TFI, które tym razem pominięto.

Alternatywnie rozważa się wariant podatku od transakcji finansowych 0,14% (0,07% od instrumentów pochodnych).

Poseł Szałamacha podkreśla, że obydwa jednocześnie nie wchodzą w grę, więc faworytem jest ten pierwszy, ponieważ potencjalnie przyniesie znacznie wyższe wpływy do budżetu (szacunkowo ok. 5 mld zł rocznie).


Dodatkowo podatek od transakcji mógłby doprowadzić do załamania na giełdzie - w 1995 r. za czasów SLD Grzegorz Kołodko wprowadził go w wysokości 0,2%. Po dwóch miesiącach i spadku indeksów giełdowych rzędu kilkunastu procent rząd szybko wycofał się z tego pomysłu.

Dlaczego jest on niebezpieczny?

Gdybyśmy przyjęli dla kontraktów terminowych na WIG20 stawkę 0,07%, to według cen zamknięcia z wczoraj (2135 punktów) do standardowej prowizji rzędu 8-10 zł należałoby doliczyć niemal 30 zł podatku:

2135 x 20 zł x 0,0007 = 29,89 zł.

Poza tym podatek dodajemy dwukrotnie - do transakcji kupna i sprzedaży. To wykończyłoby rynek pochodnych.

Dlatego bardziej realny jest pierwszy wariant - podatku od aktywów bankowych.

Podatek miałby wejść w życie już w 2016 roku (I - II kwartał), a PiS daje sobie 6-8 tygodni po wyborach na konsultacje na temat ostatecznego kształtu tego obciążenia.

Oznacza to zaproszenie do negocjacji i zapewne NBP będzie naciskał na PiS, aby zmniejszyć podatek na przykład do 0,25%.

Argumenty łatwo znaleźć:

1. W tym roku spadają zyski banków (przez pierwsze osiem miesięcy o 11,8% do 10,3 mld zł) i dokręcenie im śruby niekoniecznie przyniesie oczekiwany efekt.

2. PiS opowiada się za polityką niskich stóp procentowych, które stymulują gospodarkę, ale nie służą bankom (i oszczędzającym). Po zmianie składu RPP w 2016 r. możliwa jest kolejna obniżka.

3. Dodatkowo w grze wciąż pozostaje przewalutowanie kredytów hipotecznych. To kolejne obciążenie dla banków, szczególnie dotkliwe dla takich jak Getin czy Millennium (tutaj znajdziecie tabelki z symulacjami podatku). Poseł Szałamacha sugeruje ewentualne ulgi dla słabszych, aby nie trzeba było szukać dla nich dokapitalizowania - ciężko byłoby o chętnych na akcje z emisji ratunkowych.

Wydaje się, że jeśli chodzi o lekkie złagodzenie wersji 0,39% do na przykład 0,25%, coś jest na rzeczy, ponieważ po odkryciu kart przez PiS na poniedziałkowej sesji banki zachowywały się spokojnie, a indeks branżowy WIG-Banki wręcz wzrósł o 0,25% i to w dniu spadków na szerokim rynku.

Możliwe, że spadki liczone od szczytu z 8 maja zdyskontowały już nadchodzące niekorzystne zmiany lub przynajmniej ich dużą część. WIG-Banki po wyrysowaniu dna 24 sierpnia zaczyna wyraźnie odbijać:

Kliknij, aby powiększyć
Nie oznacza to automatycznie hossy na bankach - w końcu nachylona w dół średnia 200 SMA znajduje się wciąż sporo powyżej bieżącego kursu na wykresie. Na razie mówimy o próbie odreagowania i być może jest to tylko krótkoterminowa spekulacja, a potem rynek wróci do spadków. Wiele zależy też od zachowania giełd zagranicznych. A tam mówi się o kolejnym "dodruku" pieniędzy przez banki centralne w związku ze światowym spowolnieniem gospodarczym.

Natomiast na pewno wypada cieszyć się, że wybory w końcu odbędą się i zniknie niepewność, której tak nie lubią rynki i inwestorzy. Kiedy opadnie dym, będzie lepiej widać.