wtorek, 6 września 2011

Co po franku?

Dzisiejsza interwencja SNB i ręcznie sterowany krach franka wyleczył z gry pewną grupę walczących na Foreksie, ale równocześnie zapalił czerwone światło dla CHF jako bezpiecznej przystani. Nawet, jeśli SNB w końcu polegnie, wcześniej będzie walczył i moje podejrzenia, że groźne pomruki niezadowolonych z silnej waluty Helwetów w końcu się zmaterializują, jakiś czas temu skłoniły mnie do przeniesienia swoich niedużych rezerw walutowych bardziej na północ- do Norwegii, czego nie ukrywałem również na blogu.















Czy to będzie teraz hit w czasie gorącej europejskiej jesieni?

Wykresy prezentują się interesująco, więc jeśli strefa euro zacznie się naprawdę sypać (wiele zależy od jutrzejszego wyroku Trybunału Konstytucyjnego w Niemczech o legalności pomocy dla świnek), wtedy szybko skoczymy ponad 60 groszy za koronę.

I bez tego dziś notowaliśmy roczne maksimum powyżej 56 groszy.

Nie każdy lubi brać na górkach, ale ten trend wydaje się wciąż mieć spory potencjał wzrostowy, a czy tak się stanie faktycznie? Przekonamy się już wkrótce.

Zresztą można powiedzieć tak: w ten sposób kupujemy w pewnym sensie złoża ropy naftowej, które razem ze złotem (miałem wizję niczym Jackowski z liczbami 5000 i 4) stanowią całkiem silną broń przeciw helikopterom i drukarkom.