środa, 20 października 2010

Lokaty strukturyzowane nie opłacają się, przynajmniej większość

Od kilku lat banki i inne instytucje finansowe uparcie wciskają klientom struktury, z jednej strony najczęściej kusząc gwarantowanym kapitałem, a z drugiej możliwościami zarabiania znacznie więcej niż na zwykłej lokacie.

Świetna kombinacja, prawda?

Jednak proza życia toczy się zupełnie inaczej i z zasady lokaty strukturyzowane nie opłacają się, co chyba nie jest żadną sensacją, bo w końcu bank chce zarobić na marzeniach naiwnych, a nie dokładać do interesu.

Wszystko ładnie jest przedstawione wraz z tabelkami w raporcie KNF, a lapidarne podsumowanie znajdziemy tutaj:


Prawda jest taka: przeciętna roczna stopa zwrotu z lokaty strukturyzowanej wynosiła 3,31%, a ze zwykłej lokaty bankowej 4,3%. Według mnie jest jeszcze gorzej, ponieważ łatwiej znaleźć tradycyjną lokatę z wysokim oprocentowaniem (tu nie trzeba być geniuszem/farciarzem, żeby po prostu wybrać bank z najlepszymi procentami) niż strukturę, która przyniesie nam wyższy zysk, bo w tym drugim przypadku na początku nie wiemy dokładnie jak się skończy cała zabawa.

Z zestawienia wynika, że najbardziej klientom opłacały się struktury z banku Millennium ze średnioroczną stopą zwrotu 8,16%, a najmniej z ING Banku Śląskiego 2,11%.

Do największych „hardkorów” zaliczają się "Skarby Rosji" z Wealth Solutions -62,87%.

Ogólnie wnioski są dość oczywiste i łatwe do przewidzenia, czyli:

- nie ma wysokich zysków bez ryzyka

- banki oferują zwykle struktury, w których ryzyko przerzucają na klienta, a sobie zapewniają zarobek na marży (średnio ponad 2%) pobieranej bez względu na to, co się wydarzy z produktem - czy się stoi, czy się leży, marża zawsze się należy

- inwestuj tylko w to na czym się znasz i co dokładnie rozumiesz

Zdarzają się strukturki, które przynoszą zysk i to znacznie przekraczający ten z tradycyjnych lokat, ale temat trzeba bardzo dokładnie zbadać przed wpakowaniem choćby tysiąca złotych i zainteresowanych lokatami strukturyzowanymi odsyłam do Marcina Krasonia.

Sam jestem dość sceptyczny i uważam, że w większości wypadków da się utworzyć samodzielnie taką strukturę – w uproszczeniu: kupujesz opcje za 5-10% portfela, a za pozostałe 90-95% otwierasz lokaty czy kupujesz obligacje. W takim wariancie zysk nie jest ograniczony przez bank, a jedynie przez rynek.