W środę rano euro kosztuje 4,66 zł, a dolar (USD) 3,98 zł. W przypadku euro w marcu obserwujemy najwyższe kursy względem złotego od 2009 roku.
Osłabienie złotego jest mile widziane przez NBP, który liczy, że w ten sposób pobudzi się polski eksport i przyspieszy odrodzenie gospodarki po pandemicznym szoku.
Jednak rodzi się pytanie, czy ta skala osłabienia nie robi się za duża?
Niepokój w kwestii stabilności złotego (i nie tylko) wyraża była prezes NBP Hanna Gronkiewicz-Walc, która w najnowszym wywiadzie mówi jasno: Na pewno ludzie będą inwestować w inne waluty i w nieruchomości. Bo to jest jedyny dostępny dość szybko środek zastępczy.
Na dodatek doszło kolejne zagrożenie dla oszczędzających - coraz więcej bankowców zaczyna przebąkiwać o opłatach za... zbyt duże kwoty trzymane w bankach. Taką opinię wygłosił ostatnio prezes mBanku Cezary Stypułkowski, który tłumaczył, że ma takie konto w Wielkiej Brytanii, na którym bank nalicza karne 200 euro miesięcznie za przekroczenie określonego limitu salda.
A przecież już teraz oszczędzanie w bankach jest nieopłacalne i przynosi realne straty, skoro oprocentowanie lokat i kont oszczędnościowych nie pokrywa inflacji CPI.
Czy zgadzacie się z Hanną Gronkiewicz-Walc i też uważacie, że Polacy będą kupować waluty i nieruchomości?
Co do walut, osobiście przez lata kupowałem je za drobne w kantorach online - głównie w Walutomacie, a potem przestałem, ponieważ zacząłem mocniej inwestować w aktywa zagraniczne, w tym spółki dywidendowe przynoszące mi regularny dochód w dolarach. Poza tym ostatnio z wiadomych powodów mniej jeżdżę po świecie i nie wydaję tych walut tak wiele, więc są one mi nieco mniej potrzebne na co dzień.
Teoretycznie możemy więcej zarabiać na ruchach walut korzystając z brokera rynku Forex. To trudne zadanie i większość traci na takiej spekulacji.
Do kupna amerykańskich akcji dywidendowych wykorzystuję DEGIRO (disclaimer: inwestowanie wiąże się z ryzykiem strat) - broker umożliwia korzystniejsze rozliczenie podatku od dywidend niż polscy brokerzy - pobiera ryczałtem 15 proc., a nie 30 proc., jak zazwyczaj bywa w Polsce.
Natomiast do kupna zagranicznych akcji wzrostowych, kiedy dywidenda ma drugorzędne znaczenie możemy użyć XTB z zerowymi prowizjami za akcje i wybrane ETF-y. Ten brak prowizji obejmuje też większość akcji z GPW i to jest dobra opcja do przetestowania.
Więcej na ten temat znajdziecie w tym zestawieniu:
Najlepsze tanie konta maklerskie w Polsce - edycja 2021 >>
A jak rozstrzygnąć dylemat, czy obecnie nie jest za drogo na giełdach? Można na przykład rozłożyć zakupy w czasie, o ile inwestujemy w horyzoncie miesięcy czy lat, a nie dni lub tygodni.
Nie zamierzam zmieniać tego podejścia i nadal ekspozycję na zagraniczne waluty będę miał pośrednio przez akcje i ETF-y.
A wracając do osłabienia złotego - zwracam uwagę, że w dłuższym terminie nadal żadnego dramatu nie ma: