Jeszcze w poniedziałek nastroje na warszawskiej giełdzie były doskonałe - WIG znalazł się na najwyższym poziomie od trzech lat i pojawiły się pytania o to, czy uda mu się wkrótce pobić rekord wszech czasów z 23 stycznia 2018 r. (67 933,05 punktów).
I dokładnie o to zapytałem w ankiecie na Twitterze - ponad połowa głosujących liczy, że stanie się to w tym roku.
|
Fot. sasint |
Tymczasem sytuacja skomplikowała się, zwłaszcza po środowym wyskoku inflacji CPI w USA: wzrost o 4,2 procent w skali roku zaskoczył negatywnie (oczekiwano +3,6 proc.). Co ważne, mocno wzrosła też inflacja bazowa, czyli po wyłączeniu cen żywności i energii
Od razu pojawiła się nerwowość na giełdach, ponieważ inwestorzy obawiają się, że zbyt wysoka inflacja może spowolnić odradzającą się gospodarkę i równocześnie w końcu zmusi Fed do szybszej rezygnacji z łagodnej polityki pieniężnej.
Podobnie podwyższoną inflację CPI obserwujemy w Polsce i NBP jedynie bezradnie rozkłada ręce - polecam ten artykuł.
Widoczna już od kilku miesięcy rotacja sektorowa oznacza, że zdecydowanie słabiej zachowują się spółki technologiczne i to mimo bardzo dobrych wyników kwartalnych podanych ostatnio przez gigantów (Alphabet, Amazon, Apple, Google czy Microsoft).
W środę indeks Nasdaq Composite spadł o 2,7 proc. i patrząc od początku roku, znajduje się minimalnie nad kreską:
Nic dziwnego, że w dwudziestce najlepiej spisujących się w tym roku spółek z indeksu S&P 500 nie ma ani jednej z sektora technologicznego.
|
źródło: Finviz |
Co prawda wspomniany S&P 500 wczoraj też wyraźnie spadł (o 2,1 proc.), ale przecież dopiero co w piątek indeks bił swój kolejny, dwudziesty szósty w tym roku rekord wszech czasów.
Natomiast cały czas pamiętajmy, że największą wagę w indeksie S&P 500 mają spółki technologiczne:
Możliwe, że relatywna słabość "techów" potrwa nieco dłużej. Dlatego osobiście w najbliższych tygodniach (miesiącach?) będę nadal dobierał za drobne globalne ETF-y akcyjne, takie jak ten, a nie stricte skoncentrowane na USA.
Teraz również w Polsce da się kupować je bez prowizji (na przykład w XTB), czyli możemy je dobierać małymi porcjami.
Jeżeli zerkniemy na nasz lokalny WIG, to od strony technicznej przyjmijmy, że pierwszym sygnałem ostrzegawczym będzie zejście poniżej 60 tys. punktów w cenach zamknięcia na koniec dnia. Na razie scenariusz wzrostowy pozostaje w grze.
Niestety, nie ma funduszu indeksowego na WIG, a ten na WIG20TR osiąga niższe stopy zwrotu, więc nadal moim faworytem z tego typu produktów pozostaje
Beta ETF mWIG40TR.
Gdybym planował ponowne kupno, rozważyłbym pierwsze wejście na jakiejś korekcie (na przykład na średniej 200 SMA).
Co do poszczególnych spółek, w lutym
zwracałem uwagę na możliwy atak na rekord wszech czasów ze strony
KGHM-u. Akcje faktycznie przebiły maksimum, a rosnące ceny miedzi i innych metali windują
wyniki finansowe Kombinatu. Spółka nawet zamierza znowu wypłacić po przerwie dywidendę - skromne 1,5 zł na akcję.
Znacznie wyższą stawkę proponuje
PZU: zarząd rekomenduje 3,5 zł na akcję. To oznacza stopę dywidendy powyżej 10 procent przy wczorajszym kursie zamknięcia 34,42 zł (w ubiegłym roku nie było dywidendy, więc ta stopa dywidendy jest nieco myląca).
Osobiście mnie to cieszy i spółka wydaje się naturalnym kandydatem do portfela IKE/IKZE, gdzie nie pobiera się podatku od dywidend.
Natomiast z tyłu głowy cały czas mam to, że zarówno w KGHM jak też PZU dużo do powiedzenia ma Skarb Państwa, co dla mnie oznacza wyższe ryzyko.
Takie właśnie ryzyko zmaterializowało się w banku PKO BP, gdzie niespodziewaną rezygnację złożył wieloletni prezes Zbigniew Jagiełło. Wydaje się, że stoją za nią jakieś tarcia polityczne, a
trwająca karuzela prezesów w spółkach SP nie sprzyja rozwojowi tych przedsiębiorstw.
Dlatego wielu inwestorów szuka okazji wśród mniejszych spółek, w ostatnich miesiącach w wielu przypadkach z pozytywnym skutkiem. Teraz
gorącym tematem jest selekcja tych, które korzystają na hossie surowcowej (
przykład).
Obserwujemy dynamiczne wzrosty na przeróżnych rynkach: metali, tarcicy, rolnych itd.
Poprzedni "supercykl" był związany między innymi z industrializacją Chin przyspieszającą na przełomie wieków. Teraz mamy wielki plan Bidena oraz wielu państw, które będą chciały otrząsnąć się ze stagnacji związanej z pandemią. Do tego doszły problemy z podażą, ponieważ lata niskich cen surowców spowodowały wstrzymanie realizacji poważnych projektów inwestycyjnych.
Oczywiście można próbować podłączyć się do trendów i spekulować na rynkach towarowych i surowcach na przykład za pomocą
kontraktów CFD (
nowy raport o inflacji - poradnik inwestora). Akurat tym osobiście się nie zajmuję. Zalecam rozwagę, ponieważ większość spekulantów traci kapitał w ten sposób. Dlatego lepiej zaczynać od mniejszych stawek.
Mój podstawowy plan nadal pozostaje bez zmian, czyli powolna akumulacja szerokich, akcyjnych ETF-ów i czekanie na ewentualne okazje na poszczególnych spółkach w razie głębszej przeceny (coś tam już działam za drobne na tych ostatnio mocniej poobijanych). Z kolei moje
amerykańskie spółki dywidendowe wyraźnie podrożały (
przykład), korzystając na rotacji, co z automatu oznacza niższą stopę dywidendy dla nowych akcji w portfelu, więc na razie nie będę ich raczej dokładał.
Nie wykluczam wariantu, że klienci TFI są spóźnieni i
weszli w akcje jako ostatnia grupa w kwietniu, kończąc aktualną fale wzrostową.
W przypadku inwestycji zagranicznych najlepiej bezpośrednio wpłacić euro lub dolary na konto w XTB, aby uniknąć kosztów przewalutowania.
To nie jest artykuł sponsorowany, ani nie powstał we współpracy z XTB. Natomiast otrzymam wynagrodzenie w ramach programu partnerskiego za założone przez Was realne konta, na których wykonujecie rzeczywiste transakcje. Z góry dziękuję za skorzystanie z moich linków afiliacyjnych!