niedziela, 2 marca 2014

Rosyjski niedźwiedź zakrwawi parkiety? Czy pieniądze w banku są bezpieczne? Pora przygotować solidny plan awaryjny

Luty okazał się bardzo łaskawy dla posiadaczy akcji: WIG zyskał blisko 6 procent. a amerykański S&P 500 ponad 4 i tym samym znowu pobił swoje maksima wszech czasów.

Patrząc od tej strony, hossa trwa w najlepsze.

Hossa rozleniwia, a tymczasem ostatnie godziny przyniosły globalną zmianę nastrojów: zewsząd atakują nas newsy na temat napiętej.sytuacji na Ukrainie. Nie można jej w żadnym stopniu porównywać do lokalnego konfliktu w Gruzji. Dotyka ona nas bezpośrednio, także przez uzależnienie Polski od rosyjskiego gazu i ropy. Oprócz tego nie wolno zapominać, że Rosja jest bardzo ważnym rynkiem zbytu dla naszych producentów żywności.

Moim zdaniem wygląda to tak: jak będziemy za głośno krzyczeć, to nam Putin zwyczajnie zakręci kurki. Wtedy skończy się dość groteskowe wymachiwanie maleńką i nieco zardzewiałą szabelką. I żadne ćwierkanie, ani groźne miny tego nie zmienią.

Z punktu widzenia obserwatora i uczestnika rynków kapitałowych poniedziałek jawi się niezwykle interesująco - zapewne wiele osób będzie czekać na ich otwarcie jeszcze tej nocy (waluty, surowce, złoto, Azja...).

Czy rosyjski niedźwiedź zakrwawi parkiety?

Poza tym o bezpieczeństwo swoich pieniędzy w banku martwią się również oszczędzający.

Czy słusznie? Co robić?

O to pytają mnie też Czytelnicy w mailach napływających w ten weekend. Jeśli macie jakieś pomysły, zapraszam do komentarzy.


Na pewno należy wcześniej przygotować sobie solidny plan B - plan awaryjny.

Można go układać sobie w głowie w drodze na stację benzynową, ponieważ z dużym prawdopodobieństwem możemy oczekiwać w najbliższych dniach droższej benzyny.


O ile wykluczymy abstrakcyjne scenariusze z III wojną światową na czele, w przypadku lokat bankowych, na których gospodarstwa domowe zgromadziły ponad 540 mld zł, tak z dnia na dzień nie warto  przejmować się zawirowaniami rynkowymi. Dlatego przełożyłem publikację marcowego zestawu najlepszych lokat i kont bankowych ze względu na pilniejsze sprawy.

Oczywiście, długoterminowo ważne są oczekiwania inflacyjne i czy nasza lokata przynosi realny zysk. Natomiast warto mieć z tyłu głowy zapaloną lampkę ostrzegawczą - coraz częściej politycy i bankierzy przebąkują o możliwości wykorzystania części depozytów na ratowanie banków w razie pojawienia się kolejnej fali kryzysu (przykład).

No i w takim wypadku może się okazać, że rzeczywiste ryzyko było zupełnie inne niż zakładaliśmy na początku - tak jak bywa niestety w przypadku wielu obligacji korporacyjnych: dla kilku procent rocznie ryzykujemy utratę części lub nawet całości kapitału.

Z tego powodu poszukujemy alternatyw. Obecnie najmodniejszy bitcoin przeżywał ostatnio ciężkie chwile w związku z upadkiem giełdy Mt.Gox. Technologia wygląda na pewno obiecująco, ale czy wirtualna waluta nadaje się do bezpiecznego przechowania aktywów? Ze względu na olbrzymią zmienność notowań raczej nie w tym momencie.

W takim razie kierujemy wzrok ku złotu. Nie ma co się oszukiwać - nadeszła chwila prawdy dla aurum. Jeśli ten kryzys jest naprawdę poważny, kurs kruszcu powinien ostro wystrzelić w górę już jutro, a w ciągu najbliższych kilku tygodni przebić poziom 1400 USD.

Na zachętę wyczarowałem taki wykres w układzie miesięcznym:

Kliknij, aby powiększyć

Jeśli tak się nie stanie, to albo zamieszanie na Ukrainie nie jest aż tak groźne, albo złoto jako inwestycja   nie rokuje za dobrze.

Tyle o spekulacji na rynku elektronicznym.

Obecnie cena fizycznego złota oscyluje w okolicach 4000 zł, a srebra nieco ponad 60 zł za uncję. Sam traktuję złoto jako polisę ubezpieczeniową na wypadek kryzysu czy upadku systemu finansowego i każdy powinien się przynajmniej nad tym zastanowić.

Kolejny trop to waluty. Interesujące, że złoty udawał ostatnio, że nie należy do rynków wschodzących i poruszał się w rytm fluktuacji pary euro/dolar. Ten ostatni bronił się przed spadkiem poniżej bariery 3 zł:

Kliknij, aby powiększyć
Teoretycznie dolar powinien się umocnić do euro, a złoty osłabić do głównych walut. O ile? Zobaczymy.

Jeśli ktoś spłaca kredyt frankowy czy w euro, może zwyczajnie trochę dokupić i nie filozofować. Przykładowo - frank od dawna krąży wokół 3,4 zł (zbieg okoliczności, na bank), więc duże osłabienie jest teraz wątpliwe, a wzmocnienie "Szwajcara" do złotego niewykluczone.

A może warto teraz kupić korony norweskie (ropa) lub szwedzkie? Sprawa do przemyślenia.

Teraz rzućmy okiem na inwestycje giełdowe: obserwujemy negatywną dywergencję w USA. Co prawda S&P 500 znowu pobił rekordy, ale DJ IA już nie:



Kliknij, aby powiększyć
Podobnie sporo mówi się o wymagających wycenach spółek, które nie nadążają za ich zyskami:

źródło: Robert J. Shiller
W przypadku naszego grajdołka przytoczę ciekawostkę: już trzy razy w swojej niezbyt długiej, 23-letniej historii formował on istotny szczyt w marcu: w 1994, 1998 oraz 2000 roku.




Trzy obserwacje to jednak trochę za mało, tym bardziej, że ostatnia miała miejsce u szczytu bańki internetowej. Jednak sam trzy lata temu pytałem na blogu: Social bubble = dotcom bubble? Czyż nie byłoby ironią losu przekłucie obydwu balonów w tym samym miesiącu?

Na razie są to jedynie dywagacje. Natomiast nie ma sensu udawać sprytniejszego od rynku.

A ten ciągnie do góry i przypomnę, że dla indeksu WIG poważnym wsparciem jest okolica 50 tys. pkt:

Kliknij, aby powiększyć
Aktualnie WIG ma zapas 7 procent, czyli jeśli pięcioletnia hossa jest nadal silna, rynek nie powinien osunąć się poniżej tego poziomu.

A jeżeli to zrobi, rozważałbym redukcję w portfelach akcyjnych czy w funduszach akcyjnych, spodziewając się co najmniej głębszej korekty.

Dziś warto przejrzeć swoje pozycje i zastanowić się nad taktyką na jutro i kolejne dni, póki rynki jeszcze nie ruszyły.

Jeśli nawet przeczytasz ten artykuł później, mam nadzieję, że będzie nadal aktualny. Przypominam, że prezentuję wyłącznie własne opinie i nie znam przyszłości. To Ty musisz podjąć ostateczną decyzję, a ja jedynie zachęcam do przygotowania planu B oraz dyskusji w komentarzach.