środa, 19 kwietnia 2017

Po latach przerwy kupuję obligacje

Przez lata w ogóle nie interesowałem się obligacjami skarbowymi, które uznawałem za dobre raczej dla emeryta niż inwestora. Poza tym w bezpiecznej części portfela przyzwoity zysk zapewniały lokaty. Co dla mnie istotne, lokaty i konta oszczędnościowe nie blokują pieniędzy na tak długo jak obligacje.

Teraz oszczędzający znaleźli się w potrzasku: oprocentowanie lokat nie chce rosnąć, a pojawiła się zjadająca zarobek inflacja (ostatni odczyt za marzec wyniósł 2% w skali roku). Uwzględniając podatek Belki obecnie potrzebujemy mniej więcej 2,5%, aby ledwie wyjść na zero (przy założeniu, że inflacja pozostanie na poziomie 2%).

Dlatego kilka tygodni temu zasugerowałem, że sensowną alternatywą dla banków mogą być obligacje skarbowe indeksowane inflacją. Spodziewałem się nieco lepszej oferty w kwietniu. Jednak wicepremier Morawiecki zmniejszył marżę i warunki pozostały podobne jak w marcu.




W pierwszym roku oprocentowanie wyniesie:

2,1% dla dwuletnich - list emisyjny.

2,2% dla trzyletnich - list emisyjny.

2,4% dla czteroletnich - list emisyjny.

2,7% dla dziesięcioletnich - list emisyjny.

2,8% dla sześcioletnich dla beneficjentów "500+" - list emisyjny.

3,2% dla dwunastoletnich dla beneficjentów "500 +" - list emisyjny.

W marcu największym powodzeniem wśród klientów detalicznych cieszyły się czterolatki.

Natomiast nadal słabo schodzą papiery dla uczestników "500 +" - w ubiegłym miesiącu tylko za ok. 1,6 mln zł.

Osobiście rozważam dwie obligacje:

1. Czterolatki z kuponem 2,4% w pierwszym roku oraz 1,25% + inflacja w kolejnych.

2. Dziesięciolatki z kuponem 2,7% w pierwszym roku oraz 1,5% + inflacja w kolejnych.

Dziś testowo otworzyłem rejestr w serwisie obligacje skarbowe i zleciłem kupno pierwszej obligacji (wybrałem dziesięcioletnią EDO0427).



Sporo do wypełniania i na koniec należy pamiętać, żeby przelać wymaganą kwotę na nowo otwarty rachunek.

Zrobiłem to dość późno, przed godz. 13, czyli prawdopodobnie zakup zrealizuje się jutro.

Aktualizacja 20 kwietnia

Dziś rano dostałem maila z DM PKO BP z informacją, że otrzymałem pełen dostęp do rachunku rejestrowego. Zalogowałem się i widzę, że zlecenie kupna zostało wykonane jednak z wczorajszą datą.



Teraz będę zastanawiał się, jaką część kapitału wrzucić w obligacje.  Nie sądzę, żeby docelowo było to więcej niż kilka procent.

A czy nie rozważałem obligacji korporacyjnych i rynku Catalyst?

Zdarzało mi się kupować poszczególne papiery i tak pewnie będzie też w przyszłości. Natomiast, żeby podejść do tematu poważnie, musiałbym zbudować cały portfel składający się z co najmniej kilku, może kilkunastu papierów, co jest pracochłonne.  A potem jeszcze go stale monitorować. Ten czas wolę poświęcić na analizę akcji, co daje potencjalnie znacznie wyższe zyski.

Pośrednim rozwiązaniem jest kupno gotowego portfela w postaci jednostek funduszu inwestycyjnego, który lokuje swoje środki w papiery dłużne przedsiębiorstw.

Niestety od lat narzekam na wysokie opłaty pobierane przez polskie TFI, co wynika głównie z modelu sprzedaży - wysoka opłata za zarządzanie w dużej części wędruje do kieszeni dystrybutora (na przykład banki) jako wynagrodzenie. Dyrektywa MIFID II spowoduje stopniowy spadek tych opłat.

