czwartek, 10 września 2009

Ryzykowne fundusze obligacji

Z reguły większość złotówkowych funduszy obligacji przynosi zyski, kiedy spadają stopy procentowe i rośnie wartość posiadanych przez nie w portfelu obligacji. Są różne typy tych papierów, ale w uproszczeniu wyjaśnię ten mechanizm na przykładzie jednej obligacji.

Powiedzmy, że fundusz ma jedną obligację o cenie 94 zł z nominałem 100 zł, czyli jej rentowność wynosi 6/94= 6,38% w skali roku. Tymczasem rynkowe oprocentowanie spada i co się wtedy dzieje? Wartość obligacji rośnie załóżmy do 95 zł i tym samym fundusz przynosi wyższą stopę zwrotu. Jednocześnie jej oprocentowanie spada do 5/95= 5,26%.

To tak w dużym uproszczeniu, bo fundusze obligacji mają cały portfel obligacji z różnym terminem zapadalności i o różnej konstrukcji, ale sam mechanizm tak mniej więcej wygląda, że kiedy realne oprocentowanie na rynku spada, rosną zyski zdecydowanej większości funduszów obligacji.


Zupełnie inaczej jest, kiedy sami kupujemy bezpośrednio obligacje. Wtedy najczęściej z góry znamy zysk, przynajmniej w pierwszym okresie odsetkowym.

Jeszcze inaczej sprawa wygląda z funduszami obligacji lokującymi pieniądze w zagraniczne papiery czy obligacje przedsiębiorstw.

Niestety jak uczą nas niedawne przykre doświadczenie z funduszami z grupy DWS czy Skarbcem Gotówkowym (nieszczęsne obligacje bankruta Reportera) nawet pozornie bezpieczny fundusz z grupy gotówkowych/pieniężnych może nakupić sobie na przykład rosyjskich obligacji czy jakichś struktur i narobić nieoczekiwanych strat.

Przy okazji bardzo rozbawił mnie doradca premiera Michał Boni, który apeluje „promujmy nawyk oszczędzania”, a tymczasem rząd zadłuża się z każdym rokiem coraz bardziej. To brzmi równie wiarygodnie jak Dąbczak wygłaszający pogadankę o szkodliwości palenia i picia.

Wracając do tematu obligacji, wczoraj nie udała się aukcja Ministerstwa Finansów i ledwo sprzedali papiery, więc całkiem możliwe, że na kolejnych nasze władze będą zmuszone podnieść oprocentowanie, co negatywnie wpłynie na fundusze obligacji.

Wątpliwe jest, żeby RPP obniżyła stopy niżej niż 3,5%, a te rynkowe mają już naprawdę mało miejsca do ewentualnych spadków.

Z tego powodu w tym roku na pewno nie kupię żadnych jednostek polskich funduszy obligacji.