Na Forum Forex znalazłem interesujący wątek. Jeden z użytkowników podzielił się swoimi doświadczeniami z FX (pisownia oryginalna):
Mam 26 lat. Jestem hazardzistą. (...)
Swoją
"przygodę" z foreksem zacząłem ponad 1,5 roku temu. Przed
przystąpieniem do "inwestowania" przeczytałem parę ebooków na ten temat.
Oczywiście, czytałem także to forum. Bardzo starannie podchodziłem do
każdego aspektu "inwestowania". Wpłaciłem niewiele, bo raptem 600 zł
(pieniądze były ze spadku). W przeciągu miesiąca zarobiłem 300%. Czułem
się, że mogę przenosić góry. Łatwy pieniądz, bez wysiłku wlatywał do
mojego portfela od jakichś leszczy, którzy nie znają się na temacie. W
końcu zbankrutowałem. Czułem, że popełniłem błąd, który przy następnym
razie na pewno nie popełnię. Wpłaciłem teraz 2000 zł, tak aby się odkuć.
Jeszcze szybciej straciłem te pieniądze, niż je wpłaciłem.
Po tych
dwóch stratach postanowiłem dać sobie wolne na parę miesięcy. Oczywiście
nie był to odpoczynek, tylko "konstruowaniu" systemu inwestycyjnego. Po
przerwie w "inwestowaniu" wpłaciłem 2400 zł (tym razem zapożyczyłem się
w banku). Po trzech miesiącach miałem ponad 12000 zł na koncie (nie
licząc wypłat ~3000 zł). Byłem Panem swojego losu. Pewnego dnia, w
przeciągu 35 min. straciłem ponad 70% kapitału. Już nie wystarczyło
trzeźwe podejście do tematu. Nawet, gdy wydawało mi się, że dobrze
inwestuję, stopniowo traciłem coraz więcej. Aż doszedłem do 0 zł.
Poszedłem do pracy. Tak, aby zarobić, mieć na mieszkanie, na życie z
dziewczyną. W krótkim czasie przeprowadziłem się do niej. Wydawało się,
że wszystko będzie jak z bajki. Było do momentu, aż moje demony wzięły
górę nade mną. Postanowiłem się wyprowadzić od niej, aby móc
"inwestować". Zaciągnąłem kolejne kredyty (były to chwilówki, bo żaden
bank nie chciał mi dać tyle ile potrzebowałem). Całe wypłaty
chomikowałem na foreks. Aż nadszedł ten dzień. Wpłaciłem szmal na konto
brokerskie. Podczas gry, nie wykazywałem już żadnych emocji. Było mi
całkowicie obojętne, czy wygram czy przegram. W tym momencie byłem już
wrakiem emocjonalnym oraz finansowym. Straciłem po raz ostatni. Po
przegranej nie pomyślałem o tym, aby pójść do pracy, zarobić. Zająłem
się obmyślaniem planu, jak wyłudzić pieniądze. Założyłem paręnaście
aukcji na allegro. Obmyślałem plan ucieczki za granicę. W końcu usiadłem
i się rozryczałem (nie pamiętam kiedy ostatni raz to mi się zdarzyło).
Byłem kompletnie bezsilny. Nie wiedziałem jak sobie pomóc, wiedziałem że
sprawy zaszły za daleko. Nie chciałem zostać
złodziejem/kryminalistą/przestępcą. Nie chciałem żyć jak margines,
jednocześnie nie chciałem zostawiać czegoś, czym się zajmowałem 1,5
roku. Po dniu takiego kaca moralnego, wycofałem aukcje. Poszedłem na
miting AH (anonimowych hazardzistów) (...).
Dlaczego akurat forex staje się tak niebezpieczny dla osób z inklinacjami do hazardu?
Odpowiedź jest oczywista - dźwignia finansowa i bardzo niska bariera wejścia plus dostępność przez całą dobę w dni powszednie. Dzięki temu ruch rynku rzędu 1 proc. można na przykład zamienić w zysk 100 proc., a taka jazda po bandzie prędzej czy później kończy się wyzerowaniem rachunku (wystarczy, że rynek zwróci się przeciw nam).
W tym przypadku recepta jest dość prosta, czyli redukcja ryzyka do 1-2 proc. kapitału w jednej transakcji (na początku stawiałbym raczej na 1 proc.).
I tu pojawia się problem. Jeśli wpłacam 500 zł do brokera, nagle okazuje się, że mogę stracić tylko 5-10 zł w jednej transakcji, czyli nie stać mnie nawet na otwarcie mikrolota.
A do czego zachęcają reklamy brokerów? Właśnie do wpłaty niewielkiej sumy i gry w sposób gwarantujący zysk brokerowi. Tak zarabiają miliony i zachęcają do ostrej gry także przez konkursy. I tu widzę szansę dla osób z małą kasą, dla których nawet 50 czy 100 złotych jest ważne - korzystaj z premii i bonusów, a potem wypłacaj wszystko po spełnieniu warunków i szukaj kolejnego brokera. Taka sama taktyka świetnie sprawdzała się wobec bukmacherów internetowych (później utrudnili zabawę).