Jednak w obecnych realiach niskich stóp procentowych te opłaty znacząco obniżają zysk ze stosunkowo bezpiecznych funduszy.

UNILOKATA PLUS 1% WIĘCEJ

Dlatego przypominam o opcji podkręcenia zysku w promocji UniLokata Plus 1% więcej. Tu jedynym ograniczeniem jest wymóg, aby po 30 listopada 2016 r. nie posiadać żadnych jednostek funduszy z grupy Union Investment.

Generalnie UniLokata posiada w swoim portfelu papiery dłużne największych polskich firm:


Oznacza to, że portfel jest mało ryzykowny, ale równocześnie przynoszący niższą stopę zwrotu:


Cały "myk" polega na premii 1% dodawanej przez TFI. Do wyboru są trzy warianty zakupu jednostek UniLokaty:

1. za 10 000 zł i premia 100 zł;

2. za 50 000 zł i premia 500 zł;

3. za 100 000 zł i premia 1 000 zł.


W bieżącym cyklu osoby, które otworzą rejestr i kupią jednostki UniLokaty do 27 kwietnia (w praktyce najlepiej najpóźniej składać zlecenie do 25 kwietnia), a następnie nie sprzedadzą ich do 8 sierpnia br., dostaną premię 1% netto w postaci jednostek uczestnictwa UniLokaty. Premia zostanie wypłacona najpóźniej do 7 września br. W praktyce powinna pojawić się wcześniej.

Wynika z tego, że zamrażamy pieniądze na tylko nieco ponad kwartał, a premia 1% netto powinna podnieść rentowność inwestycji w skali roku do ok. 4-5%.

>>> UniLokata plus 1% więcej - rejestracja

 Regulamin promocji.

Informacje o UniLokacie.

W moim przypadku sporo lokat kończy się w czerwcu i wtedy zapewne wezmę udział w kolejnej edycji promocji UniLokaty. Będę się jeszcze zastanawiał, czy wrzucić 10 tys. czy 50 tys. zł.

Aktualizacja 20/21 kwietnia

W portfelu UniLokaty znajdują się wątpliwe obligacje spółki Action, które zapadają w lipcu tego roku. TFI już dwukrotnie obniżało wycenę tych papierów aż do połowy ich wartości nominalnej w listopadzie ubiegłego roku. Na koniec 2016 r. stanowiły one 0,43% aktywów UniLokaty.

Dodam, że na rynku Catalyst obligacje Action są notowane nieco powyżej 20% ich nominału.

Rozmawiałem na ich temat z przedstawicielem Union Investment i dowiedziałem się, że kolejne decyzje komitetu inwestycyjnego funduszu nie zostały jeszcze podjęte. Dlatego, moim zdaniem, osoby ostrożne powinny poczekać do lipca, kiedy będzie więcej wiadomo o tym, co dalej z obligacjami Action i fundusz ewentualnie ponownie odpisze wartość tych papierów. Może też zrobić jakiś częściowy odpis wcześniej.

Z tych powodów bezpieczniej wziąć udział w późniejszej promocji z premią 1% (na przykład w IV edycji w okresie 1 lipca - 30 sierpnia br.). Sam przesunę swoje uczestnictwo w tej promocji z czerwca na nieco dalsze miesiące, kiedy sprawa obligacji Action zostanie ostatecznie rozwiązana.

PODSUMOWANIE

Od bardzo dawna nie kupowałem obligacji skarbowych. W obliczu mizerii bankowej część pieniędzy przerzucę do papierów rządowych indeksowanych inflacją, a dodatkowo w bezpiecznej części portfela będę szukał podobnych promocji jak ta z UniLokatą.

Jeśli więcej ludzi zacznie wycofywać środki z depozytów, banki w końcu będą musiały zareagować i podnieść oprocentowanie lokat i kont oszczędnościowych. A w międzyczasie wybierajmy tylko najlepsze i korzystajmy z darmowych kont.