piątek, 4 września 2020

Czekali, czekali, aż się doczekali spadków. Pojawiła się korekta

W końcu pojawiła się upragniona przez wielu inwestorów korekta. W czwartek amerykańskie indeksy zanurkowały: Nasdaq spadł o 5 proc., a S&P 500 o 3,5 proc.

Przecena silnie dotknęła niedawnych bohaterów: Tesla potaniała o 9 proc., Apple o 8 proc, Microsoft o 6,2 proc...

źródło: Finviz

Tutaj możecie sobie sprawdzić fajne interaktywne notowania w serwisie Finviz.

W notowaniach posesyjnych akcje dalej spadały, a dziś rano kontrakty terminowe na indeksy także pokazują czerwień. W piątek istotne będę dane z amerykańskiego rynku pracy (publikacja godz. 14:30) i jeszcze ważniejsza będzie reakcja rynków.

Czy to początek jakiegoś poważniejszego ruchu w dół?


Tego oczywiście teraz nie wie nikt. 

Ostatnie dynamiczne wzrosty były momentami irracjonalne - w przypadku Apple i Tesli euforię w sierpniu wywołały oczekiwane splity akcji przeprowadzone 31 sierpnia (Apple 4:1, Tesla 5:1).

Inwestorzy i Tesla

Jeżeli posiadasz akcję Tesli za 2000 dolarów i po splicie zamienia się ona w 5 akcji po 400 dolarów, to matematycznie nadal masz akcje Tesli o wartości tych samych dwóch tysięcy USD. 

A jednak na wielu trik ze splitem zadziałał, co wskazuje, że być może wzrosty w ostatniej fazie napędzali niedoświadczeni inwestorzy, którzy tłumnie pojawili się w tym roku na rynkach kapitałowych. 

W sierpniu Tesla była najpopularniejszą akcją wśród ponad 650 tys. europejskich klientów DeGiro (w Polsce Biomed Lublin - typowy przykład home bias).


Możliwe, że do zleceń drobnych klientów detalicznych podłączały się algorytmy firm HFT, które posiadają do nich dostęp, zanim zlecenia wpłyną na giełdę. 

Robinhood jest zagrożony karą powyżej 10 mln dolarów za niedostateczne informowanie klientów o tych praktykach.

Aktualizacja 6 września.

Okazuje się, że za ostatnimi zwyżkami w dużej mierze stoi zdemaskowany "wieloryb z Nasdaq", czyli japoński SoftBank.  Japończycy kupowali niesamowite ilości opcji call na spółki technologiczne - średnia dzienna obrotów opcjami w ostatnich tygodniach była trzykrotnie wyższa niż w poprzednich trzech latach. W ten sposób sztucznie powiększali popyt na akcje (wyjaśnienie mechanizmów).

Co ciekawe, sierpniowe wzrosty do sprzedaży akcji wykorzystali insiderzy. Jak wylicza "Financial Times", w ubiegłym miesiącu kadra kierownicza amerykańskich spółek pozbyła się akcji aż za 6,7 mld dolarów. Ostatnio wyrzucali je z portfeli na taką skalę w listopadzie 2015 r.

"Menedżerowie są znacznie bardziej pesymistyczni, niż inwestorzy. Jeśli uważasz, że przyszłe perspektywy są niejasne, a twoje akcje pędzą do góry, ich sprzedaż ma sens" - tłumaczy Max Gokham z Pacific Life Fund Advisors. 

Pomimo wczorajszej dramatycznej przeceny warto spojrzeć na rynek w szerszej perspektywie. Na wykresach widzimy na razie jedynie mały, czarny ząbek:


Zobaczymy, czy wyklaruje się z tego jakaś dłuższa fala spadkowa.

Miliarder Bill Ackman w wywiadzie dla Bloomberg TV mówi, że nie wydarzyło się jeszcze nic szczególnego. Natomiast wkraczamy w niepewny okres - w tym końcówki kampanii prezydenckiej w USA. A rynki nie lubią niepewności.

Ackmann zasłynął w tym roku z trafnego obstawienia pęknięcia bańki spekulacyjnej przed wybuchem pandemii i tym, że wyszedł z transakcji 23 marca w samym dołku, tuż przed startem dynamicznego odbicia. W efekcie zyskał aż 2,6 mld dolarów.

A co aktualne spadki oznaczają dla mnie? Nic nadzwyczajnego. Chętnie uzupełnię portfel na niższych poziomach, między innymi ETF-ami na S&P 500.

Nawet po wczorajszej przecenie S&P 500 wciąż znajduje się sporo ponad 50 proc. powyżej marcowych dołków, a jeszcze w tym tygodniu bił swoje rekordy wszech czasów.