wtorek, 13 lipca 2010

Co zamiast lokaty?

Ostatnich tygodni nie zaliczymy do najlepszych dla oszczędzających.

Poważnym ciosem było przede wszystkim obcięcie oprocentowania Lokaty Optymalnej w Open Finance (przykładowo od 1 lipca lokata sześciomiesięczna spadła z 5,65% na 5% netto), kolejnym zjazd z procentami na rachunku oszczędnościowym w eurobanku na 4,25%. Do kompletu SKOK Wołomin zablokował możliwość omijania podatku Belki podnosząc kwotę minimalną lokaty do tysiąca złotych.

W takim razie co zamiast lokaty? Czy istnieje jakaś alternatywa?

Pomijając dość kłopotliwe wyciskanie 9% w Meritum Banku (sam tego nie robię, ale jest to jakiś sposób), teoretycznie można rozejrzeć się po funduszach rynku pieniężnego czy obligacji. Jednak ich wyniki ostatnio w większości rozczarowują, a prawdopodobny powolny wzrost stóp procentowych (od jesieni) sprawi, że fundusze obligacyjne (pomijam te zarabiające na różnicy kursów walutowych) nie powinny radzić sobie zbyt dobrze.

Stopniowo rosnące stopy procentowe i groźba nadchodzącej zdecydowanie wyższej inflacji powoduje, że teoretycznie najlepsze są depozyty i lokaty krótkoterminowe (poniżej roku).

Z tego powodu prawie połowa portfela ulokowana jest właśnie w taki sposób.

Taka płynność jest zupełnie wystarczająca i może się ewentualnie zmienić w przypadku zamiany gotówki na ziemię rolną, ale to wciąż temat daleki od finalizacji.

Natomiast znalazłem coś interesującego, a właściwie wróciłem do pomysłu z wiosny. Sprawdzałem wtedy oferty na rynku obligacji Catalyst i nieco bliżej przyjrzałem się papierom dłużnym spółki Green House Development. Nie spodobały mi się za bardzo.

Jedynie napomknąłem wtedy o Gancie i jego obligacjach, a teraz po przemyśleniu i pewnej analizie (mi pomaga w tym często odłożenie sprawy i powrót do niej następnego dnia) zdecydowałem się na zakupy:


Każda obligacja nosi nominał 1000 zł, czyli kupiłem 5 obligacji po kursie 101,1. Inaczej mówiąc zapłaciłem 5 x 1011 zł+ narosłe odsetki + prowizja (rentowność >9% rocznie brutto).

Mam zamiar czekać aż do wykupu, czyli 29 marca 2012 roku.

No to co w takim razie z przewidywaną rosnącą inflacją?

Ochroną jest sposób naliczania odsetek. Co kwartał od nowa nalicza się kupon na podstawie wzoru WIBOR 3M +6,5% (aktualnie daje to w bieżącym okresie odsetkowym 10,35% brutto). To dla mnie wystarczający bufor bezpieczeństwa.

Jakie w takim razie mamy tu ryzyko?

Obligacje są niezabezpieczone i to wygląda tak, że pożyczasz pieniądze spółce Gant wierząc w jej rzetelność.

Na razie Gant radzi sobie bardzo dobrze i tylko jakiś kataklizm mógłby sprawić, że nie dostanę swoich pieniędzy z powrotem.

Drugim istotnym problemem jest bardzo słaba płynność na rynku Catalyst, ale akurat dla mnie nie ma to aż tak wielkiego znaczenia, ponieważ nie zamierzam sprzedawać tych obligacji.

Dlaczego w ogóle Gant zgadza się płacić ponad 10% rocznie i dodatkowo ponosić koszty emisji itp.?

Odpowiedź jest prosta. Banki boją się udzielać nowych kredytów, a branża deweloperska należy do ryzykownych, więc kredyt bankowy kosztowałby zapewne kilka punktów procentowych więcej.

Zainteresowanym przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji proponuję dokładnie przeczytać dokument informacyjny.

Nie jest to na pewno produkt dla wszystkich, ale powiedzmy z większym ryzykiem niż lokaty czy obligacje SP, ale zdecydowanie mniejszym niż fundusze hybrydowe (w zamian ograniczony zysk).