sobota, 12 marca 2011

"Inside Job", czyli kryzys finansowy od kuchni

Niespełna dwa tygodnie temu dokument "Inside Job" otrzymał nagrodę Amerykańskiej Akademii Filmowej. Zapewne dzięki temu doczekaliśmy się w ten weekend premiery filmu w Polsce (w Warszawie można go obejrzeć na przykład w kinie "Femina").

Obraz doczekał się doskonałych recenzji i każdej osobie zastanawiającej się co dziś lub jutro robić, mogę polecić wycieczkę do kina. Szczególnie, jeśli chodzi o o ludzi interesujących się ekonomią i inwestowaniem.




Oczywiście, ma on swoje słabości- zabawne na przykład jest postawienie Spitzera w roli moralisty.

Poza tym można zarzucić reżyserowi pójście trochę na łatwiznę - ustawia się w wygodnej pozycji widza, z którą każdy może się zidentyfikować, czyli winni są skorumpowani politycy i bankierzy, a nie my.

Trochę zabrakło mi tu jeszcze jednego elementu, czyli chciwego konsumenta, który zadłużał się na potęgę bez względu na konsekwencje. W końcu kredyty nie są obowiązkowe. No ale w takim wypadku widownia mogłaby zbojkotować film.

Co interesujące, sam nieco rozgoryczony reżyser jest nietuzinkową postacią, wcale nie lewicującym aktywistą.

Posiada doktorat z politologii zdobyty na M.I.T., co specjalnie nie zaskakuje, tak jak jednak jest w przypadku drugiego etapu w jego życiu.

W 1993 roku zainteresował się nowoczesnymi technologiami i wpadł na pomysł stworzenia oprogramowania ułatwiającego życie webmasterom. Tak powstała firma Vermeer Technologies i narzędzie o nazwie FrontPage. Ferguson sprzedał firmę Microsoftowi już w 1996 roku za 130 mln dolarów i mógł zacząć robić to, co naprawdę lubi. Tak został reżyserem.

Wracając do "Inside Job", osoby interesujące się tematem nie będą raczej niczym zaskoczone (jeśli wiesz co to jest CDS czy CDO, szoku nie będzie), ale zawsze znajdzie się jakiś smaczek - mi spodobał się wątek skorumpowanego amerykańskiego środowiska akademickiego, które tworzy prace na zamówienie itd. Naprawdę warto to zobaczyć na własne oczy.