Dyskusja o tym ile trzeba posiadać kapitału aby żyć z samej giełdy, czy szerzej tradingu trwa od dawna. Zajmowałem się tym także i ja jakiś czas temu, a niedawno na przykład autor bloga investor_ts.
Tymczasem ostatnie badanie inwestorów wykonane przez SII wzbudziło moją wesołość.
Pierwszy wniosek wydaje się logiczny: tylko 6% inwestorów utrzymuje się wyłącznie z dochodów z giełdy. W końcu zarabia mniejszość, a co dopiero mówić o regularnym czerpaniu zysków i przeznaczaniu ich na codzienne wydatki.
Pewien słupek wzbudził moją niekłamaną wesołość:
Czy utrzymujesz się z giełdy - tak/nie
Bardzo intrygujące.
Regularne 30% rocznie bez obsuw (nie mylić z jednym lub dwoma strzałami) oznacza czrodzieja rynku.
Wystarczy podać, że - pod warunkiem reinwestowania całych zysków, z 10 000 zł zrobiłoby się 1,9 mln zł po 20 latach.
Dużo znacie takich inwestorów? Ja chętnie ich poznam i za prowizję 20% zysku powierzę im te 10 000 zł.
No dobra. Niech będzie 30%. W takim razie mamy 3000 zł na 12 miesięcy, czyli 250 złotych miesięcznie, a jeśli odejmiemy podatek Belki zostają nam całe dwie stówki na życie.
Sorry, ale nie wiem komu uda się za tyle przeżyć, wyłączając tych na garnuszku rodziców.
Kto marzy o utrzymywaniu się wyłącznie z giełdy powinien zgromadzić naprawdę pokaźny kapitał z dużą poduszką gotówki na cięższe okresy strat i nie jest to bynajmniej 10 tysięcy, ale grube setki, a może nawet i miliony.
Natomiast zupełnie inaczej wygląda to jeśli inwestowanie na giełdzie czy Forexie /innym rynku jest dodatkiem do naszej podstawowej działalności zarobkowej.
Przede wszystkim znika presja, że MUSISZ zarobić. To wielka przewaga nad spoconymi traderami.
Jeśli na przykład stracę na kupionych w ostatnim tygodniu akcjach, porażka zupełnie NIC nie zmieni w moim życiu. A co byłoby gdyby od sukcesu zależało czy na przykład w styczniu czy lutym zapłacę z tych pieniędzy ratę za kredyt hipoteczny, czy zwyczajnie będziemy mieli w domu co jeść?
To dodatkowy koszt tradera - stres i nerwy, które na pewno negatywnie wpływają na wyniki.
Łatwiej gra/inwestuje się bez tego ciśnienia.
Poza tym badanie wskazuje, że większość inwestorów rozporządza niewielkim kapitałem –ponad 60% z nich posiada mniej niż 50 tysięcy złotych. Z tego wynika, że ten portfel ledwie po 2,5 roku od zupełnego zera wejdzie do górnej połówki. Wystarczy stosować prosty mix oszczędzanie + inwestowanie bez wycofywania kapitału, bez żadnych trików czy mistrzowskich transakcji.
Nie chodzi o to, że chciałbym się sam teraz dowartościować i chwalić, bo w końcu mówimy o równowartości niezłego auta, ale raczej o wskazówkę, że prościej i skuteczniej zacząć od innej strony niż polowania na niebotyczne stopy zwrotu i życia marzeniami o wielkiej wygranej. Get real.