wtorek, 18 lutego 2014

5 lat od dna bessy. Kto jest zwycięzcą?

Równo 5 lat temu, 18 lutego 2009 r. odnotowaliśmy minima bessy rozpoczętej w 2007 roku. Rankiem tego dnia WIG20 spadł do zaledwie 1253,24 pkt, a WIG do 20 370,3 pkt.

Zajmowałem się wtedy między innymi pisaniem codziennych komentarzy giełdowych. Kto chce przypomnieć sobie tamtą atmosferę, może zajrzeć tutaj.

Niby mogę pochwalić się teraz na przykład takim fragmentem z 18.02.2009 r.:

WSJ zacytował także analityka Larsa Christensena, który twierdzi, że sytuacja przypomina mu kryzys azjatycki z 1997 roku rozpoczęty gwałtowną przeceną tajskiego bahta, nawiązując w ten sposób do złotego. A co w tym dobrego? Uważam, że jeśli o czymś się zbyt głośno mówi w mediach, to trend się bardzo często wyczerpuje i z tego powodu są jakieś powody do umiarkowanego optymizmu. Kolejnym są niesamowite obroty jak na GPW, czyli ponad 2 mld zł. One także mogą sugerować sesję odwrotu

Tak samo przyjemnie przywołać odważny tytuł i treść komentarza powstałego dwa dni przed dołkiem w USA.

Jednak należy zachować umiar i wskazać na prawdziwych wygranych z konkretnymi pieniędzmi.  No to kto jest tym zwycięzcą?


Jednym z nich na pewno ten gość:

Sebastian Buczek (fot. YouTube)
Założone z jego inicjatywy TFI Quercus weszło na rynek w wyjątkowo niesprzyjających okolicznościach w 2008 roku. Na dodatek akcje spółki jako pierwszej z branży funduszy zadebiutowały na rynku NewConnect 11 września 2008 roku, tuż tuż przed upadkiem banku Lehman Brothers, które wywołało panikę na giełdach związaną z delewarowaniem banków.

Teraz Sebastian Buczek triumfuje - TFI Quercus zarządza aktywami o wartości ponad 4 mld zł, a jego pakiet akcji jest wart prawie 170 mln zł.  Obecnie mógłby właściwie pracować na SGH nawet charytatywnie.


Nie tylko on ma powody do radości:



Na dodatek właśnie dziś kurs akcji Quercusa ustanowił swój rekord wszech czasów.

Jednak nawet potężny dąb nie rośnie aż do nieba i wskaźnik cena/zysk na poziomie 33 oznacza, że albo inwestorzy spodziewają się świetnych wyników finansowych TFI w 2014 roku, albo mają to głęboko w ... i po prostu kupują, ponieważ akcje drożeją.

Na część z nich zapewne podziałała plotka (?) "Pulsu Biznesu" o zainteresowaniu przejęciem funduszu przez Franklin Templeton.

Tak przy okazji - największy zysk za ostatnie 5 lat przyniosła Amica, w której akcjonariacie do zeszłego roku też był Quercus.

W tym cukierkowym obrazku brakuje jednej rzeczy - jak zachowa się Quercus i jego klienci, kiedy nastąpi kolejna bessa?

Podobne pytanie trzeba sobie zadać w przypadku bardzo dobrze radzącego sobie innego TFI - Altus. Wszystko wygląda świetnie, ale brak testu w postaci rynku niedźwiedzia, który wszystkich brutalnie weryfikuje.

Wracając do Sebastiana Buczka - na początku roku napisał on:

Ciągle uważamy, że hossa nie skończyła się na koniec listopada i że jest szansa, iż w trakcie 2014 r. zobaczymy 60 tys. punktów na WIG. 

Posiadacze akcji na pewno ucieszyliby się z takiego rozwoju wypadków, a ja na koniec ze smutkiem zauważę,  że publika giełdowa zawzięcie dyskutuje w komentarzach na zupełnie innych blogach, niemal ignorując komentarze Sebastiana Buczka. A szkoda...

A może jednak nie?