Oprócz zawirowań na giełdach i rynku walutowym styczeń przyniósł nam obniżki oprocentowania depozytów bankowych.
Jednym z nieprzyjemnych zaskoczeń jest skala cięć w Idea Banku. Owszem, trzymiesięczne wabiki dla nowych klientów utrzymały się na niezmienionych, atrakcyjnych poziomach:
Lokata Happy 4% (od 1 tys. do 10 tys. zł);
Lokata Happy Plus 3,25% (od 10 tys. do 100 tys. zł).
Jednak większość pozostałych stało się znacznie mniej atrakcyjnych (w tym Lokata Nr 1 czy Lokata Power). Podobnie postępują inne banki. Dlatego zaktualizowałem styczniowe zestawienie najlepszych lokat i kont bankowych.
Zwykle Idea pod koniec miesiąca przedstawiała jakąś konkurencyjną ofertą. Tym razem nie jest ona wcale pewna, ponieważ prawdopodobnie bank został na początku roku zalany gotówką z promocji Raiffeisena.
Dlatego znaleźliśmy się teraz w niezbyt przyjemnym położeniu - spada oprocentowanie lokat, a równocześnie rośnie ryzyko.
O co chodzi z tym ryzykiem?
Możemy się spierać, czy agencja Standard & Poor's zbytnio pospieszyła się z obniżką ratingu Polski z A- do BBB+.
Osobiście uważam, że tak, ponieważ w najbliższych miesiącach Polska nadal będzie bez problemu spłacać swoje długi. Zresztą pozostałe agencje ratingowe zachowały spokój.
Natomiast nie da się ukryć, ze jesteśmy na cenzurowanym i staliśmy się ewentualnym celem do ataku spekulacyjnego podobnego do tego z przełomu 2008 i 2009 r.
Sprawdźcie, co działo się i dzieje z walutami naszych wschodnich sąsiadów, czyli Ukrainy, Rosji i Białorusi czy innych państw zaliczanych do rynków wschodzących (Brazylia, Argentyna, Turcja itd.). Wszędzie nastąpiła potężna przecena, zwłaszcza do dolara amerykańskiego.
Poza tym, skoro wzrosło ryzyko, spadła też atrakcyjność Polski dla potencjalnych nowych inwestorów zagranicznych.
Główną tarczą pozostaje dla nas członkostwo w Unii i napływ euro.
Teoretycznie w 2016 r. nadal powinien umacniać się USD wspierany przez rosnące stopy procentowe w USA i prawdopodobne zwiększenie skali europejskiego QE (najbliższa okazja do ogłoszenia tej zmiany pojawi się na posiedzeniu EBC 10 marca). Jednak niekoniecznie tak się musi zdarzyć - rynek dyskontuje przyszłość, a nie jest książką do historii i Fed wcale nie musi być skory do podwyżek.
Niestety pojawia się coraz więcej znaków zapytania dotyczących deficytu budżetowego Polski począwszy od 2017 roku. W liczbach nie wygląda to dobrze i w tej sytuacji dla załatania dziury budżetowej całkiem prawdopodobna jest ostateczna likwidacja OFE, choć operacja byłaby zdecydowanie trudniejsza niż księgowa sztuczka z umorzeniem obligacji.
Tania ropa, stymulujący eksport słaby złoty czy 500 zł na dziecko raczej nie wystarczą do rekompensaty.
Od 1 lutego wchodzi w życie podatek od aktywów bankowych, czyli banki, ubezpieczyciele i inni objęci daniną będą musieli wpłacić pierwszą ratę najpóźniej 25 marca. I tak co miesiąc.
Moim zdaniem sama idea nie jest może taka tragiczna, natomiast poważne wątpliwości budzi wysokość podatku, zwłaszcza dlatego, że polskie banki nie otrzymały pomocy publicznej w czasie kryzysu, tak jak stało się to w przypadku ich zachodnich odpowiedników.
Nic dziwnego, że rosną już koszty kredytów i opłaty bankowe. Ten proces będzie się nasilał w tym roku. Dlatego po raz nie wiadomo który apeluję o zamykanie nieużywanych kont bankowych. Tym bardziej, że dzięki temu za jakiś czas, po upływie karencji, w większości banków stajemy się nowymi klientami i możemy skorzystać z aktualnej promocji niedostępnej dla wiernych klientów.
