W teorii jeśli chcemy osiągnąć wyższy zysk, powinniśmy podjąć większe ryzyko.
W praktyce czasem jednak ciężko ocenić, czy dane aktywo lub grupa aktywów posiada odpowiedni potencjał zysku do podejmowanego ryzyka.
Na naszej giełdzie takim przykładem są dla mnie spółki z NewConnect.
Rynek wystartował z dużymi nadziejami 30 sierpnia 2007 r. i oczywiście testowo sprawdziłem jego działanie od razu za bardzo drobne pieniądze już pierwszego dnia.
Aby wyostrzyć i powiększyć zestawienia i wykresy poniżej, proszę w nie kliknąć.
Potem zdarzało mi się coś tam podłubać na NC, na przykład na ukraińskim Agrotonie.
Z kolei w tym roku przez chwilę na rachunku IKE trzymałem Dektrę.
Jednak cały czas z tyłu głowy kołatała mi myśl, że NewConnect to Dziki Zachód i potencjalnie mogę stracić 100 procent zainwestowanych środków. Dlatego nigdy nie pozwoliłem sobie tu na jednorazową inwestycję w jedną spółkę powyżej 10 tys. zł.
W ten sposób uniknąłem strat i coś tam zarobiłem, ale równocześnie nie trafiłem w tę nieliczną grupę, która odniosła sukces, jak na przykład Mabion, 11 bit studios czy Medicalgorithmics (dwie ostatnie spółki posiadałem przez pewien czas w portfelu).
Moim zdaniem najlepiej obraz tego rynku jako całości oddaje wykres jego indeksu:
Aktualnie znajduje się on ponad 70 procent poniżej startu i zsuwa się coraz niżej.
Dlatego zdecydowałem, że na NewConnect mogę wrzucić maksymalnie kilka procent kapitału przeznaczonego na akcje i ich odpowiedniki, w tym fundusze ETF.
Generalnie jest to (a może raczej był) dobry rynek dla producentów akcji, dla inwestujących niekoniecznie.
Jeśli macie jakieś doświadczenia/przemyślenia związane z NC, zapraszam do komentarzy.
RYNKI ROZWINIĘTE KONTRA WSCHODZĄCE
Mark Mobius i inni mu podobni od lat niezmordowanie zachwalają rynki wschodzące. Tymczasem rzeczywistość nie musi być wcale różowa.
W tegorocznym opracowaniu Credit Suisse znajdziemy interesujące porównanie stóp zwrotu rynków rozwiniętych (developed) do wschodzących (emerging) w latach 1900-2017.
źródło: Credit Suisse |
Skąd taka różnica?
Wynika ona z niestabilności rynków wschodzących - po rewolucji październikowej w 1917 r. Rosjanie stracili wszystko, podobnie Chińczycy w 1949 r.
My też mamy wielką dziurę, jeśli chodzi o rynek kapitałowy pomiędzy 1939 a 1991 r.
Dlatego nadchodzący we wrześniu awans Polski do rynków rozwiniętych w długim terminie powinniśmy postrzegać pozytywnie (w krótszym niekoniecznie ze względu na przesunięcia w koszykach funduszy).
AKCJE KONTRA RESZTA
Analitycy Credit Suisse zalecają obniżenie oczekiwań wobec rynków kapitałowych w najbliższych latach i oceniają, że powinniśmy średnio rocznie spodziewać się premii ok. 3,5 punktu procentowego nad gotówką.
Natomiast równocześnie wskazują, że w długiej perspektywie nie ma lepszego aktywa inwestycyjnego od akcji.
źródło: Credit Suisse |
Jeżeli chodzi o nieruchomości, ich średnia roczna stopa zwrotu na rynkach rozwiniętych plasuje się gdzieś pomiędzy akcjami a obligacjami.
W Polsce sentyment do nieruchomości jest zupełnie inny niż wobec akcji i giełdy. Są one bardzo popularne i raczej nikt nie chce nawet słyszeć, że średnia realna roczna stopa zwrotu z nieruchomości na rozwiniętych rynkach wynosi tylko 1,3 proc. (segment mieszkaniowy).
źródło: Credit Suisse |
Dlatego są sensownym składnikiem portfela również najbogatszych posiadających przynajmniej 50 mln dolarów majątku netto.
źródło: Credit Suisse |
Jak go oceniacie? Czy nadaje się tylko dla najzamożniejszych?