poniedziałek, 27 maja 2013

Płacą średnio prawie 10 proc. rocznie. Kto się skusi na obligacje korporacyjne?

W piątek 24 maja KNF zatwierdziła prospekt emisyjny PKN Orlen, który wydał już duże środki na tajemniczą reklamę ze sportowcami. Kolejnym etapem kampanii będzie ujawnienie o co w niej naprawdę chodzi, czyli emisję obligacji korporacyjnych (prawdopodobnie płacących 4-4,5 proc. w skali roku).

Możliwe, że przyciągnie ona więcej zainteresowanych do rynku Catalyst.

Na pewno temat jest wart pochylenia się nad nim, ponieważ średnio aktualnie obligacje korporacyjne płacą dużo więcej niż lokaty, czyli (jak wylicza Open Finance) 9,54 proc.

W obecnej sytuacji, kiedy banki skupiły się na podnoszeniu opłat, a oprocentowanie lokat systematycznie spada, każdy oszczędzający powinien chwilę o tym pomyśleć.

Na co należy zwrócić uwagę?

Nie mylmy obligacji korporacyjnych z obligacjami skarbowymi, ani typowymi lokatami gwarantowanymi przez BFG.

Często obligacje są emitowane przez mało znane i niezbyt duże spółki, na dodatek bez sensownych zabezpieczeń. Tu zacytuję Michała Sadraka z Open Finance:

Aby zrozumieć, że relatywnie wysokim zyskom z obligacji firm towarzyszy także – przynajmniej w odniesieniu do części emitentów – wyższe ryzyko wcale nie trzeba przywoływać starych (acz wciąż nierozwiązanych) losów właścicieli papierów dłużnych spółek takich jak Anti, Budostal-5, Fojud czy Religa Development. Przykładów nietrafionych inwestycji można szukać znacznie bliżej. I tak na przykład w maju obligacji nie wykupiły Gant, Miraculum oraz Widok Energia. W kwietniu do sądu trafił wniosek o ogłoszenie upadłości układowej spółki Ideon, której obligacje notowane są na Catalyst. Miesiąc wcześniej wniosek o ogłoszenie upadłości likwidacyjnej złożyła spółka Timberone, której dwie serie obligacji wciąż znajdują się w obrocie. Oba podmioty zalegają z wypłatą odsetek dla inwestorów. Z kolei w przypadku Redanu konieczne okazało się zawarcie porozumienia z wierzycielami.

Jak tego uniknąć?

Zauważmy, że wśród podmiotów z problemami nie widać na przykład banków, więc interesującym tropem są obligacje puszczane przez sektor finansowy.

O ile uważamy, że nie nadciągnie kolejna faza kryzysu, która wykończy banki. 

Można też zredukować ryzyko i poświęcić część zysku powierzając środki wyspecjalizowanemu funduszowi, takiemu, jak opisywany na blogu ponad dwa lata temu Copernicus Subfundusz Dłużnych Papierów Korporacyjnych - za ostatni rok stopa zwrotu wyniosła 7,87 proc., za pół roku 3,78 proc. a za kwartał 1,8 proc. Niestety, przy zakupie jednostek za kwotę do 50 tys. zł zapłacimy 1 proc. prowizji, co oznacza, że fundusz nie nadaje się do lokowania środków na 3-4 miesiące (tu jakiś pomysł podałem w piątek).

Tych funduszy mnoży się coraz więcej, a rekordy popularności bije niedawno otwarty Open Finance Obligacji Przedsiębiorstw FIZ AN. W miesiąc zebrał ponad pół miliarda zł. Trudno prognozować jego skuteczność - natomiast zwracam uwagę, że często nowe fundy na początku pokazują dobre wyniki, żeby przyciągnąć świeżych klientów.

Temat obligacji korporacyjnych jest na tyle obszerny, że nie da się go streścić w jednym wpisie. Na początek trzeba zrozumieć podstawową zasadę, czym one są.

Zazwyczaj firmy, które chcą pożyczyć pieniądze zwracają się do banku. Jednak koszt kredytu jest na tyle wysoki (spójrzcie też na szaleństwo na rynku kredytów konsumpcyjnych), że spółki wchodzą w lukę między niskim oprocentowaniem lokat, a wysokim kredytu, czyli pożyczają pieniądze od klientów indywidualnych.  Oferują im więcej niż płacą lokaty bankowe, a same nie muszą spłacać kredytów bankowych na przykład na 20 proc. rocznie.

Tak to wygląda w idealnym świecie.

Realnie często bywa tak, że bank nie chce pożyczyć spółce pieniędzy, nie widząc w niej wiarygodnego klienta.  Na przykład firma nie posiada odpowiednich zabezpieczeń, ani nie generuje sensownych przychodów (albo jedno i drugie). Wtedy spółka rusza na Catalyst.

Słyszałem na własne uszy jednego prezesa, który żalił się, że bank nie daje mu kredytu, ale i tak tańszy będzie Catalyst i na dodatek nie potrzeba takich zabezpieczeń jak w banku.

Kusi drobnych wysokim oprocentowaniem. A potem ci ostatni błąkają się po biurach maklerskich i forach internetowych pytając, kiedy odzyskają pieniądze i nerwowo sprawdzają komunikaty na temat kolejnej wypłaty odsetek czy zwrotu kapitału.

Dlatego należy podejść do tematu w odpowiedni sposób i dokładnie całość przestudiować. Na początek proponuję bardzo solidną stronę Obligacje.pl oraz StockWatch.pl wraz z forum.

A kto nie ma czasu na takie analizy, niech pomyśli nad funduszami.

Obserwując wyczyny naszych zarządzających, sam nie jestem zbytnim ich entuzjastą , ale wspomniany wyżej Copernicus wygląda względnie nieźle, a patrząc szerzej - interesująco wypada Altus.