środa, 19 października 2011

Akcje są właściwie wycenione

Wiele osób patrzy z zaskoczeniem na akcje, które niby wydają się tanie, a to wcale nie przeszkadza im tanieć jeszcze bardziej. Dla miłośnika analizy technicznej sprawa jest prosta: trend spadkowy to trend spadkowy i należy się go trzymać czekając na odwrócenie tendencji.

Jednak wiele osób świerzbią ręce i parzy gotówka na koncie. OK, sam po wyrzucie akcji z portfela bloga przedwczoraj (szczegóły znajdą się w podsumowaniu na koniec miesiąca) stanąłem po ich/waszej stronie barykady.

Czy w takim razie akcje są rzeczywiście tanie, a może jednak właściwie wycenione przez rynek?

Głowią się nad tym analitycy i inwestorzy (duzi i mali), a ja przywołam tu opinię przedstawioną przez niestrudzonego propagatora funduszy indeksowych sędziwego Johna C. Bogle'a:

akcje amerykańskich spółek są właściwie wycenione, a nawet lekko za drogie.

A z czego to wynika?

Z przywoływanego tu już na blogu w maju, kiedy rynek był sporo wyżej współczynnika Cena/Zysk wygładzonego sezonowo sporządzonego przez Roberta Shillera:

















Aktualny poziom dla spółek z indeksu S&P 500  wynosi 20,98 (na koniec września było to 19,38, ale indeks urósł o 8%), czyli jest sporo powyżej wieloletniej średniej, która oscyluje wokół 17.

Dla niego tanio byłoby dopiero, gdyby P/E oscylował wokół 10-12, czyli S&P krążyłby w rejonie dołków z marca 2009 roku, alternatywnie przez najbliższe lata spółki pokazywałyby jakieś niesamowite zyski (wersja mało prawdopodobna).

Z tego wynikałoby, że rynek amerykański fundamentalnie wcale nie musi być aż taki tani jak sugerują media, a co za tym idzie główny sternik światowych giełd nie oferuje zbyt wysokiej premii za podejmowane ryzyko.

Oczywiście możemy sobie rosnąć, ale długoterminowo wcale nie jest powiedziane, że indeksy giełdowe nie znajdą się na istotnie niższych poziomach niż dziś i dlatego nie widzę potrzeby pośpiechu z zakupami akcji, przynajmniej w moim wypadku. Zawsze można dogonić rosnący rynek na futures, za to trudno wyjść z niepłynnych akcji małych spółek, które tną portfele jak żyletki.