niedziela, 22 listopada 2009

Inwestowanie w cyklach, czyli łapiemy dołek w grudniu

Przez jakiś czas interesowałem się cyklami, które obserwujemy w końcu wszędzie wokół nas w naturze: pory roku, fazy Księżyca, fizjologia kobiet itd. Skoro widać je w przyrodzie, czemu nie zastosować ich na giełdzie?

Cykle są także widoczne w gospodarce i życiu firm czy ich produktów – a jednym z wielkich ich fanów był na przykład Kondratiew.

Wyznaczanie cykli to bardzo pociągająca i efektowna perspektywa, bo oznacza wyszukiwanie dat, tak ukochanych przez zagubiony tłum.

Jakieś zawiłe rozpatrywanie wariantów i szacowanie ryzyka? O co chodzi? To za skomplikowane.

Wszyscy czekają na konkret: kupuj akcje X lub Y po takiej i takiej cenie określonego dnia, po którym nastąpią wyłącznie wzrosty.

W takim razie zabawię się w guru.




Mam tu bardzo efektowną i sam jestem bardzo ciekaw czy skuteczną prognozę.

Na 3 grudnia zlecę konwersję funduszu UniDolar Obligacja na UniKorona Akcji oraz zajmę jakąś pozycję na GPW po długiej stronie rynku (akcje, kontrakty terminowe lub opcje) pod warunkiem, że faktycznie rynek zrobi taki sam ruch jak ostatnio:



Jak widać, ostatnio opłacało się kupować dzień po pełni Księżyca, a dzień po nowiu był idealnym wyznacznikiem szczytu z 16 listopada.

No to teraz zaglądamy do kalendarza i okazuje się, że następna pełnia wypada 2 grudnia. Stąd 3 grudnia ładnie pasuje jako próba łapania dołka.

Kolejna data na zamknięcie spekulacji to dzień po nowiu, czyli 17 grudnia.

Co ciekawe, poniższe daty można dopasować do innych zależności: na przełomie miesięcy nasza waluta często osłabia się do lokalnych ekstremów prawdopodobnie z powodu nagromadzenia spłat rat kredytów w walutach obcych (w sumie „dlaczego?” nie ma znaczenia) – czyli dolar mógłby pojechać do góry kanału.
Z kolei 17 grudnia będzie czwartkiem tuż przed wygaśnięciem bieżącej serii futures, która może zostać wyciągnięta na lokalne maksimum właśnie wtedy jeśli faktycznie „grubas” siedzi na longach i chce zakończyć spekulację i zabrać kasę do siebie do domu na Święta.

Pewnie, że powyższe rozumowanie wygląda na dość prymitywne (szczególnie dla dokonujących skomplikowanych obliczeń astrologicznych), a dla mnie nawet momentami
śmieszne (jeszcze bardziej dla zatwardziałych racjonalistów), ale łatwo będzie zweryfikować jego skuteczność w ciągu najbliższych dni.

Pierwszym warunkiem jest zejście rynku niżej z obecnych poziomów. Dopiero wtedy zacznę zastanawiać się nad tym nieco poważniej w konkretnym wymiarze.

Jeśli rynek nie cofnie się, zależność pozostanie jednym z jego chwilowych kaprysów.
Zresztą zauważmy, ze wykres składa się z dwóch osi: nas najczęściej zajmuje pionowa i poszczególne poziomy cenowe, a nieco zapominamy o poziomej, czyli czasie.

Cykle są także widoczne w gospodarce i życiu firm czy ich produktów, o czym dowiadują się już studenci pierwszego roku ekonomii.

Dla mnie zawsze kłopotem były liczne pudła z wyznaczaniem zmian faz tych cykli i to także w analizach wykonywanych przez nawet bardzo głęboko siedzących w temacie. Jednak uważam, że nie ma co się od razu zamykać na takie pomysły. Jeśli wypali, super.

Jeśli nie, zamknie się pozycję i po sprawie.

Atrakcyjność tej zależności z łapaniem lokalnego dołka w trendzie rosnącym (czyli wszystko zgodnie z AT) polega na tym, ze w razie błędu łatwo szybko się wycofać i tym samym potencjalny zysk zdecydowanie przekracza ryzykowany kapitał, a o to w końcu chodzi w inwestowaniu.