piątek, 21 grudnia 2012

Największa porażka w 2012

Koniec roku sprzyja podsumowaniom i prognozom, od których zaroiło się w mediach.

Ze swojej perspektywy postanowiłem poszukać swojej największej porażki w tym roku, aby następnym razem nie popełnić tego samego błędu.

Tak, miło jest chwalić się "a nie mówiłem", "tak, jak prognozowałem" itd. Jednak taka postawa jest mało przydatna w inwestowaniu i pomaga głównie w robieniu kariery analityka czy wróżki.

No to jaka była moja największa porażka inwestycyjna w 2012 roku?

Zdecydowanie - zignorowanie rajdu na polskich obligacjach. Nawet dziś dziesięciolatki biją kolejny rekord, a ich rentowność spadła do 3,71 proc.


W efekcie takie fundusze obligacji jak PZU Polonez czy UniKorona Obligacje osiągnęły zysk w ostatnim roku na poziomie 15 i 14 proc. Zysk dwa razy większy niż na lokacie przy dość umiarkowanym ryzyku.

Tym bardziej ciekawe jest, że w ogóle odpuściłem temat, choć wyraźnie widziałem trend na początku lipca, kiedy pisałem:

"od początku ubiegłego roku cały czas spada rentowność polskich obligacji dziesięcioletnich i zeszła ona z poziomu powyżej sześciu do okolic pięciu z małym ogonkiem, a trend cały czas jest widoczny gołym okiem.

Spadająca rentowność oznacza wzrost kursu obligacji i napływ kapitału na dany rynek.

Czy tak wygląda eskalacja kryzysu? Wątpliwe
."

Nie jest też dla mnie żadną pociechą ignorowanie tego przez takich ludzi jak Krzysztof Rybiński, co ma opłakane skutki dla Eurogeddonu. Może i on nastąpi, ale w międzyczasie klienci mogą stracić kapitał i cierpliwość.

Dla kontrastu Dan Loeb zaryzykował i zarobił 500 mln USD kupując... grecki dług. To się nie mieści w głowie profesorom.

Słuchając kakofonii dźwięków na temat tego złego co nas czeka w przyszłym roku, spójrzmy na twarde dane makro:

Zapewne za różowo nie będzie, ale patrząc na liczby i wiedząc, że dzięki hossie na naszych obligacjach rząd łatwiej sfinansuje deficyt, na razie nie zwracam na to specjalnie uwagi (no może poza fotoradarami-bankomatami).

Wracając do obligacji - na czym polegał mój błąd?

Uznałem, że rentowność zapewne już wiele nie spadnie, a tymczasem przez ten okres leciała cały czas w dół i wspomniany wcześniej PZU Polonez zarobił od 8 lipca... 9 procent.