niedziela, 7 kwietnia 2013

Japonia rozdaje pieniądze. Bierzemy?

W listopadzie ubiegłego roku na blogu straszył nas wojną Kyle Bass. Przy okazji znaleźliśmy tam też bardzo ciekawy motyw inwestycyjny, czyli osłabienie jena.

Od tamtej pory działa on znakomicie


Wcale nie chodzi mi tu teraz o pisaninę w stylu: "A nie mówiłem? Zobaczcie, jaki jestem genialny."

Chodzi mi o coś zupełnie innego.


Po prostu, obserwujemy wielki eksperyment wymyślony przez premiera Abe, który chce między innymi doprowadzić do dalszego osunięcia się jena, a już całkiem oficjalnie wsparł go w tym tygodniu swoją bazooką.Bank Japonii (stąd ten wystrzał na końcu wykresu).

Banki centralne igrają z ogniem i nie wiemy, jaki będzie ostateczny skutek aplikowanego, nigdy wcześniej nie testowanego lekarstwa (więcej pytań zadaje El-Erian).

Natomiast póki co, wydaje się, że można spokojnie rozgrywać motyw Abe, czyli grę na FX przeciw jenowi - głównym problemem jest ustalenie momentu wejścia, wielkości pozycji, TP i ewentualnych stopów. Kierunek na razie mamy dość wyraźnie wyznaczony.

Nie istnieją gwarancje, że zarobimy, ale szanse nadal są spore (niby dlaczego kierunek miałby się odwrócić właśnie teraz tylko dlatego, że się podłączasz do trendu?).

Na drugim miejscu postawiłbym indeks giełdowy Nikkei, który zachowuje się odwrotnie do jena.

Wzrost o ponad 40 proc. w kilka miesięcy budzi mieszane uczucia. Z jednej strony Japończycy sterują rynkiem, z drugiej - taki szalony rajd może zakończyć się wylądowaniem w rowie z pustym portfelem i bolącym tyłkiem.

Natomiast warto też brać pod uwagę wieloletni horyzont i ponad dwie dekady spadania Nikkei. Z tej perspektywy obecny wystrzał jest tylko ząbkiem:


Trudno ocenić, jak długo Abe i Bank Japonii są w stanie ręcznie sterować rynkami i niech każdy samodzielnie rozważy ewentualne obstawianie wzrostów notowań par USD/JPY, EUR/JPY lub/i indeksu Nikkei kupowanego w postaci kontraktu futures (dostępny także u brokerów FX),  ETF-a (KBC Securities?) lub funduszu akcji japońskich (na przykład dostępny od 200 zł w mBanku ING (L) Japonia).

Wiem, że sporo osób szuka alternatyw dla lokat czy obligacji i jeśli miałoby to być pierwsze doświadczenie z ryzykownymi aktywami, proponuję sobie odpuścić.

Tego typu spekulacje są dobre tylko dla osób, które nie boją się ewentualnych strat i nie odczuwają przy nich bólu, tylko je tną w razie niepowodzenia, nie szukając winy u premiera Japonii, blogera czy brokera...

Sam od jutra za drobne (wciąż testuję swoje szanse/możliwości na  FX) będę na pewno nadal obstawiał wzrosty USD/JPY oraz FJP225.