W piątek amerykański indeks Dow Jones IA zanotował najwyższe zamknięcie w historii: 15 761,78 pkt Z kolei szerszy S&P 500 ma pewien problem z okolicą 1770 pkt, gdzie wyrysował się krótkoterminowy (?) opór (wykresy powiększają się po kliknięciu):
Tego typu sytuacje oraz zbliżająca się końcówka roku przyciągają spragnionych sławy wróżbitów ochoczo przepowiadających przyszłość (niedługo przyjdzie pora na coroczne,absurdalne prognozy Saxo Banku).
Robert Buckland z Citigroup wyliczył sobie, że w 2014 roku akcje zdrożeją średnio o 14 procent, a wygranymi mają być głównie rynki wschodzące (czyli i my).
Z kolei analitycy Societe Generale przestrzegają przed głęboką korektą na indeksie S&P 500, rzędu 15 procent, po której ma nastąpić trwająca kilka kwartałów nudna flauta - płaski rynek bez większych zmian.
W obozie niedźwiedzi od lat głośno ryczy analityk Nomury Bob Janjuah, który teraz wraz z Markiem Faberem widzi zagrożenie głównie w pękającej chińskiej bańce.