Maj i czerwiec są tradycyjnym miesiącami kiedy najwięcej spółek decyduje co zrobić z zyskami z poprzedniego roku. Nic dziwnego, że wiele osób zaczyna się przyglądać spółkom pod kątem dywidend, porównując je z lokatami dostępnymi na rynku.
W końcu kupując akcje pieniądze możemy odzyskać tylko przez dywidendę lub sprzedaż akcji.
I tu pojawia się problem czy firmy w ogóle powinny wypłacać dywidendy?
Romantyczna wersja świata finansów przedstawiana studentom ekonomii wskazuje na nielogiczność dzielenia się zyskiem z akcjonariuszami. W końcu spółka może te środki zainwestować i zwiększyć wartość firmy, a nawet zyskać tarczę podatkową kupując nowe aktywa, które będzie później amortyzować.
W realnym świecie kasa często zostaje w firmie po to, żeby zarządowi i jego znajomym ze spółek poddostawców żyło się dostatniej.
Nie jest tak zawsze, ale pokusa jest ogromna, szczególnie w spółkach generujących duży cash flow.
Tymczasem kiedy dostajemy dywidendę, jest ona pomniejszana o podatek brutto 19%. Po dniu ustalenia prawa do dywidendy, na następnej sesji kurs odniesienia jest pomniejszany o dywidendę i od tego się liczy.
Podam konkretny przykład spółki, którą trzymam w portfelu.
TPSA ma wypłacić 1,5 zł dywidendy na każdą akcję (jedyny powód dla którego je posiadam). Dniem, w którym przypada prawo do dywidendy jest 17 czerwca, ale ze względu na system rozliczeń w KDPW, aby się na nią załapać należy posiadać je na rachunku 14 czerwca w poniedziałek na koniec sesji giełdowej.
Przyjmijmy teoretycznie, że kurs będzie taki sam jak na wczorajszym zamknięciu, czyli 15,7 zł. W takim wypadku kolejnego dnia we wtorek 15 czerwca kursem odniesienia będzie 14,20 zł. Wtedy ktoś może się zdziwić widząc w tabeli notowań takie cudo: 14,34 zł +1%, pamiętając o poprzednim dniu i cenie 15,7 zł.
Skąd taka wysoka dywidenda? (1,5/15,7= 9,55%). TP SA to spółka dojrzała tracąca rynek i zaczyna się kurczyć, więc lepiej niech wypłaca kasę akcjonariuszom niż koniecznie walczy ze sprawniejszą konkurencją. Poza tym France Telekom tez ma swoje potrzeby.
Nie ma jednak pewności, że na przykład kupimy za 15,7 zł, dostaniemy dywidendę 1,215 zł na akcję (pieniądze wpłyną na rachunek w biurze maklerskim 1 lipca - nie trzeba ich już ujmować potem w żadnym PICie) i kurs nie utknie powiedzmy poniżej 14 zł.
Gdyby istniała gwarancja, że cena wróci do tej sprzed odcięcia dywidendy, nie byłoby żadnego sensu trzymać pieniędzy w banku na lokacie, tylko wystarczyłoby zapakować się w TP SA i spokojnie czekać.
Jedynym przypadkiem, kiedy tak może być, byłaby sytuacja, w której dywidenda przekraczałaby aktualny kurs spółki, ale niestety aż tak fajnie na giełdzie nie ma.
Ja w każdym razie mam setkę TPSA kupioną po 15,51 zł oraz dałem drugie 100 na k po 15,1 zł.
Wczoraj okazało się, że zarząd Arctic Paper zaproponował nieco mniej niż się spodziewałem, czyli „tylko” 80 gr na akcję, ale i tak jest to więcej niż na przykład na sporo droższej akcji PGE (76 gr) i co ciekawe rynek zareagował entuzjazmem. Myślę, że po słabych wynikach za I kwartał podawanych w poniedziałek, gorzej nie powinno być, ale zobaczymy.
Kto chce podrążyć temat powinien postudiować tabelę i śledzić komunikaty ze spółek. Poza tym regularnie serwis PAP aktualizuje swoje zestawienie.
A co do tytułowych lokat, w przyszłym tygodniu (w czwartek lub piątek) czeka mnie rolowanie miesięcznych lokat w SKOK Wołomin na 6,9% netto i tu dorzucę dość sporo.