Większość ludzi patrzy na swoje pieniądze w dość krótkoterminowej perspektywie i zapewne bardziej interesuje się nowymi lokatami w banku PBP, który rusza właśnie z kampanią reklamową w internecie, niż tym, jaki będzie finał kryzysu zadłużeniowego trawiącego świat.
A w negatywnym scenariuszu właśnie oszczędzający zostaną najsilniej pokrzywdzeni przez "drukarzy". Zresztą już teraz Brytyjczyk czy Amerykanin tak naprawdę dostaje bardzo niewiele z banku czy od rządu płacącego zaniżone odsetki od obligacji i często przegrywa z oficjalną inflacją. Alternatywą pozostaje inwestowanie/spekulacja (dlatego każdy powinien znać choćby jakieś podstawy w tych dziedzinach).
Czy to samo czeka Polaków?
Sam się nad tym zastanawiam od dawna i nie znam dobrej odpowiedzi, tylko po prostu reaguję (w miarę możliwości).
Kyle Bass uważa, że "wojna jest nieunikniona". Bardzo często była ona jedynym rozwiązaniem tego typu problemów. Nie wiem kto z kim miałby wojować, ale na pewno czekają nas co najmniej niepokoje społeczne na większą skalę.
Więcej rozważań Bassa znajduje się w jego najnowszym liście do inwestorów funduszu Hayman: (najlepiej czytać po powiększeniu na cały ekran)
Kyle Bass
Z konkretów można wyłowić silne przekonanie Bassa do rychłego załamania się Japonii i jena.
Gdyby faktycznie odwróciła się wieloletnia tendencja, pojawiłby się prawdziwie wielki temat do zarobienia pieniędzy:
Dlaczego dolar? Może hipoteza Dalio o skuteczności Fedu w delewarowaniu ma sens? Nie wiem.
Na pewno jednak warto pamiętać o ostrzeżeniach Jima Rogersa przed upadkiem dolara czy nadmiernym konsumpcjonizmem Amerykanów. Cytat:
"Głównym problemem w dzisiejszym świecie jest to, że Ameryka więcej konsumuje, niż oszczędza."
A dlaczego warto pamiętać?
Te słowa wypowiedział w... 1988 roku i od tamtej pory rynki wykonały tak wiele różnych ruchów, że i teraz nie ma co zbyt silnie się upierać, że czarny scenariusz Bassa musi się zrealizować akurat teraz.