Wczoraj zakończyła się ankieta na blogu, w której padło pytanie o to jaką kwotę oszczędzamy miesięcznie. Wiadomo, że nie jest to prawidłowe badanie statystyczne (niczym te osławione sondaże telefoniczne) i właściwie można byłoby inaczej sformułować pytanie wybierając zamiast kwoty pieniędzy odpowiedni procent zarobków.
Z mojego punktu widzenia ważniejsze są konkretne kwoty, bo co innego inwestować 1000, a co innego 100 000 zł.
Jednak wnioski są budujące:
Słupki pokazują liczbę głosów w poszczególnych przedziałach. W ankiecie wzięły udział 442. osoby i wszystkim dziękuję za klikanie.
Zastanawia nieco zbyt wysoka statystycznie liczba osób, które zaznaczyły ponad 10 tys. zł miesięcznie przy średniej krajowej pensji brutto w sektorze przedsiębiorstw wynoszącej 3398,67 zł (netto 2434,77 zł). Zarabianie takich sum nie jest proste, a co dopiero oszczędzanie?
Może akurat trafiło się kilka osób dobrze zarabiających i na dodatek nierozrzutnych, ale bardziej skłaniam się ku opcji kilku osób pracujących poza Polską, ewentualnie żartownisiów.
Dlaczego wnioski są budujące?
Odpowiedź uzyskamy porównując ankietę z badaniami GFK przeprowadzonymi na próbce 1000. osób dla „Rzeczpospolitej” w marcu:
Z tego wynika, że bloga czyta zdecydowana większość ludzi świadomych tego jak ważne jest oszczędzanie (nie mylmy z dziadowaniem) oraz inwestowanie.
Oprócz tego widać, że reklamy instytucji finansowych są na blogu znacznie efektywniejsze niż na przykład na zwykłym portalu.
Pewnie, że można wybrać inną drogę i skupić się na samym inwestowaniu ryzykując i polując na wysokie stopy zwrotu. W takim wypadku trzeba posiadać naprawdę istotny kapitał.
Według mnie znacznie prościej jest odkładać te minimum 10% dochodów i nie przejmować się tak strasznie czy giełda/dolar/złoto/cokolwiek wzrośnie albo spadnie, tym bardziej, że przy kwotach rzędu kilku-kilkudziesięciu tysięcy więcej pożytku przynosi dopłacanie kolejnych środków niż walka o stopę zwrotu.
Właśnie te wspomniane 10% przychodów jest moim zdaniem dobrą wartością wyjściową do rozpoczęcia oszczędzania i inwestowania, a kwotę procentowo można podnosić wraz ze wzrostem naszych zarobków/dochodów (przy niskim wynagrodzeniu koszty życia pożerają je prawie w całości).
A od czego zacząć? Od wpłacenia 50. czy 100. zł na konto oszczędnościowe (więcej na ten temat we wpisie „W co inwestować małe kwoty”).
Na początku to jest bardzo proste - budujemy fundusz awaryjny (łatwo dostępny na rachunku oszczędnościowym) zapewniający nam równowartość przynajmniej trzymiesięcznych wydatków, spłacamy długi konsumpcyjne i próbujemy tworzyć nowe strumienie przychodów, racjonalizując nasze wydatki no i inwestując – polecam wyłącznie w to, na czym się znamy. Zainteresowanych forexem i rynkiem terminowym żółtodziobów odsyłam do materiału wideo.
Kto nie lubi ryzyka, może pozostać przy lokatach, nieco podkręcając oprocentowanie i stosując triki podobne do moich.
P.S.
Polski Czerwony Krzyż ogłasza zbiórkę środków finansowych na pomoc powodzianom.
Pieniądze można wpłacać na konto nr 93 1160 2202 0000 0001 6233 5614 (Bank Millennium SA, ul.Stanisława Żaryna 2a, 02-593 Warszawa) z dopiskiem "Powódź 2010".