niedziela, 14 lutego 2010

Jak inwestować z najlepszymi funduszami

Wyniki w przeszłości nie gwarantują przyszłych sukcesów, co sprawdza się szczególnie w inwestowaniu, ale jeśli ktoś długoterminowo zarabia, istnieje znacznie niższe prawdopodobieństwo utraty pieniędzy nawet niż z kimś, kto ma świetne wyniki, powiedzmy w ostatnim roku, kiedy rynki od 18 lutego 2009 roku odbiły nawet ponad 100 % w niektórych przypadkach.

Wtedy warto zapytać jak sobie ten ktoś czy fundusz radził rok wcześniej i już wiemy znacznie więcej.

Ogólnie uważam, że ze względu na wysokie koszty (opłata za kupno + za zarządzanie średnio dwukrotnie większa niż w cywilizowanych krajach), polskie fundusze nie są szczególnie atrakcyjne, ale jeśli kogoś nie zadowala bezpieczeństwo 5 czy 6% rocznie na lokacie, musi albo sam próbować swoich sił na rynku, albo zdać się na innych, czyli w najprostszym przypadku fundusze inwestycyjne

W takim razie jak inwestować z najlepszymi funduszami?


Można na przykład próbować nieco je przechytrzyć i przejrzeć co mają dokładnie w portfelach. Niestety takie dane są szczątkowe i znamy je tylko na koniec półrocza i roku. Na szczęście fundusze zwykle zajmują na tyle duże pozycje, że nie da się im szybko wejść i wyjść bez ich zauważenia więc na przykład bardzo duża pozycja, którą stanowią akcje Kogeneracji w Legg Mason przyniosła niesamowite zyski posiadaczom i jak widać na wykresie wrocławska spółka niespecjalnie ucierpiała w trakcie bessy niedawno bijąc rekord wszech czasów powyżej 89 zł rosnąc z nieco ponad 8 zł jesienią 2002 roku do obecnej ceny ponad dziewięciokrotnie.



Teraz jeśli wydarzyłby się jakiś kataklizm rynkowy, spadek poniżej 50 zł byłby pewnie niezłą okazją do zakupów dla fundamentalistów.

Ogólnie mniej więcej ten sektor pokrywa się z moimi akcjami PGE i z tego powodu zostaję przy tym co mam, ale nie liczę nawet na połowę takiego rajdu jak na KGN.

Kto nie ma czasu czy chęci na samodzielne inwestowanie w akcje, może liczyć na nadchodzące ETFy na WIG20, ale mam tu drobną, choć istotną uwagę. Kupienie indeksu WIG20 nie rozwiązuje problemu z tej prostej przyczyny, że mamy tu tylko 20 spółek z blisko 400 notowanych na giełdzie i na dodatek od indeksu odlicza się dywidendy.

Jakie to niesie implikacje?



Tak, obraz nie kłamie. Przez ostatnie 5 lat licząc od końca 2004 do końca 2009 indeks WIG20 przyniósł niespełna 22%, a indeks WIG aż ponad 50% zysku!

Zasadnicza różnica.

Co więcej, kto na koniec 2004 roku wpłacił pieniądze do dwóch najlepszych funduszy akcji z tego okresu, czyli Arki Akcji oraz Legg Mason Akcji zarobił odpowiednio 69% oraz 72%, a nie 22% jak w hipotetycznym ETFie na WIG20.

Oczywiście, że największy ruch był w latach 2006-2007, w końcu wyniki z wcześniejszych lat oraz nagonka medialna nagoniła ulicę spragnioną szybkich zysków. Teraz są oni sparzeni i zniechęceni na lata do giełdy i funduszy.

Z tego powodu, że nie ma opłaty za dystrybucję i można kupować jednostki w mBanku skłaniam się raczej ku Legg Mason, którego filozofia konsekwentne przedstawiana przez szefa Tomasza Jędrzejczaka jest prawie w 100% zgodna z tym co myślę o rynku, więc zachęcam do obejrzenia klipu i przemyślenia tego na spokojnie.

A co do zakupów samego funduszu, zwróciłem uwagę, że w tej chwili bujamy się wokół 50% zniesienia całej hossy mierzonej wartością funduszu i jeśli ktoś wierzy we wzrosty na giełdzie, ma całkiem dobre miejsce do wejścia.


Jako większy pesymista raczej wchodziłbym kontrolnie przy kolejnym zniesieniu, czyli 61,8% w rejonie 240 zł i tam prawdopodobnie za parę setek wrzucę trochę jednostek Legg Masona, jeśli tam dojdzie.

Długoterminowo gotówka będzie pułapką inflacyjną i warto o tym pamiętać powoli szukając okazji do jej zamiany na coś solidniejszego.