piątek, 7 czerwca 2013

"Po dzisiejszych danych nastąpi krach"

Dla inwestujących na rynkach kapitałowych mniejsze czy większe pieniądze dziś nadszedł istotny dzień. O godz. 14:30 poznamy comiesięczne dane dotyczące amerykańskiego rynku pracy.

Oczekuje się, że stopa bezrobocia pozostanie na niezmienionym poziomie 7,5 proc. (marzenie Polaka), a gospodarka doda 167 -170 tys. nowych miejsc pracy poza rolnictwem (tak zwane nonfarm payrolls).

I teraz dochodzimy do clou, czyli jeśli dane będą dobre, teoretycznie giełdy powinny... spadać, ponieważ obowiązuje doktryna, że będzie to oznaczać wycofywanie się Banku Rezerwy Federalnej z luzowania monetarnego.

Dlatego jeden mój znajomy kategorycznie stwierdził "po dzisiejszych danych nastąpi krach" i już zapakował się w eski na S&P 500 oraz DAX-a.

Teoretycznie Fed może jeszcze długo skupować co miesiąc obligacje za 85 mld dolarów, a Ben Bernanke zajmować się głoszeniem dobrej nowiny, jak to wspaniale jest teraz w Ameryce, czy wskazówkami dla studentów.

I Ty możesz zostać Benem Bernanke

Jednak rynki zwykle dyskontują przyszłość i na przykład główny ekonomista Goldman Sachs Jan Hatzius stwierdził w poniedziałek: Wrześniowe zacieśnianie polityki monetarnej jest z pewnością możliwe, sądzę, że zależy ono od danych. 


A jakie dane skłoniłyby Fed do szybszego wycofywania się z QE?

Ponad 200 tys. nowych miejsc pracy lub/i wyraźny skok inflacji.

Oczywiście, Hatzius dodaje, że Bank Rezerwy Federalnej dobrze komunikuje się z rynkiem i nie dojdzie do krachu obligacji, jak po niespodziewanej serii podwyżek stóp procentowych w 1994 roku.

Dodajmy, że Goldman długoterminowo wciąż patrzy na giełdy byczo i widzi dalsze wzrosty.

Natomiast oczekującym krachu czy wielkich spadków proponuję obserwować potencjalną wieloletnią formację potrójnego szczytu:


Zazwyczaj szczyt oznacza dużą zmienność i nagłe zwroty akcji. Sam indeks S&P 500 nadal wygląda w miarę OK (trochę przegrzany) i dopóki nie spadnie poniżej powiedzmy 1500 pkt, nie ogłaszałbym hipotezy o końcu wzrostów. Natomiast zauważmy, że coraz więcej rynków zachowuje się co najmniej zastanawiająco: na przykład Japonia czy często wrzucana do koszyka niedaleko Polski Turcja.

W maju WIG odzyskał wigor i zyskał ponad 8 proc.. Widać, że chęci do wzrostów jakieś są, tym bardziej, że RPP obniżyła stopy procentowe do rekordowo niskiego poziomu 2,75 i może  jeszcze je ściąć na kolejnym posiedzeniu ( niskie stopy powinny pobudzić gospodarkę i poprawić zyski firm za kilka miesięcy).

Na pewno dzisiejsze popołudnie i wieczór niosą za sobą jakiś potencjał dramaturgiczny, choć na przykład dane zgodne z oczekiwaniami mogą nas zostawić na weekend w tej samej sytuacji, co obecna.