Tymczasem nasz bohater zaczął od 600 zł i potroił kasę, właśnie dzięki temu, że zupełnie zignorował tę kwestię. Potrojenie pieniędzy w szybkim czasie oznacza nadmierne ryzyko i prostą drogę do ruiny finansowej. W dalszej części wątku widać ("od 6 tys. zł zlecałem 1 lot" ) , że on nie zrozumiał na czym polega rozsądne zarządzanie pieniędzmi (money management), bez którego nie ma co w ogóle zaczynać.
Poza tym taka gra oznacza późniejsze absurdalne oczekiwania wobec stóp zwrotu.
Jednak samo zarządzanie pieniędzmi nie wystarczy. Gdyby to było takie proste, można byłoby wrzucać do jednorękiego bandyty drobne i regularnie ogrywać kasyno.
Musimy posiadać metodę dającą nam udokumentowaną przewagę.
Sam na przykład testuję grę "na czuja" na foreksie z opłakanym skutkiem i raczej nie widzę u siebie szans na sukces na podstawie wykresów i "wydaje mi się". To ścieżka donikąd. U mnie jedynym rozwiązaniem pozostają systemy automatyczne, albo całkowita rezygnacja z tego rynku.
Na tym jednak nie koniec. Pozostaje kwestia hazardu.
Jeśli ktoś ma takie inklinacje i widzi po sobie, że nawet pomimo świetnie opracowanej strategii nagle zaczyna robić zupełnie co innego i podbija stawkę, żeby tylko grać i poczuć dreszcz emocji, lepiej niech odpuści sobie rynki kapitałowe, zanim znajdzie się w sytuacji naszego bohatera.
Można się zdiagnozować odpowiadając na 20 następujących pytań (podsunął je użytkownik daromanchester, a ja dodałem giełdę):
1. Czy kiedykolwiek brakuje Ci czasu z powodu inwestowania na giełdzie/ uprawiania FX?
2. Czy twoja rodzina staje się nieszczęśliwa z powodu giełdy/FX?
3. Czy z powodu giełdy/ FX pogarsza się twoja reputacja?
4. Czy kiedykolwiek odczuwałeś wyrzuty sumienia z powodu giełdy/FX?
5. Czy kiedykolwiek uciekasz się do giełdy/FX w celu zdobycia pieniędzy potrzebnych do spłacenia długów lub załatwienia innych kłopotów finansowych?
6. Czy giełda/FX obniża twoje ambicje lub wydajność w działaniu?
7. Czy po przegranej czujesz, że jak najszybciej musisz się odegrać?
8. Czy po wygranej czujesz silną potrzebę ponowienia próby kolejnej wygranej?
9. Czy często zaczynasz grać stawiając swoje ostatnie pieniądze?
10. Czy pożyczasz pieniądze na giełdę/FX?
11. Czy kiedykolwiek sprzedałeś coś w celu uzyskania pieniędzy na giełdę/FX?
12. Czy z trudem przeznaczyłbyś swoje pieniądze przeznaczone na giełdę/ FX w celu zrobienia jakichś normalnych zakupów?
13. Czy giełda/ FX przesłania Ci troskę o byt Twojej rodziny?
14. Czy kiedykolwiek grasz dłużej niż wcześniej zaplanowałeś?
15. Czy FX (giełda) kiedykolwiek pozwolił Ci „zapomnieć” o kłopotach lub zmartwieniach?
16. Czy kiedykolwiek popełniłeś lub myślałeś o popełnieniu nielegalnego czynu w celu zapewnienia sobie środków na giełdę/FX?
17. Czy kiedykolwiek z powodu giełdy/FX źle sypiasz?
18. Czy z powodu kłótni, niepowodzenia lub frustracji ogarnia Cię nagła potrzeba gry na giełdzie/ FX?
19. Czy dla uczczenia jakiegoś sukcesu idziesz sobie pograć?
20. Czy kiedykolwiek pomyślałeś, że przyczyną twoich najgorszych problemów może być giełda/FX?
Jeśli odpowiedziałeś co najmniej 7 razy "tak" (u mnie było na szczęście tylko 3), oznacza to, że masz już problem i zacznij szukać pomocy (można na początek tutaj). A najgorsze jest to, że prawie żaden hazardzista (tak jak alkoholik czy narkoman) nie chce przyznać, ze nim jest, dopóki nie dobije do dna...
niedziela, 26 maja 2013
Gram na foreksie. Jestem hazardzistą
Napisane przez
Zbyszek Papiński
o godz.
09:19
Tagi brokerzy, Forex, giełda, hazard, inwestycje, psychologia