Złoto przez dłuższy czas konsolidowało się na wysokich poziomach w okolicach 950 dolarów, aż do tego tygodnia, kiedy cena nagle wystrzeliła do góry i jest już bardzo bliska okrągłego tysiąca. Co się stało?
Oprócz tradycyjnego zestawu w postaci jesiennego popytu na biżuterię z Indii czy nieustających obaw o krach dolara doszła nowa informacja z Hongkongu. Okazuje się, że na lotnisku w Hongkongu powstaje skarbiec, w którym zostanie zdeponowane złoto na wzór podobnych w Szwajcarii czy Londynie. Inaczej mówiąc Chińczycy nie chcą już papierków czy zapisów elektronicznych potwierdzających posiadanie aurum, tylko wybierają prawdziwe złoto.
Z tego powodu zażądali fizycznego kruszcu przechowywanego w Londynie i tu pewnie leży przyczyna nagłego wyskoku ceny. Ciekawe co tam naprawdę mają w skarbcach Brytyjczycy?
W każdym razie blady strach padł przede wszystkim na obstawiających spadki ceny złota i szybko zaczęli zamykać swoje pozycje na rynku wywołując dodatkowy impuls wzrostowy.
Jeżeli jednak spojrzymy na cenę złota w naszej walucie zauważymy sporą przecenę od lutego z 3800 zł za uncję do nieco ponad 2800 zł w piątek. Wiąże się to z umocnieniem naszej waluty.
Tymczasem w piątek wieczorem pojawiło się info, że planowany deficyt budżetowy na 2010 rok w Polsce wyniesie aż 52,2 mld zł. Według mnie bardzo wątpliwe, żeby złoty dalej umacniał się w takiej sytuacji, a najbardziej prawdopodobny jest ruch na USD/PLN w kierunku 3,2 zł.
Z tego powodu uważam, że kto jest niedoważony w złocie powinien co najmniej zastanowić się nad zajęciem pozycji. Co to znaczy „niedoważony”?
Najbardziej ortodoksyjni zwolennicy austriackiej szkoły ekonomii pewnie większość zapakowaliby w złoto i ziemię, ale ja aż tak ostro tego nie widzę, ponieważ zarówno gold jak i nieruchomości są mało płynne, a czasem warto mieć pod rękę trochę gotówki, żeby na przykład kupić akcje banku PKO po 18 zł czy dewelopera Immoeast po 1 zł.
W końcu trafi się nam czas sępów i wtedy rządzi gotówka (zwracam uwagę na datę zlinkowanego wpisu).
Tymczasem wracając do pytania kto jest niedoważony, odpowiem, że każdy bez jakiejkolwiek pozycji na złocie i moim zdaniem rozsądny limit to 5-10% wartości portfela (stąd obecność także w appfunds).
Kto chce pospekulować na szybkich zmianach cen ma do dyspozycji certyfikaty RCGLDAOPEN na GPW lub też platformy brokerskie.
Z kolei do zakupu fizycznego kruszcu polecam sklep e-numizmatyka (do tej pory wszystkie moje transakcje przebiegały wzorowo) – złoto można samodzielnie odebrać w Warszawie, albo przez kuriera. No i można próbować na allegro, ale trzeba być ostrożnym.
Oprócz monet bulionowych i sztabek ciekawą opcją są tak zwane monety kolekcjonerskie natłuczone przez NBP w niesamowitych ilościach i dzięki temu ich ceny na rynku wtórnym często oscylują wokół ceny kruszcu w nich zawartego.
Ceny złota skupowanego przez NBP można sprawdzać na bieżąco w tej tabeli.
Nie uważam, żeby rzucać się na złoto z całą kasą teraz miało większy sens, ale kto nic do tej pory nie kupił powinien pomyśleć choćby o małej sztabce czy monecie.