Podniesienie opłat i marż kredytowych nie zrekompensuje bankom rosnących kosztów i innych problemów - padają SKOK-i, więc wzrosła składka na BFG, akcje kredytowa stoi itd. Część z nich może wymagać dokapitalizowania - na przykład BOŚ już zwołał na 15 lutego NWZA w tej właśnie sprawie.
Oliwy do ognia dolał projekt ustawy prezydenckiej pozwalający kredytobiorcom na przewalutowanie kredytu po "sprawiedliwym kursie." Budzi on sporo kontrowersji i zobaczymy, w jakim kształcie przyjmie go ostatecznie parlament i kiedy.
Osobiście uważam, że większość z zadłużonych w CHF nie należy do żelaznego elektoratu PiS-u, więc finałowa wersja będzie okrojona, ale mogę się mylić.
Jakby tego było mało, w ostatnich dniach potężną stratę za 2015 rok ogłosił Deutsche Bank, a na mediolańskiej giełdzie zanurkowały notowania włoskich banków. Atmosfera wokół branży bankowej mocno zgęstniała także za granicą.
W tym miejscu ktoś może powiedzieć, że rynki przesadzają i na przykład przecenione akcje czy obligacje Getinu są świetną okazją inwestycyjną.
Moja odpowiedź brzmi następująco: może tak, może nie. Warto zadać sobie pytanie, czy czasem rynek nie jest efektywny w tym momencie i kursy akcji czy obligacji banku nie odzwierciedlają wysokiego ryzyka?
Sam niedawno kupiłem z sektora finansowego nieduże pakiety akcji PKO BP i PZU - jest tanio, ale może być taniej. Więcej na ten temat postaram się napisać w podsumowaniu stycznia.
Co gorsza, jeśli sprawdzimy rankingi lokat, to odkryjemy, że czołówka roi się od banków z potencjalnymi problemami związanymi z podatkiem bankowym i przewalutowaniem kredytów hipotecznych: klony grupy Leszka Czarneckiego, Millennium, BPH, BOŚ itd.
Zaczyna robić się coraz "ciekawiej" i pojawia się pytanie: czy warto ryzykować kapitałem dla zysku rzędu 2-3% rocznie?
Nikt tak naprawdę nie wie, jak zachowałby się nasz system bankowy w przypadku upadku średniej wielkości banku.
Patrząc na grecki przypadek i długotrwałe ograniczenia wypłacanych kwot w bankach zdecydowałem, że sensownym pomysłem jest posiadanie w domu rezerwy gotówkowej wystarczającej na miesiąc życia (zbyt dużą kwota oznacza nowy stres przy każdym wyjeździe) oraz zwiększenie środków na kontach oszczędnościowych kosztem lokat.
Poza tym jako zabezpieczenie przed dalszym osłabieniem złotego cały czas trzymam waluty - z podanych wyżej powodów tylko na kontach oszczędnościowych, a nie lokatach.
Szacowanie ryzyka jest bardzo skomplikowanym procesem i w tym momencie uważam, że w razie kryzysu bankowego BFG w końcu zacznie działać, ale trzeba być przygotowanym choćby na to, co zapisano w ustawie, czyli przetrwanie dwudziestu dni roboczych.
Dodatkowo przyda się 1000 euro czy dolarów oraz/lub jakaś złota moneta.
A co ze środkami w domu maklerskim/ u brokera? W końcu sam mam otwarte IKE w DM BOŚ.
Zgodnie z systemem rekompensat gwarantowana jest równowartość 3000 euro w gotówce oraz nadwyżka 90% kwoty nad 3000 euro do 22 tys. euro włącznie. Papiery wartościowe są w pełni gwarantowane i zapisane w KDPW - więcej tutaj.
Co do jednostek funduszy inwestycyjnych - nie posiadam takich. Przypomnę tylko, że nie wchodzą one w skład masy upadłościowej danego TFI, czyli są relatywnie bezpieczne.
Ciekaw jestem Waszych opinii - macie przygotowany podobny plan awaryjny? Czy może uważacie takie działanie za przesadę i wystarczy trzymać w danym banku do 100 tys. euro i niczym się nie przejmować?