Kilka letnich tygodni okazało się wyjątkowo gorących na parkiecie GPW. Równo z końcem roku szkolnego, czyli 28 czerwca rozpoczęła się silna fala wzrostowa, która wyniosła do góry indeks WIG od początku tamtej sesji do teraz aż o 13,3 proc.
Tym samym pora odkurzyć marcowe pytanie: Kiedy ulica uwierzy w hossę?
Zaproponowałem wtedy okrągłą liczbę, czyli przekroczenie przez WIG bariery 50 tys. pkt.
A dlaczego wracam do tego?
Po prostu indeks właśnie zaczyna ją atakować:
Kliknij, aby powiększyć |
Oczywiście nie da się kupić samego indeksu WIG i można jedynie próbować posiłkować się przez fundusze inwestycyjne czy ETF na WIG20. Tylko z tymi ETF-ami robi się niemałe zamieszane związane z przebudową indeksów.
Więcej informacji tu i tu.
W takim razie zapewne sporo osób wolałoby zainwestować w konkretne spółki i nie chcę nikogo namawiać dokładnie w jakie, tylko wskażę na małe oraz średnie + banki.
A co z sytuacją, jeśli boisz się, że spóźniłeś się na wzrosty i zaraz wszystko może spaść?
Jeśli nie akceptujesz strat jako normalnego kosztu inwestowania, takiego samego jak koszt prowadzenia biznesu, lepiej pozostań przy lokatach i kontach oszczędnościowych czy obligacjach.
Od razu trzeba posiadać plan ewakuacji , który budowałbym w okolicach 44 tys. pkt na WIG.
A czy jest faktycznie za późno?
Odpowiem konkretną, niewielką transakcją z mojego rachunku IKE z wczoraj:
Kliknij, aby powiększyć |
A jaki jest jeden z najtrudniejszych elementów inwestowania? Nie tylko akceptacja małych strat, ale też dużych zysków, o czym pisał jeszcze Jesse Livermore:
"Men who can both be right and sit tight are uncommon."
Dlatego po zamknięciu transakcji na Trakcji podam w tym wpisie w komentarzu, czym się ona zakończyła.
Czy ktoś z Was kupował ostatnio albo kupuje akcje czy fundusze? Dajecie radę utrzymać zyskowne pozycje, czy też macie problem ze zbyt szybkim wyjściem?