poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Zarobił 160 procent na polskich akcjach. Co zaleca profesjonalista?

Zainteresowani inwestowaniem zapewne kojarzą program telewizyjny "Milion w portfelu", w którym wirtualnym milionem złotych z lepszym lub gorszym skutkiem zajmują się profesjonaliści. Akcja trwa już kilka lat i do wyróżniających się uczestników z pewnością zalicza się założyciel i prezes TFI Quercus Sebastian Buczek.

Przez trzy lata jego portfel wypracował imponujący zysk: ponad 160 procent.

źródło: TVN24 Biznes i Świat
Jeśli przyjrzymy się dokładniej wykresowi powyżej, zauważymy, że od pewnego czasu w portfelu nastąpiła stagnacja związana z gorszą koniunkturą na polskim rynku, zwłaszcza w segmencie mniejszych spółek - na przykład indeks WIG250 schudł w 2014 r. aż o kilkanaście procent.

Co w tej sytuacji proponuje Sebastian Buczek?


Zaleca dużą ostrożność i trzyma wszystkie środki zgromadzone w wirtualnym portfelu wartym 2,6 mln zł wyłącznie w jednym funduszu - Ochrony Kapitału Quercusa.

Jego zdaniem przecena potrwa jeszcze kilka miesięcy, prawdopodobnie do późnej jesieni/grudnia. Do tego czasu słabo powinny zachowywać się także maluchy i średniaki z GPW, choć dynamika spadków powinna wyhamować. Dopiero wtedy będzie warto rozglądać się za okazjami wśród przecenionych spółek.

Więcej na ten temat znajdziesz w materiale wideo.

Oczywiście należy brać pod uwagę, że prezes TFI wykorzystał okazję do promocji swojego funduszu i zauważmy, że minimalna wpłata do Ochrony Kapitału Quercusa wynosi 20 tys. zł, a wynik funduszu za ostatni rok nie powala na kolana: 3,11%. Jeżeli ktoś chciałby posłuchać rady Sebastiana Buczka, może przecież samodzielnie wyszukać sobie konkurencyjną lokatę trzymiesięczną czy konto oszczędnościowe, gdzie przeczeka turbulencje rynkowe.

Co istotne, w najbliższą środę 13 sierpnia o godz. 14 GUS poda inflację CPI za lipiec - analitycy oczekują deflacji na poziomie 0,2-0,3 proc. w skali rok do roku. Z tego wynika, że realny zysk z lokat wcale nie spada, wręcz przeciwnie.

NAJLEPSZE LOKATY I KONTA BANKOWE SIERPIEŃ 2014

Sam również w przypadku polskich akcji przyjąłem taktykę na przeczekanie z dość ostrożnym powiększaniem niedużych pozycji.

Poza tym taki przejściowy rok jak 2014 świetnie nadaje się do nauki/uzupełnienia wiedzy - zapraszam do śledzenia Elementarza Inwestora. I to nie jest tak, że Michał Szafrański lub ja udajemy alfę i omegę w tej dziedzinie, czy mistrzów parkietu, ale pokazujemy tu także ludzi, którzy odnieśli prawdziwy sukces i mają coś konkretnego do powiedzenia - jak choćby Krzysztof Piróg.

Co niepokoi?

Słabe zachowanie niemieckiego DAX-a, a w końcu nasz zachodni sąsiad jest głównym partnerem gospodarczym Polski. 
  
Kliknij wykres, aby powiększyć
Zainicjowana w marcu 2009 roku w USA hossa na rozwiniętych rynkach trwa na tyle długo, że każda korekta równie dobrze może okazać się końcem dominacji byka.  Poza tym warto przypatrywać się zmienności, ponieważ jej wzrost następuje bardzo często w punktach zwrotnych.

Amerykańska hossa zapewne wkroczyła już w dojrzałą fazę i zbliża się do średniej, którą ostatnio wyliczył Tobias Carlisle: 68 miesięcy i 182 proc. zysku (mediana - 54 miesiące oraz 135 procent zysku):
źródło: blog Greenbackd
Jednak bywały i dużo dłuższe, ze znacznie wyższymi stopami zwrotu, co powinno skłaniać do ostrożności z przedwczesnym ogłaszaniem końca długoterminowego trendu wzrostowego.

O ile ktoś nie jest aktywnym traderem/spekulantem, nie powinien raczej polować na spadki, przynajmniej nie w tej fazie. Klasycznie korekty w trendzie wzrostowym wykorzystuje się do uzupełnienia portfela. I tej wersji na razie sam się trzymam, choć polski rynek wygląda sporo słabiej.

Może jakimś pomysłem jest poszukanie zupełnie innego miejsca na naszej planecie? Do głowy przychodzą mi na przykład Chiny, które nie tylko nie stracą na konflikcie na Ukrainie i wojnie gospodarczej Zachodu z Rosją, ale wręcz zyskają. Tu najprościej wykorzystać do tego jakiś fundusz inwestycyjny dostępny w Polsce, względnie ETF kupowany za granicą lub kontrakt CFD na indeks HSCE na platformie brokera FX.

Wracając do Sebastiana Buczka i Quercusa - przypomnę, że w lutym tego roku wskazywałem na niego jako cichego zwycięzcę hossy.  Teraz notowania akcji jego funduszu znalazły się dużo niżej i to w ciekawym punkcie:

Kliknij wykres, aby powiększyć
Więcej o Quercusie dowiesz się z jego najnowszego raportu półrocznego. Głównym problemem tego TFI są spadające aktywa w zarządzaniu - na początku roku wynosiły one 4,3 mld zł, a na koniec lipca spadły do tylko 3,3 mld zł.

Nie bardzo wierzę, że spadki zatrzymują się tylko z powodu narysowania przeze mnie jakiejś kreski i napisania na blogu, że 5 zł to potencjalnie interesujące miejsce do zastopowania przeceny. Jednak istnieje jakaś niezerowa szansa na realizację pozytywnego scenariusza, skoro dziś GPW zazieleniła się i próbuje obrony wsparć. Jednak poczekajmy z wysnuwaniem zbyt pochopnych wniosków i takich sesji giełdowych musi być zdecydowanie więcej.

Natomiast na pewno kibicuję indeksowi WIG, aby na wykresie miesięcznym obronił w sierpniu poziom 50 tysięcy punktów
Kliknij wykres, aby powiększyć
Obserwujemy tu pewien paradoks - niedawno nowy prezes GPW Paweł Tamborski ubolewał, że aktualnie mamy w Polsce zaledwie 204 tysiące aktywnych rachunków maklerskich.

Tymczasem serwis Analizy Online podał, że lipiec był dwudziestym drugim miesiącem z rzędu, kiedy saldo napływów do funduszy inwestycyjnych było dodatnie, tym razem +0,9 mld zł. Jednak Polacy stronią od GPW i czekają aż ta ostatnia pokaże jakąś oznakę siły. Może powrót z wakacji zbiegnie się z powrotem lepszych czasów dla inwestorów?

Trudno wyrokować. Nadzieja jest bardzo słabą strategią inwestycyjną.  Lepiej mieć gotowy plan działania, a mój zakłada spokojną akumulację kapitału i wyszukiwanie okazji wśród przecenionych spółek z pełną świadomością ryzyka, że hossa mogła już się skończyć.